IX. Przeszłość.

13.6K 542 44
                                    

- Jeszcze raz... - wydukałam po chwili, gdy otrząsnęłam się do tego stopnia, żeby złożyć jakieś sensowne zdanie. - Pani ją znała?

- Mało tego... - zaśmiała się cicho. Kto by się spodziewał, że to, że dowiedziałam się o jakichś strasznych mitycznych stworach będzie najmniejszą rzeczą, która mnie zszokuje.

- Czyli? - domagałam się odpowiedzi. To nie było ani trochę śmieszne.

- Jej mąż był moim synem.

Te słowa wypełniły w końcu lukę, którą miałam w głowie. Chodź wcześniej nie do końca zdawałam sobie z niej sprawę, teraz nagle wszystko nabrało sensu.

- Chwila... Po kolei... - odparłam, potrzebując zatrzymać się trochę dłużej przy tym temacie. Chciałam pozbyć się wszelkich wątpliwości. - Czyli... my jesteśmy rodziną? Ja...? I pani?

- Nie byłaś tu bezpieczna. Rodzina, z którą się wychowywałaś... Wiedziałam, że będzie ci z nimi dobrze. Ufałam im. Jasmine i Anabelle były jak siostry. Znam twoją rodzinę. Znam twoją okolicę. Znam twój adres. Obserwowałam z ukrycia jak dorastałaś. Pilnowałam, by nie dosięgnęła cię krzywda.

- S-słucham?

- Jakkolwiek by to nie brzmiało... Jestem twoją babcią, Skyler. - powiedziała, oplatając moje dłonie spoczywające na stole. Popatrzyłam jej prosto w oczy nie mogąc już nadążyć za rozwojem tych wszystkich wydarzeń. Przez kilka ostatnich dni wydarzyło się więcej, niż przez całe moje życie! - I wreszcie mogę ci o tym powiedzieć.

- To dlatego pani tak na tym zależało? - połączyłam wreszcie kropki w głowie.

- Tak. Choć tak naprawdę, do naszego spotkania również doszło za sprawą przypadku. Ale dzięki Bogu, wreszcie mogę cię mieć przy sobie.

- Wow... Nie spodziewałam się, że przychodząc tutaj zszokuję się jeszcze bardziej... Przecież ja chciałam tylko coś wyjaśnić... - podsumowałam, łapiąc się za skronie i tępo wpatrując się w blat jasnego stołu. - Mam wrażenie, że każda moja wizyta tutaj będzie się tak kończyła właśnie w taki sposób...

Siwowłosa zaśmiała się, biorąc łyka gorącej herbaty.

- Bez obaw. Po tym wszystkim już nic nie powinno cię bardziej zaskoczyć. - rozjaśniła. - Chociaż tak naprawdę po pierwszej przemianie możesz doznać niemałego szoku. W końcu zmienisz swoją postać. Będziesz zwierzęciem, ale co prawda, to nadal będziesz ty.

- Nie wiem czy jestem gotowa... Kiedy muszę to zrobić?

- Najprędzej jak się da, ponieważ pierwsza przemiana nie jest taka łatwa. Trzeba dużo ćwiczyć umysł. Medytujesz może?

- Kiedyś tak. Teraz nie za często.

- Ale potrafisz się skutecznie wyciszać?

- Tak. Myślę, że tak.

- Dobrze. W takim razie jesteśmy w połowie sukcesu.

- Czyli kontroluje się to za pomocą umysłu? - domniemałam.

- Tak. Dlatego w twoim przypadku najlepiej ćwiczyć to tak często jak tylko się da. Wtedy będziemy mogli przejść do głównej części szkolenia.

- Co ono będzie obejmowało? To ,,szkolenie"?

- Będziesz oswajać się z wilkiem. Będziesz się uczyć jak nim być. Będziesz ćwiczyć swoje zmysły... A przede wszystkim jak żyć w watasze. Chciałabym byś stanęła na jej czele.

- Jak na czele? Co to znaczy?

- To dość długa historia... Masz trochę czasu, prawda?

- Tak. Tak, mam jeszcze chwilę. - powiedziałam, zerkając na godzinę w telefonie. Nadal była wczesna. Zupełnie nie musiałam martwić się o to, że spóźnię się na spotkanie z Hannah. Wtedy babcia zaczęła szperać między książkami, wyciągając jakąś kopertę. Jak się potem okazało, były to zdjęcia.

Legenda || KOREKTA (14/66)✍️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz