Asker, październik 2017
Z ogromnym poczuciem wstydu i bezradności, przypatrywałam się brudnej podłodze, pokrytej potłuczonymi naczyniami i rozchlapanym na wszystkie strony jedzeniem. Poplamionemu białemu obrusowi, który będzie nadawał się tylko do wyrzucenia oraz dwóm uczestnikom tego wydarzenia, którzy byli równie zszokowani, co ja. Na pewno żaden z nich nie był przygotowany na taką niekompetencję z mojej strony. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię i uciec czym prędzej z tego miejsca, zażenowana do granic możliwości.
Całość prezentowała się wręcz katastrofalnie, niczym spełnienie jakiegoś sennego koszmaru, które od czasu do czasu nawiedzały moją osobę. Podsycając największe lęki i obawy. Uniemożliwiając tym samym, ponowne zaśnięcie. Coś takiego, co stało się przed chwilą. Nie miało prawa nigdy się wydarzyć. Nie mogłam zrozumieć, jakim cudem do tego dopuściłam. W końcu tysiące razy od niepamiętnych czasów podawałam do stolików, zamówione przez gości restauracji dania. Pomagając w ten sposób w przeszłości rodzicom i zatrudnionemu personelowi, gdy w weekendy nie mogli nadążyć za dość sporym zainteresowaniem tym miejscem. Od najmłodszych lat mogłam to robić z zamkniętymi oczami. Dlaczego więc akurat dzisiaj musiała spotkać mnie taka wpadka?
Gdy nadszedł czas popełnienia pierwszego tak poważnego niedopatrzenia przez moją osobę. Wynikającego pewnie ze zbytniej dekoncentracji i nieumiejętności oddzielenia myślenia o problemach od pracy. Stało się to w najgorszym z możliwych momentów. Nie dość, że ledwo wiązałam koniec z końcem, a restauracja była właściwie na granicy bankructwa. To dołożyłam do kompletu następną kompromitacje tego miejsca. Zamiast przyciągać czymś nowych gości, tylko ich odstraszałam. Byłam do niczego i wyłącznie marnowałam lata ciężkiej pracy mojej mamy. Sprowadzając jej ukochane miejsce na samo dno. Życie z tą świadomością, zaczynało być z każdym dniem trudniejsze. Od zawsze najbardziej bałam się, sprawienia zawodu rodzicom i rozczarowania ich swoją osobą.
Dlatego też z każdą kolejną upływającą sekundą, coraz trudniej było mi słuchać pretensji wypowiadanych pod moim adresem. Nie potrafiłam znieść pełnego złości spojrzenia niezadowolonego klienta, przeszywającego mnie na wskroś. Czy obraźliwych uwag, których sobie nie żałował. Choć wiedziałam, że w pełni sobie na to zasłużyłam. W końcu nikt nie byłby zadowolony, gdyby zamówione przez niego jedzenie, wylądowało na jego ubraniach. Stałam więc naprzeciw niego, pokornie milcząc. Po uprzednim wyduszeniu z siebie marnych przeprosin. Modląc, aby jak najszybciej zakończył swoją tyradę. Na co się niestety nie zanosiło. Miałam wrażenie, że bycie w uprzywilejowanej sytuacji w tym starciu, sprawiało mu sporą satysfakcję i zamierzał, jak najdłużej cieszyć się tym momentem. Przez co łzy same z siebie pojawiają się moich oczach. Choć starałam się je ze wszystkich sił powstrzymać. Co i tak nie dawało żadnych efektów. Ten dzień był okropny i przynosił mi same nieszczęścia. Doprowadzając mnie niemal na sam skraj załamania.
- Skoro rzeczywiście jesteś właścicielką tego miejsca. Nic dziwnego, że tak fatalnie funkcjonuje. W końcu jest twoim odbiciem - po chwilowej konsternacji młodego mężczyzny. Wynikającej z wiadomości, że restauracja należy do mnie. Z jego ust wypływa kolejna złośliwa uwaga, dołująca mnie jeszcze bardziej niż poprzednie. Może on rzeczywiście miał rację i nie nadawałam się do samodzielnego prowadzenia biznesu? Skoro nie potrafiłam, przywrócić mu dawnej pozycji i sprawić, aby na nowo przynosiło sensowne dochody.
- Halvor, powiedziałem dosyć! To był wypadek. Tobie nigdy nie zdarzyło się popełnić jakiegoś błędu? - towarzysz poszkodowanego staje w mojej obronie. Zresztą od samego początku patrzył na mnie dużo przychylniej. Byłam pewna, że gdybym to na niego opuściła te przeklęte talerze, zareagowałby zdecydowanie spokojniej i nie potraktował, aż tak nieprzyjemnie.
- Takiego? Jakoś sobie nie przypominam. Każdy powinien posiadać umiejętności do właściwego wykonywania swoich obowiązków albo się za nie w ogóle nie brać. Inaczej prowadzi to właśnie do takich sytuacji - odpowiada mu butnie i z przesadną pewnością siebie. Patrząc przy tym na mnie z niechęcią i czymś, co odbieram jako pogardę.
CZYTASZ
Niebezpieczna gra uczuć
FanfictionSophie to młoda dziewczyna, której życie nie oszczędza. Postawiona pod ścianą będzie musiała przystać na propozycję pewnego irytującego i aroganckiego Norwega. Zupełnie pogubionego w swoim beztroskim życiu dla którego dziewczyna jest ostatnim ratunk...