Koce

2.2K 111 66
                                    

Dostałaś gorączki. Niestety, nie najlepiej znosiłaś choroby, zwłaszcza teraz, gdy jesteś potrzebna. Jesteście zdrajcami dla ludzkości. Musicie uciekać, ratować się, a jeszcze porwano Erena oraz Historię. Nie miałaś kiedy złapać choroby, tylko teraz.

Ukryliście się w jakiejś stajni by przeczekać noc i obmyślić plan. Zasiałaś się gdzieś w cieniu, by nie zwracano na Ciebie uwagi. Trzęsłaś się. Czułaś jednocześnie zimno, jak i ciepło. Miałaś wrażenie jakbyś... umierała. Czułaś się bezsilna.

- Reader? - Usłyszałaś głos Jeana nad sobą. Spojrzałaś na niego bezsilnym wzrokiem. Opadłaś na ziemie bezwładnie. - Kapralu! Reader umiera!

Umieram?

- Reader! - Poczułaś, jak pod głowę wślizgnęła się czyjaś ręka. Wywnioskowałaś, że była ona Kaprala. - Nie zamykaj mi nawet oczu. Jean!

- Tak! - Chłopak zasalutował.

- Przynieś jak najwięcej koców. Armin, Ty załatw jakąś szmatę i kubeł zimnej wody. Trzeba jej zbić gorączkę. Hanji, pomóż mi ją rozebrać. - Levi wstał na równe nogi i zaczął się rozbierać. Chciałaś się zapytać, co on robi, jednak nie miałaś nawet na to siły. Hanji cię jednakże uprzedziła.

- Levi, co chcesz zrobić? - Zapytała szatynka, kucając przy Tobie i zaczynając ściągać z Ciebie mundur.

- Ogrzać ją własnym ciałem. Nie chcę, by mi tu umarła. - Brunet już stał przed Tobą w samej bieliźnie. W tej samej chwili przyszli Armin i Jean z kocami i zimną wodą. - Połóżcie to obok.

Po chwili również byłaś półnaga. Nie miałaś na nic sił, dałaś sobą sterować. Jeden koc został położony na ziemi, na którym ty i Levi siedliście. Mężczyzna był za Tobą i Cię obejmował. Czułaś jego bijące ciepło, aż parzyło. Hanji pomogła wam okryć się kocami. Oparto Ci głowę o ramię Kaprala, po czym dano Ci przesiąkniętą wodą szmatę na czoło.

- Możecie już nas zostawić. Jutro rano omówimy dalej, co zrobimy. - Levi nie skupiał już uwagi na nic innego, tylko na Ciebie.

W końcu zaczęłaś lepiej się czuć. Czyżbyś naprawdę została uratowana przed śmiercią? Umarłabyś przez jakąś głupią gorączkę?

Zaczęło umykać Ci sił. Czułaś senność, jednak bałaś się zasnąć. Nie chciałaś, by ta chwila się tak szybko skończyła, chciałaś, by trwała jak najdłużej.

- Reader. - Poczułaś ciepły głos mężczyzny obok ucha. Mówił tak cicho, byś tylko Ty mogła go usłyszeć. - Idź spać. Jak wstaniesz, wciąż tu będę.

Jak na zawołanie, zasnęłaś. Mężczyzna przyłożył rękę do Twojego serca, by kontrolować jego bicie. Nie chciał byś przypadkiem umarła mu w ramionach. Ledwo wyczuwalnie tknął swoimi wargami Twoją skroń i lekko ją ucałował. Bał się o Ciebie, byłaś dla niego najważniejsza, chociaż nigdy tego nie ukazywał. Kochał Cię, już dawno to sobie przyznał, jednak ciężko mu było teraz to powiedzieć, a gdy usłyszał od Jeana, że umierasz, coś w jego sercu się obudziło. Czyżby to był strach?

Nim się spostrzegł, sam też zasnął. Oparł głowę o czubek Twojej. Hanji was z boku obserwowała. Nie chciała, by coś się wam stało, a zwłaszcza Tobie. Byłaś jej wychowanką oraz najlepszą przyjaciółką i nawet jeśli ufała brunetowi, wolała zachować jak największą ostrożność.

Zauważyła to, że Levi jest zakochany w słodkiej Reader. Widziała to w jego oczach. Gdy ta pojawiała się na horyzoncie, ten na nią automatycznie kierował wzrok. Zauważyła też, że gdy usłyszał od Jeana, że ta umiera, ten miał przerażoną twarz. Oczywiście, sama też się przeraziła, jednak nie tak, jak on.

Chciała mu pomóc, WAM pomóc. Nie byłaś świętoszką, również coś do niego czułaś i przyznałaś się jej. Znała go lepiej od Ciebie, więc to do niej poszłaś, gdy w końcu się sobie przyznałaś, co do niego czujesz.

Szatynka westchnęła, opierając głowę o ścianę. Ją również zaczynała brać senność. Pomimo tego, że chciała jeszcze pozostać na nogach, sen wygrał.

~*~

- Czemu jestem naga?!

Wszyscy, jak na zawołanie, pobudzili się słysząc Twój głos. Podbiegli do Ciebie i Levi'a, który był ledwo przytomny.

Siedziałaś obok bruneta i okrywałaś się szczelnie kocem. Policzki miałaś czerwone, wstydziłaś się facetów wokoło. Nie wiedziałaś, co się stało poprzedniej nocy.

Hanji powoli do Ciebie podeszła. Zdziwiona patrzyłaś na nią. Przyłożyła dłoń do Twojego czoła.

- Nie ma już gorączki. Udało się. - Szatynka uśmiechnęła się do wszystkich. Przyjaciele westchnęli z ulgą, a sam Levi, nie pokazując tego na twarzy, czuł dumę i ulgę. Wstał z ziemi, zrzucając koc z siebie.

- Kapralu, czemu pan..? - Poczułaś, jak z nosa pociekła Ci krew. Szybko chwyciłaś za nos i pochyliłaś głowę do przodu, by uniknąć zawstydzenia.

- Haha! Reader się zawstydziła! - Jean się zaśmiał.

Levi popatrzył na Ciebie. Uśmiechnął się lekko, co reszta nie zauważyła i poszedł się ubrać z powrotem w mundur.





-*-*-

Shot dla osoby, co bała się złożyć zamówienie, serio.

Dawajcie więcej zamówień, bo mam wenę, a brak pomysłów.

Levi Ackerman // One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz