X. Będę wilkiem.

12K 545 22
                                    

Po długiej rozmowie z babcią, skierowałam się w stronę centrum. Miałam do przebycia całkiem niemały kawałek, ale nie zamierzałam brać roweru, ani czekać na autobus. Z moich obliczeń wynikało, że będę na miejscu mniej więcej na czas. Mogłam się spóźnić maksymalnie dziesięć minut.

Hannah wybrała kawiarnię, gdzie zawsze po szkole chodziłyśmy zjeść gofry z bitą śmietaną. Gdy weszłam do środka, zobaczyłam moją przyjaciółkę. Siedziała w kącie, przy naszym ulubionym stoliku. Dzwoneczki w wejściu zadzwoniły, a dziewczyna uniosła wzrok znad telefonu. Uśmiechnęła się na mój widok, a ja powędrowałam na miękkie siedzenie przy oknie.

- O, a jednak... Sześć minut spóźnienia. - powiedziałam lekko zdyszana. - Hej.

- Siemka. Gdzie byłaś? - odparła, kiedy mnie przytuliła. - Czy to przez NIEGO się spóźniłaś? - zapytała zaciekawiona, poruszając śmiesznie ramionami. Była jakaś podejrzanie rozpromieniona. Domyślałam się, dlaczego.

- Daj spokój... - przewróciłam oczami, powodując u niej śmiech. - Lepiej ty powiedz, co tam z Jacobem?

- Najpierw ty. - zaśmiała się melodyjnie. - Gadaj. Co się wydarzyło?

- Wiesz, sama nie wiem, od czego zacząć... - powiedziałam, przeczesując palcami włosy. Moja przyjaciółka czekała aż wreszcie uchylę jej rąbka tajemnicy, ale nie miałam pojęcia, co jej powiedzieć. Wiedziała, że coś się kroi. - Pokłóciłam się z mamą... - powiedziałam trochę niepewnie, a Hannah zmrużyła podejrzliwie oczy. - Okej... Widziałam się kilka razy z tym chłopakiem... - wydukałam, kierując jej uwagę na coś, co wiedziałam, że ją zainteresuje na tyle, że nie zwróci uwagi na to, że coś kręcę.

- O matko! Czemu mi nie powiedziałaś? - podekscytowała się, ale widząc moją minę starała się opanować swój entuzjazm. Nieco spoważniała. - Jest zła, że się z nim spotykasz?

- Tak...

Na szybko zdecydowałam, że zostawię to wszystko dla siebie. Fakt, lekko naginałam rzeczywistość, ale przecież, gdybym powiedziała jej prawdę to by mi nie uwierzyła. Ja sama nadal miałam wrażenie, że to wszystko mi się przyśniło.

- Kiedy się pokłóciłyście?

- Wczoraj.

- To dlatego nie mogłaś spać... - połączyła kropki. - Dlaczego jest zła? Nie lubi go?

- Em... - zamyśliłam się, próbując wymyślić coś sensownego. Zaczęło mi się robić głupio, że ściemniam przyjaciółce. Ale sytuacja była wyjątkowa, jeśli można było to jakkolwiek w ten sposób wytłumaczyć... - Mało czasu spędzam w domu.

- Nie wracasz na noc czy co?

- Nie no. Aż tak to nie... Ale nie podoba jej się, że wracam tak późno.

Bałam się, że zaraz się domyśli, że kłamię. Chciałam tylko zaspokoić jej ciekawość, by nie mówić jej ,,dobra, już nieważne", bo przecież na tą rozmowę czekała od rana, a ja nie chciałam spiny.

Dziewczyna lekko zmarszczyła brwi i pokiwała głową, gdy skończyłam mówić. Cisza stała się napięta, a moje serce waliło tak, że myślałam, że Hannah zaraz to usłyszy. Nie wiedziałam, co analizuje w tej swojej małej głowie. Nie wiedziałam, czy właśnie mnie rozpracowuje, czy może jednak faktycznie zagłębiła się w mój problem. Utkwiłam wzrok w blat przede mną.

- Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Chyba każdy musi przez to przejść. Wiesz, zawsze byłaś ich małą córeczką... Albo może po prostu im powiedz, że idziesz do mnie?

- W sumie... Nie jest to najgorszy pomysł... - powiedziałam. - Tak... Tak zrobię.

I tak zakończyłyśmy naszą debatę dotyczącą rozwiązywania mojego nieistniejącej spiny z mamą i relacji z Nate'em. Uśmiechnęłam się niemrawo. Hannah cicho zachichotała i przytuliła mnie do siebie, głaszcząc po głowie. A widząc, że nie do końca przypisywał mi dziś humor - zabrała mnie na lody. Słoneczna pogoda i piękne, niebieskie niebo sprawiło, że poczułam się trochę lepiej. Nie wiem, ile tam siedziałyśmy, ale najwyraźniej wystarczająco, by na zewnątrz zapanował niezły gorąc. Czując przyjemne ciepło na skórze, skierowałyśmy się do budki nieopodal. Blondynka kupiła dwa śmietankowe świderki. Jednak po chwili jej lód wylądował na ziemi, z powodu dwóch os latających wokół niej. To bycie w skowronkach potęgowało jej niezdarność. Zabawnie to wyglądało. A wszelkie wątpliwości dotyczące tego rozwiała, gdy tylko usiadłyśmy na ławkach pod dużym parasolem. Hannah opowiedziała mi o swoim wczorajszym spotkaniu z Jacobem. Chłopak nieźle zakręcił jej w głowie, widziałam to. Oficjalnie jeszcze nie są parą, ale myślę, że przy następnym spotkaniu to się zmieni. Widok radości tej małej blondynki, sprawił, że nie mogłam nie cieszyć się z jej szczęścia. Cały czas wracała do chłopaka, przez co nie mogłam dokończyć tego, co chciałam powiedzieć, ale nie wkurzałam się o to. Wiedziałam, że to naturalny bieg rzeczy. Moja przyjaciółka w końcu się zakochała. Pozwalałam jej mówić, odbiegając coraz bardziej od moich niewinnych kłamstewek. I tak minęło kilka godzin, aż wreszcie postanowiłyśmy wrócić do domu. Hannah znowu mówiła coś o Jacobie, ale momentalnie przestała, gdy tylko usłyszała dźwięk powiadomienia mojego telefonu. Mała blondynka zaczęła się rzucać, żebym dała jej przeczytać. Cały czas myślała, że jestem z Nate'em - zresztą nic dziwnego, bo sama jej to zasugerowałam. Myślała, że się krępuję i najzwyczajniej w świecie nie chcę się do tego przyznać, a prawda była zupełnie inna.

Legenda || KOREKTA (14/66)✍️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz