Prolog

1.2K 89 25
                                    

-Ej, a widziałeś tą? Niezła.

-Hm? Ah, mówisz o Uravity! Ale czy ja wiem, czy niezła to dobre określenie...

-Dlaczego nie? Ma całkiem fajny dar.

-Tsa, jak ktoś chce zatrudnić się w branży przeprowadzkowej - obaj uczniowie klasy drugiej zaczęli się głupio śmiać podnosząc mi ciśnienie. Ludzie to debile.

-No na bohatera nadaje się jak ten blondyn.

-E? - poczułem spojrzenia obu debili na sobie i zacisnąłem wargi. -A, czekaj, jak on miał... "Shine!" - wydarł się próbując nieudolnie parodiować, najwyraźniej, mnie.

-Odczepcie się od Pyzy - warknąłem nie podnosząc wzroku znad notatek, ale na tyle głośno by mnie słyszeli. Zarechotali i po chwili padł na mnie cień drugoklasistów.

-Pyza, oh, jak słodko!

-Co jak nie przestaniemy, uderzysz jak na złoczyńcę przystało? - zadrwił wyższy z nich pochylając się w moją stronę, przez co podniosłem spojrzenie czerwonych oczu prosto na palanta. Gdyby wzrok mordował, to już by leżeli trupem. I chyba zdawał sobie z tego sprawę, bo wyprostował się.

-Ona wiedziała jak ze mną walczyć. A wam bardzo szybko mogę udowodnić, że zdechniecie w pierwszej minucie - warknąłem. Niższy szturchnął kolegę w ramię i kiwnął głową gdzieś w kąt sali.

-Chodź, spadamy stąd - rzucił i obaj się oddalili. Nareszcie.

Nienawidzę tych debili, którzy się tu kręcą ale muszę tu siedzieć. Albo chcę. Ale muszę. Czemu? Ughr, muszę, bo muszę i tyle! Reszta mogłaby się stąd...

-Bakugo, mój chłopcze, wszystko w porządku? - no poważnie.

-Tsa - rzuciłem odwracając wzrok. Co ja jestem, Deku, żeby się skarżyć na debili? Albo ten tępołeby z kulkami na łbie?

-Gdybyś potrzebował jednak pomo...

-Radzę sobie świetnie tylko debile były głośno, przeszkadzały mi i kazałem im spieprzać, nie potrzebuje pomocy, CHCĘ. SIĘ. POUCZYĆ! - warknąłem niemal poirytowany, na co All Might zmarszczył czoło.

-Doceniam twoje zaangażowanie w naukę, tak trzymaj a zostaniesz świetnym bohaterem - i bez większych komentarzy poszedł.

No nareszcie sam! Już myślałem, że nie dadzą mi żyć, albo, że przypuści na mnie atak jednym ze swoich wykładów...

Umówmy się - All Might jest genialnym bohaterem, wzorem odkąd pamiętam także i dla mnie. Ale jego gadki czasem są mdłe jak flaki z olejem albo spóźnione. Jakbym miał na taki wykład ochotę, to bym sam poprosił, nie proszę, więc nie chcę.

Odchyliłem się nieco bardziej na krześle z nogami zaplecionymi na stoliku, wracając spojrzeniem do notatek zrobionych po zajęciach u Trzynastki. Z tegorocznych przedmiotów znaczna część bazowała na zajęciach praktycznych, które kształciły nas na wszelkie potrzebne bohaterowi sposoby. A we wszystkim chodziło o jedno - o wszechstronne zastosowanie umiejętności. Mówiąc prościej, mieliśmy nauczyć się jak łagodną umiejętność zamienić w groźną broń a niszczycielską - w środek, który miał ułatwić niesienie pomocy innym. Oczywiście są dary i są dary, jedne bardziej nadają się do pomocy inne do walki, i większość godzi się z tym, że ich głównym przeznaczeniem jest jedno albo drugie.

Ja z moimi eksplozjami miałem ambicje opanować obie te dziedziny, jak na przyszłego Bohatera Numer Jeden przystało. Zwłaszcza, że znam granice swoich możliwości, znam swój dar bardzo dobrze, choć wciąż go rozwijam i jestem pewien, że znajdę sposób by zamienić moje eksplozje w coś, co może ratować ludzi, bezpośrednio, nie tylko poprzez zwalczanie złoczyńców którzy im zagrażają.

Dlatego właśnie siedzę teraz z notatkami, będącymi moimi wnioskami i oceną Trzynastki z zajęć w Urobisku Studenckich Jednostek, by znaleźć ten złoty środek.

-To było niesamowite! - podniosłem automatycznie głowę słysząc głos, którego nie uświadczyłem od zakończenia poprzednich zajęć, mniej więcej godzinę temu.

Warknąłem cicho pod nosem. Nienawidzę jej. Zawsze mi przeszkadza, do tego ten Midoriya obok niej, szczerzący wszystkie zęby. Jednym uderzeniem mógłbym połamać je wszystkie i rozmazać jego głowę na ścianie, jednym wybuchem. Nienawidzę go, gdy jest z Pyzą działa mi na nerwy jeszcze gorzej. Ten jego głupawy uśmieszek, to, że nie potrafi kontrolować swojego daru, który nie wiadomo skąd się wziął, chyba okocił. Granie mądrzejszego niż jest i znawcy od rzeczy, o których nic nie wie, bo to rzeczy typowe dla posiadaczy daru. Co może wiedzieć o tym on, nie posiadający daru tyle czasu?

A ona? Uśmiecha się. Palce ma złączone w piramidkę, poza najmniejszymi, które trzyma odgięte jak zwykle, by nie aktywować swojej umiejętności na niczym. Zdążyłem zauważyć, że gdy czasem się zapomni i złapie coś całą dłonią, to przedmiot ten tudzież istota zaczynają się unosić, dlatego większość czasu stara się używać tylko czterech palców i nigdy nie dotykać niczego całą dłonią. Dlatego jej małe palce są zawsze lekko odgięte jak u, na przykład, arystokratów pijących herbatę z filiżanki. Na jej policzkach wciąż są rumieńce, nieznikające, jakby wiecznie była podekscytowana, co wiele z prawdą się nie mija - jej emocje są jak rollercoaster i każdą przeżywa równie mocno. Jej włosy trochę urosły i dzisiaj najdłuższe końcówki zwisające przy twarzy są odgarnięte i spięte z tyłu, pewnie po to by nie przeszkadzały podczas treningu. Gdy odwróciła się bardziej w moją stronę, miałem szansę zobaczyć te duże, sarnie, ciemne oczy, pochłaniające świat z zachwytem.

-O, Kac-chan! - skrzywiłem się słysząc głos tego debila. -Też się uczysz? Może pouczymy się ra...

-Shine - warknąłem bez większych emocji ignorując Deku i wstałem, ruszając do wyjścia. Wróciła cała, zdrowa, mój czas na trening. Przez moją reakcję jej mina stała się lekko smutnawa. Gdy dochodziłem do drzwi usłyszałem, jak cicho zwraca się do słabiaka.

-Nie przejmuj się, pewnie przechodzi załamanie, tyle niesamowitych mocy wokoło i nagle przestał być taki wyjątkowy.

Aż trzasnąłem drzwiami nie chcąc już więcej nic słyszeć i stanowczym krokiem ruszyłem w stronę hali treningowej. Deku, to wszystko jego wina. Wszystkie kłopoty wywołuje on, on, on i tylko on, psia mać. Łącznie z tym, że wszyscy patrzą na mnie jak na kogoś, kto będzie złoczyńcą.

To jego wina i jej, tamtej walki. Taka niby niewinna, grzeczna, drobna i delikatna a niewiele brakowało, a uszkodziłbym ramię. Tak niewiele, i to przez takie chuchro.

Była naprawdę dobra. Zaskakująco dobra, chociaż spodziewałem się, że coś wymyśli. Nie jest głupia, jakimś cudem dostała się do tej klasy i przeżyła napad tych debili na USJ. Jak się tak zastanowić, to mogłaby spierdzielić jak ulizany okularnik. Tss...

Ochako. Pamiętam nawet twoje imię. Chcę, byś wiedziała, że cię nienawidzę.


~~~~
Tadaaaam!
Konwent w sobotę. Zbieram energie. Jak nazbieram to będę pisać wszystko co mam na raz i nic nie wyjdzie jako gniot.
Liczę na wasze opinie, jak zawsze.
Do zobaczenia misie ❤️

Z braku grawitacji Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz