Upadek matki
Mówią, że koniec świata nadejdzie gdy rozstąpi się ziemia,
Mówią, że wtedy niebo zasnuje pył.
Mówią, że rozpocznie go bicie dzwonów
I płacz matek.
Ale teraz płacze tylko jedna matka,
Nasza Pani.
Wśród murów starych jak sam Paryż,
W gąszczu ceglanego lasu,
Na łonie matki,
Swe wrota otwarło samo piekło.
Notre Dame się pali.
Bez poklasku, bez dostojnego dźwięku organów,
Bez uprzedzenia i bez czasu na żałobę,
Matka, która przepłakała wojny,
Która patrzyła na akty dobroci i śmierć,
Teraz ginie
I nikt nie może nic zrobić.
Ta, która strzegła tajemnic narzeczonych,
Która ratowała wyrzutków,
Ta, przed którą królowie i pospólstwo bili pokłony,
W obliczu której byli równi,
Teraz płonie.
Już nie będzie śpiewać podczas świąt,
Dzwony więcej nie poruszą serc Paryżan,
Przestanie zbierać modlitwy,
A drewniane figury więcej nie wzniosą próśb do matki Maryji,
By dała szczęście tym, którzy w nią wierzą.
Rozświetla paryskie niebo ostatni raz,
Ogień spała wszystkie łzy, które wsiąkły w ławki,
Porywa ku niebu wszystkie ciche modlitwy, pozostawione przez wieki.
Zupełnie jakby mówiła, że pora zostawić dzieci samym sobie.
Przecież katedry stoją dalej,
Mury nie znikną, tyle tu są to będą i dłużej.
A ty, matko zbłąkanych dusz?
A ty, opiekunko Francji?
A ty, ostojo Paryża?
Odchodzisz. Bez grama wdzięczności od ludzi,
Którym pragnęłaś służyć.
Zniszczona wtedy, gdy miałaś znów rozkwitnąć,
Pozostając tylko w postaci murów.
Kamieni, które nigdy nie wrócą do swego starego blasku.
Płoniesz, a serca świata płaczą,
Krwawią,
Wszyscy cierpią patrząc na ciebie.
Patrząc, jak odchodzisz, nie mogąc nic zrobić.
I zostawisz nas, nie gotowych do życia bez ciebie,
Nie rozumiejących czemu zniszczyła cię tak błaha rzecz, chociaż tyle przetrwałaś.
Widzimy ogień w twym wnętrzu i czujemy go w sercach,
Ale nie dlatego, że ty płoniesz.
Nasze serca płoną, bo cały świat płonie.
Po prostu dopiero ty nam pokazałaś, że to prawda.
Że żyjemy w czasach, które są początkiem końca.
A gdy ktoś kiedyś spyta, kim była Nasza Pani,
Nostalgii uśmiech ozdobi twarz.
“Matką, która zginęła, by świat zrozumiał,
Ze musi przeżyć”.
~~~~
Nie mogłam się oprzeć. Następny będzie już rozdział.

CZYTASZ
Z braku grawitacji
Fiksi Penggemar-Zejdź mi z drogi. -Nie musisz od razu tak... -Zejdź. Mi. Z. Drogi. -Słuchaj, ja chcę ci tylko... - przerwał jej pisk. -Co ty wyprawiasz?! -Szukam swojego pola grawitacyjnego. Skoro chciałaś mi pomóc to masz okazję. -To była przenośnia! Jesteś głup...