Minęły trzy miesiące, odkąd Shani zamieszkała w Nockfell. Mimo swojego początkowego nastawienia, dziewczyna znalazła wiele znajomych. Niektórzy lubili jej empatyczne usposobienie, inni poczucie humoru, jednakowoż największa grupa chciała spędzać z nią czas ze względu na to, jak sobie radziła z Travisem. Wiele osób ją podziwiało za to, że jako jedyna potrafiła mu się przeciwstawić.
Chłopak nie był tym zachwycony i wiele razy dokuczał jej, próbując doprowadzić do tego, by dziewczyna zaczęła się go bać. Wiele razy otwarcie ją obrażał, by pokazać, jak bardzo jej nienawidzi, licząc na to, że się tym przejmie, aczkolwiek nie zależało jej na jego sympatii.
***
Travis przechadzał się po szkole poszukując swojej kolejnej ofiary, gdy nagle usłyszał JĄ. Stwierdził, że to może być idealna okazja do tego, by po raz kolejny spróbować ją nastraszyć. Przecież to nie możliwe, żeby kompletnie się go nie bała.
***
- Myślicie, że jak zgrywacie twardzieli, to wszyscy uwierzą, że nimi jesteście? Otóż nie. - Shani kłóciła się z kolegami Travisa, gdyż nie spodobało jej się to, że nękają dziewczynę z pierwszej liceum. - Nie chce mi się na was patrzeć, uczyńcie mi tą przysługę i czmychajcie stąd.
- Słuchaj mnie dziewczynko. - Przyjaciel Travisa Philip podszedł do Shani. - Albo się odczepisz, albo nie ręczę za siebie, bo działasz mi na nerwy odkąd się tu tylko pojawiłaś.
- Oho, kolejny, który myśli, że mnie nastraszy byle gadką. - Dziewczyna uśmiechnęła się ironicznie. - Taki twardy to jesteś tylko w słowach, kolego.
Philip aż kipiał ze złości. Shani nagle poczuła uderzenie. Zaskoczyło ją to, ale mimo to jedyne co zrobiła, to wyprostowała się, uśmiechnęła dumnie i zaśmiała.
- A teraz pozwól, że pokażę Ci, jak to się powinno robić. - Dziewczyna zacisnęła rękę w pięść i zamachnęła się z całej siły. Philip aż się zatoczył. Spojrzał na nią z wściekłością w oczach. Jak na zawołanie dwójka jego przyjaciół złapała Shani za ramiona, a sam stanął na przeciwko niej.
- Taka cwana, to powiedz mi co zrobisz teraz? - Chłopak zaśmiał się triumfalnie.
- Co teraz zrobię? Dobre pytanie. - Shani udała zamyśloną. - Myślę, że będę się nabijać z faktu, że musisz wołać o pomoc swoich kolegów, bo sam sobie z jedną osobą nie dajesz rady.
Chłopak przyszykował się do ponownego uderzenia dziewczyny.
- Philip. - Głos, który wydawał się Shani znajomy rozproszył uwagę chłopaka. Dziewczyna obróciła głowę w stronę, z której dochodził dźwięk. Chłopak miał ręce w kieszeniach, a na głowie miał kaptur. Czy to...
- O Travis? Cześć chłopie. Właśnie zajmuję się twoją ulubioną koleżanką. - Blondyn odwrócił głowę w stronę Shani. Jego wyraz twarzy nie wyrażał żadnej emocji. Dziewczyna już się poddała wiedząc, że nadszedł jej kres. Mimo wszystko nie dała by sobie rady z czwórką o wiele wyższych od niej chłopaków.
- Fascynujące. - Travis spojrzał z powrotem na Philipa. - A teraz ją zostawcie. - Wszyscy spojrzeli na blondyna zdziwieni, a jego mimika się nie zmieniała i w dalszym ciągu pozostawał obojętny.
- Co? Ale Travis... - Philip był wytrącony z równowagi. Nie rozumiał zachowania chłopaka, tym bardziej że wiedział, że nie darzy jej żadną sympatią.
- Chyba nie wyraziłem się jasno. - Travis podszedł do chłopaka i złapał go za kołnierz bluzki. - Żadnych ale, macie ją zostawić. Natychmiast.
- Dobrze, dobrze spokojnie. - Philip był przerażony. - Puśćcie ją.
Shani została rzucona na podłogę, a znajomi Travisa uciekli. Zostali tylko we dwoje.
- Dziękuję. - Powiedziała dziewczyna do blondyna, dalej siedząc na podłodze. Chłopak spojrzał na nią i podał jej rękę by pomóc jej wstać. W momencie, gdy Shani podniosła się z ziemi spojrzała Travisowi w oczy. Patrzył na nią chłodno, jednak po chwili uśmiechnął się zadziornie, co zdziwiło dziewczynę.
- Niby lisica, niby sprytna, a i tak sobie nie radzi. - Shani zaniemówiła, ale po chwili oprzytomniała.
- A po co miałabym sobie radzić? Przecież przybył tu rycerz na białym koniu, który ma dodatkowo dzień dobroci dla lisów. - Dziewczyna uśmiechnęła się ironicznie, ale chłopaka to nie zraziło.
- No widzisz, cały ja. - Travis puścił oczko do niej oczko, na co ona się zaśmiała. Podziękowała mu jeszcze raz i poszła w przeciwną stronę, na zajęcia dodatkowe. Chłopak podążał za nią wzrokiem, dopóki nie zeszła mu z pola widzenia.
Zaczął zastanawiać się, dlaczego zachował się tak, a nie inaczej. Coś zmusiło go do obrony dziewczyny, ale za nic w świecie nie wiedział co. Przecież planował sprawić, by Shani zaczęła się go bać. Analizował całe swoje postępowanie wobec niej, jednak nie doszedł do żadnych wniosków.
Dziewczyna również rozmyślała nad sytuacją z przed chwili. Poznała drugie oblicze Travisa, którego się kompletnie po nim nie spodziewała. Była przekonana, że dołączy się do swoich kolegów, gdyż w końcu miał nad nią przewagę. Cieszyło ją to, jak potoczyła się ta historia, jednak ciągle próbowała zrozumieć intencje chłopaka.
A może on wcale nie jest aż tak złą osobą, za jaką go uważałam?
CZYTASZ
HOPE || SALLY FACE ||
Romance"...Tak naprawdę, przed poznaniem Ciebie nie widziałem zbyt wielkiego sensu w moim życiu. Wszystko zmieniło się, kiedy po raz pierwszy usłyszałem twój śmiech, mimo, iż nie zdawałem sobie z tego sprawy. Nie potrafię wyjaśnić, co ze mną się dzieje od...