Wpatruję się z niedowierzaniem w klęczącego przede mną Niklasa. Patrzącego na mnie z udawaną skruchą i niemą prośbą w oczach, abym wysłuchała, co takiego ma do powiedzenia. Gdy ignorowałam jego telefoniczne i internetowe próby kontaktu ze mną. Wyjątkowo nasilone w ostatnich dniach. Postanowił, zjawić się osobiście. Zapewne liczył, że w ten sposób coś ugra i uda się mu mnie udobruchać. Byłam pewna, że nadal ma mnie za tamtą łatwowierną dziewczynę, którą poznał podczas nauki w szkole średniej. Potrafiącej puścić w niepamięć, różne jego wybryki. Za pomocą jednego przepraszam i kilku czułych słówek.
Miałam wrażenie, że to wszystko co się dzieje, było wyłącznie kiepskim snem, z którego za chwilę się obudzę. W tym tygodniu miałam, aż za nadto różnych atrakcji i kolejne, nie były mi do niczego potrzebne.
Dlatego też mój wstyd mieszał się z wściekłością i wzburzeniem. Nie miałam pojęcia, co on sobie w ogóle wyobrażał. Odgrywając to żałosne przedstawienie na oczach kilku, zupełnie obcych i postronnych osób. Wywołując tym samym tanią sensację. W końcu setki razy na przestrzeni ostatnich miesięcy mówiłam mu, że między nami wszystko skończone i nie chcę go znać.
Zbyt wiele w przeszłości się przez niego wycierpiałam. Dając mu, aż nazbyt wiele szans. Naiwnie się łudząc, że naprawdę mnie kochał i byłam dla niego kimś wyjątkowym, co było kompletną bzdurą. Na szczęście życie w końcu mnie nauczyło, że niektórzy nigdy się nie zmienią i nie warto, tracić swojego czasu w oczekiwaniu na coś, co nie nadjedzie. Byłam wprost przekonana, że pojawienie się tutaj Niklasa po takim czasie, jaki upłynął od naszego rozstania. Nie było dziełem przypadku. Miał w tym wyraźnie jakiś cel. Zapewne znowu, tracił grunt pod nogami i szukał miejsca, gdzie mógłby bezpiecznie i ze spokojną głową. Przetrwać kolejne zawirowania w jego życiu. Wywołane jego bezmyślnością. To zawsze ja, starałam się rozwiązywać wszystkie problemy, jakie tylko spotykał na swojej drodze. Podsuwając mu gotowe rozwiązania, niemal pod sam nos. Nie doczekując się za to, ani grama wdzięczności. Tym razem jednak nie miałam zamiaru dać się zwodzić i uwierzyć, choćby w jednojego słowo. Które będzie tylko następnym kłamstwem, wypowiedzianym z jego ust w moim kierunku.- W tej sekundzie masz wstać i zakończyć tę szopkę - mówię ze złością. Patrząc na niego z jawną nienawiścią. Przez nikogo innego, nie przepłakałam tylu nocy.Czego nigdy mu nie zapomnę i nie wybaczę.
- Nie zrobię tego, dopóki nie zgodzisz się ze mną porozmawiać. Sophie, proszę cię. Nie pamiętasz, ile razem przeżyliśmy? Naprawdę po tym wszystkim, nie zasługuję nawet na kilka minut rozmowy? - nie ustępuje, doprowadzając mnie na skraj irytacji. Od zawsze był uparty i wyjątkowo upierdliwy. Widocznie w ostatnim czasie, te cechy się jedynie u niego nasiliły.
- My od dawna, nie mamy już o czym rozmawiać. Dlatego w tej chwili się podnieś i opuść to miejsce. Zanim do reszty stracę cierpliwość - ponawiam swoje żądanie, które zostaje zupełnie zignorowane. Jakby Niklas, był zupełnie głuchy na moje słowa.
- Nie ma mowy. Albo rozmowa, albo spędzę tutaj resztę dnia. Dobrze wiesz, że nie odpuszczę - był niesamowicie zdeterminowany. Wiedziałam, że jest zdolny do zrobienia, czegoś takiego. Za dobrze go znałam. Kochał być w centrum uwagi i sprawiać, aby świat kręcił się tylko wokół niego. Ekscentryczność była jedną z wielu jego wad, które niestety dostrzegłam dopiero po czasie.
- Dobrze, porozmawiajmy. Ale na zewnątrz. Dość już tej rozrywki dla innych - nie patrząc na niego. Wychodzę na świeże powietrze. Czując, że jest stanowczo za zimno na stanie na dworze, jedynie w cienkiej koszulce z krótkim rękawem. Nie chciałam jednak, wracać się teraz po kurtkę. A o zaproszeniu mojego niezapowiedzianego gościa do mieszkania, nie było nawet mowy. To było miejsce, w którym nie chciałam nawet najmniejszego śladu jego obecności. Ignorując więc niską temperaturę, wpatruję się w przestrzeń przed sobą. Upominając samą siebie, aby nie dać się Niklasowi podejść w żaden sposób i nie pozwolić na żadne gierki z jego strony. Chwilę później dołącza do mnie. Wyraźnie zadowolony z osiągnięcia swojego celu. Przyglądam się mu przez chwilę. Nie zauważając, żadnych większych zmian w jego wyglądzie. Nadal był tym samym, atrakcyjnym blondynem na punkcie którego oszalałam przed kilkoma, dobrymi już laty. Ładnym opakowaniem, próbował ukryć zepsutą zawartość. Na którą ja także się swego czasu nabrałam.
CZYTASZ
Niebezpieczna gra uczuć
FanfictionSophie to młoda dziewczyna, której życie nie oszczędza. Postawiona pod ścianą będzie musiała przystać na propozycję pewnego irytującego i aroganckiego Norwega. Zupełnie pogubionego w swoim beztroskim życiu dla którego dziewczyna jest ostatnim ratunk...