XII. Alfa.

10.9K 472 14
                                    

- Ja? Alfa?

- Tak. - powiedziała babcia. - Dziwi cię to?

- Nie. Znaczy... - wydukałam. Liczyłam, że będę mogła sobie zmieniać postać i w pewnym sensie bawić się tym, kiedy tylko będę chciała tak jak to widziałam w filmach. Nie wiedziałam, że na moje barki spadną takie poważne obowiązki. Byłam w tym wszystkim nowa, a miałam władać wilkami, które wiedzą z czym to się je już od dobrych kilku lat?

- Będziesz mogła stanąć na czele watahy, co pomoże nam się wzmocnić.

- Ale... - nasunęło mi się tyle pytań, że nie wiedziałam, które najpierw zadać.

- Nie martw się, w końcu będziesz gotowa. Niebawem będzie na to czas, ale najpierw musimy się zająć innymi sprawami. - powiedziała, po czym usiadła obok mnie i położyła mi dłoń na ramieniu. - Teraz, kiedy masz świadomość o swoim pochodzeniu, musisz uważać... Na początku możesz nie panować nad przemianą... A tym bardziej wtedy, kiedy się zdenerwujesz i jesteś impulsywna. Dlatego musimy to ćwiczyć do tego momentu, aż będziesz w stanie zapanować nad wilkiem w każdej sytuacji. Będzie to trudne, ale do osiągnięcia.

Babcia zapewniała mnie, że wszystko będzie dobrze, ale ja nie wiedziałam czy jestem na to wszystko gotowa. Wyglądało na to, że będzie to wymagało więcej wysiłku, niż przypuszczałam. Całe to wprowadzenie mnie do tego świata było ciekawe i zachęcało mnie do dalszego zgłębiania tajemnicy, ale teraz poczułam, że tu nie do końca będzie miejsce do zabawy. Czułam, że weszłam w coś niebezpiecznego.

Dużo się dzisiaj wydarzyło i uznałam, że już wystarczy. Była pora już wracać do domu.

- Okej, myślę, że już czas na mnie. - odparłam, widząc jeszcze więcej nieodebranych połączeń, tym razem od mamy. Po drodze chciałam też zadzwonić do przyjaciółki.

- Odprowadzę cię.

Nate podniósł się z miejsca, a ja westchnęłam po cichu, bo właśnie pokrzyżował moje plany. Wyszliśmy na zewnątrz, żegnając się z babcią. Wiedziałam, że z naszego krótkiego spaceru wywiąże się rozmowa, więc nie protestowałam. Chciałam się chociaż podzielić tym, co czułam.

- Uciekniesz teraz od nas? - zaczął, gdy wkroczyliśmy na wąską ścieżkę.

- O czym mówisz?

- Nie przeraziło cię to wszystko dzisiaj?

- W sumie... To fakt, było mega dużo wrażeń... - powiedziałam, układając sobie w głowie wszystko to, o co chciałam zahaczyć. - Może to głupie, ale to wszystko zaczęło tracić kolory. Bycie wilkołakiem nie jest takie kolorowe jak myślałam... - przyznałam, trochę zawstydzona moją ignorancją, ale taka była prawda.

- Chyba nie chcesz zrezygnować? - wtrącił, ale ja nie odpowiedziałam na to pytanie. Chciałam powiedzieć ,,nie", ale jednocześnie za bardzo byłam na ,,tak".

- Pierwszy raz w życiu usłyszałam, że ktoś mnie zabije, jeśli nie będę posłuszna. Nie jest to zachęcające...

- Czaję. Ale jesteś alfą. Będziesz mogła rządzić wszystkimi. Przywrócisz ład w naszej watasze i już nic nie będzie nam zagrażać.

- Wiem, wiem, Nate... Każdy by tak chciał, ale realia są zupełnie inne. - starałam się pohamować jego zapał, bo moim zdaniem minusy przewyższały plusy. - Może to śmiesznie brzmi, ale ja chcę skończyć szkołę, iść na studia i ułożyć sobie życie. Nie wiem czy walka z krwiożerczymi bestiami jest tego warta. Tego nie da się połączyć.

- Wszystko się da.

- Nie wiem czy to dla mnie... Nie wiem czy mi się chce... - dodałam. - Poza tym watahą musi rządzić para. Ja nie mam żadnej pary.

Legenda || KOREKTA (14/66)✍️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz