- Wiesz, co, Elizabeth? Nie chcę o tym rozmawiać - powiedziałam lekko zirytowana, po czym wstałam i wróciłam do chatki.
W końcu przyszłam tutaj po to, żeby wziąć udział w szkoleniu. Nie miałam ochoty na kłótnie.
Próbowałam odpędzić złe myśli i skupić się na tym, co mam zrobić.
Będąc już wilkiem - usiadłam na ziemi przed gankiem, a babcia stanęła na schodach.
- Hej - usłyszałam znajomy głos.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Annę i Lucas'a.
- Szkolenie? - zapytał chłopak.
- Cześć. Tak - powiedziałam.
- Pomóc w czymś? - zaproponował brunet.
- Możecie, przydacie się - odparła staruszka. - Skyler, musimy powtórzyć twoje ostatnie ćwiczenie, ale dla bezpieczeństwa nie udasz się już tak bardzo głęboko w las. Wykonasz je tutaj - wytłumaczyła zakładając mi opaskę na oczy. - Skoro już mamy pomocników - musisz odszukać Elizabeth, Annę i Lucas'a.
Każdy z tej trójki po kolei miał pójść w jakieś miejsce, a ja musiałam odszukać każdego po zapachu. Babcia pozwoliła mi nasłuchiwać, w którą stronę się udają. Każdy szelest liści czy najmniejszy trzask łamania gałązki - pozwalał mi określić, gdzie poszedł mój "cel".
Elizabeth nie było trudno znaleźć. Anna za to poszła trochę "krętą ścieżką", a Lucas pogmatwał to jeszcze bardziej. Ale po czasie odnalazłam każdego.
Łącząc dwa ćwiczenie z węchem i słuchem w jedno - byłam już praktycznie na zero. Do tego była to ciekawa zabawa.
Lucas zdjął mi opaskę z głowy. Chciałam już wrócić do chatki, nim usłyszałam strzał, a przed moimi łapami rozprysła się ziemia. Odskoczyłam. Wszyscy się przestraszyli. Nie wiedziałam, co się dzieje.
- Hej! Stop! - Anna dostrzegła kogoś w krzakach.
Dziewczyna podbiegła bliżej, pokazując, aby przestał.
- Skyler, ukryj się za domem - powiedział Lucas, jednak ja, ani drgnęłam.
Nieznajomy wyszedł ze swojej kryjówki:
- Przecież to bestia! Takie trzeba powybijać - wymierzał kolejny strzał.
To znowu był ten facet.
- Nie! Proszę przestać! - krzyczała Anna.
Mężczyzna nie miał zamiaru opuścić broni. Zaczął się do nas zbliżać.
- Skyler, schowaj się! Słyszysz? - nadal nie słuchałam tego, co mówił do mnie chłopak.
Wtedy Lucas stanął przede mną, żeby mnie chociaż trochę osłonić.
- Pokażę im, że to prawda. Wtedy mi uwierzą... - powiedział załadowywując broń. - Chłopcze, lepiej się odsuń...
- Ale po co to wszystko? - zapytał chłopak, na luzie, rozkładając ręce.
Facet zwolnił i przystanął.
- Jak to "po co"? To jest jakiś wielki, zmutowany wilk!
- To nie jest wilk.
- A w takim razie, co?
- To tylko... pies - odparł Lucas.
Chłopak cały czas utrzymywał powagę, a facet nie wiedział, o co chodzi.
- To? Pies? - nie dowierzał.
- No, pies. Sprowadzony z Chin. Dlatego jest taki duży. Nowa odmiana owczarka, nie zna pan?
Lucas próbował zrobić z niego durnia, i najwidoczniej mu sie udało. Zaśmiałabym się, gdybym po raz kolejny nie ocierała się o śmierć.
- Jest niegroźny. Podaj łapę. O, proszę, jak ładnie.
Lucas to mistrz wciskania kitu.
Mimo tego, co wygadywał - był wiarygodny. Sama bym mu uwierzyła.
- A po drugie - proszę zabrać broń i stąd wyjść, nim zadzwonię po policję.
Mężczyzna wciąż ze skrzywioną miną skakał wzrokiem po nas wszystkich. Nie wiedział, czy to, co przed chwilą usłyszał to prawda czy zwykłe żarty. Wszyscy byli śmiertelnie poważni, mimo że pewnie w środku pękali ze śmiechu.
Facet po chwili odwrócił się i zaczął iść, wciąż oglądając się za siebie.
Haha.
Co za akcja...
CZYTASZ
Legenda || KOREKTA (14/66)✍️
Loup-garouMówią, że to tylko legenda, jednak ja jestem jej częścią. (poprzedni tytuł - "W czasie pełni") #1 fantasy - 13.03.2020 #8 owilkołakach - 25.01.2020 #5 owilkołakach - 22.04.2020 #4 owilkołakach - 04.06.2020 #3 owilkołakach - 06.06.2020 #1 mate - 10.0...