Shani chodziła po szkole bez celu. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Zresztą, nie miała jakiejś bliższej przyjaciółki. Czasami rozmawiała z Salem Fisherem i jego przyjaciółmi, wyłączając Ash Campbell. Ona od początku wydawała jej się fałszywa. Spacerowanie po szkole przerwał dzwonek na lekcje. Dziewczyna ruszyła w stronę swojej klasy i siadła w ławce. Po chwili zorientowała się, że Travisa nie ma obok niej.
To do niego nie podobne. - Dziewczyna zastanawiała się, dlaczego go nie ma. Postanowiła odwrócić się do jego kolegi.
- Ej, wiesz czemu Travisa nie ma? - Shani nie chciała się do tego przyznać, ale martwiła się o niego.
- To Ty go nie widziałaś? Ma podbite oko, nikt nie wie co mu jest. - Dziewczyna przeżyła szok.
Travis i podbite oko? Ten Travis? Przecież nikt by go nie dotknął, bo wszyscy się go boją. - Shani postanowiła czym prędzej to sprawdzić.
- Przepraszam, mogę wyjść do toalety?
- Idź, tylko wróć szybko. - Rzuciła nauczycielka niechętnie.
***
Shani biegła przez korytarz. Nie wiedziała po co właściwie to robiła. Szansa, że Travis jest w szkole i się gdzieś błąka była znikoma. Jednak coś kazało jej go poszukać. Dziewczyna ruszyła w stronę dziedzińca, bo wydawało się jej, że chłopak może tam być. Intuicja jej nie zawiodła.
- Travis! - Chłopak odwrócił się zaskoczony w jej stronę, ale po chwili opuścił wzrok. Shani zdążyła zobaczyć jego sine oko. Była naprawdę zaskoczona.
- Tak, możesz się nabijać. - W głosie blondyna dało się wyczuć nutkę smutku, pomieszanego ze wstydem. - Ale najlepiej się po prostu odczep.
Dziewczyna podeszła do niego i spojrzała do góry na jego twarz. Momentami przydawało się to, że była od niego niższa.
- Co, okres dostałeś, czy co? - Shani próbowała rozluźnić atmosferę, jednak nagle zobaczyła, że po jego policzku spływa łza. W sekundę zrobiło jej się głupio. Nie wiedziała co może zrobić, ale widziała, że Travisowi coś się stało. Chciała go pocieszyć, jednak nie miała pojęcia, jak tego dokonać.
- Travis?
Chłopak nie odpowiadał a dziewczyna coraz bardziej się martwiła, chociaż nie chciała dać tego po sobie poznać. Impulsywnie przytuliła chłopaka. Już po sekundzie żałowała swojego wyboru.
- Co ty robisz? - Spytał jej chłopak, a jego myśli pozostawały dla niej tajemnicą. Zrobiło jej się wstyd, ale postanowiła zachować zimną krew.
- Wiesz, sama zadaje sobie to pytanie. - Dziewczyna zrobiła krótką pauzę. - Ale myślę, że to się nazywa przytulanie, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Odrażające. - Travis powiedział to, a Shani przewróciła oczami i nie puściła go. O dziwo, on jej nie odepchnął. - Ale proszę, nie przestawaj.
W momencie, gdy to powiedział, odwzajemnił uścisk. Dziewczynę przeszedł dreszcz, ale mimo to się nie ruszyła. Trwali tak przez kilka minut, żadne z nich nie potrafiło określić ile. Shani straciła poczucie czasu, ale nie liczyło się to dla niej. Czuła się tak dobrze w jego ramionach, że samą ją to dziwiło. Travis pod jej uściskiem się uspokoił i przestał płakać, a głos już mu się nie załamywał.
- Dobra. - Chłopak odsunął ją od siebie. Był cały czerwony i unikał jej wzroku. Zresztą, ona również. - Musisz iść na lekcję. Nie chcę, byś miała problemy, czy coś.
- A ty nie idziesz? - Shani spojrzała na niego zdziwiona.
- Nie chcę, by ktokolwiek więcej mnie zobaczył w tym stanie. Wystarczy, że pokazałem swoją słabość przed tobą. - Dziewczyna westchnęła zrezygnowana. - Poza tym naprawdę, nie mam ochoty na wysłuchiwanie tego, jak będą się ze mnie nabijać.
- Błagam Cię, mają się nabijać z Ciebie? Jesteś postrachem tej szkoły, chociaż w sumie nie rozumiem czemu, bo trochę taki mięczak z ciebie. - Dziewczyna uśmiechnęła się zaczepnie, a Travis spojrzał na nią.
- A gdyby nie ja, to wtedy Philip by Cię pobił. Argument nie do przebicia. - Travis znowu był tym samym, zadziornym blondynem co wcześniej.
- No i co, on słaby jest. Prawie w ogóle nie poczułam. - Shani wzruszyła ramionami.
- Ah tak? - Chłopak przybliżył się do dziewczyny, po czym się schylił by być na jej wysokości. - A ja sądzę, że nasza kochana lisiczka udaje twardzielkę, byleby nie okazać swojej słabości.
- A mi się wydaję, że ktoś tu jest hipokrytą. - Shani uśmiechnęła się ironicznie. - Sam tak robisz.
- Czyli potwierdziłaś moją hipotezę, że jednak jesteś biedną, małą, bezbronną dziewczynką, a po prostu udajesz silną. - Chłopak również się uśmiechnął, a Shani się zaśmiała.
- Jeśli chcesz, możesz w to wierzyć dalej. - Dziewczyna odsunęła się od niego. - Ale to nie znaczy, że masz rację, kochaniutki.
- Ja już swoje wiem, spokojnie. - Powiedział i potarmosił ją po głowie. Shani się zdziwiła. Nigdy nie widziała Travisa takiego, jak obecnie. - A teraz leć już na lekcję.
- A Ty naprawdę nie pójdziesz? - Spytała go dziewczyna licząc na to, że jednak zmienił zdanie.
- Nie, może pójdę się przejść, lub wrócę do dom... - Chłopak przerwał w pół słowa i westchnął ciężko. - Nieważne, po prostu nie mam ochoty iść na lekcje.
- No dobra, nie nalegam. - Powiedziała Shani na odchodne i ruszyła z powrotem w stronę klasy.
Poznała Travisa od zupełnie innej strony. Poza tym, mimo, że nie zdawała sobie z tego sprawy, lubiła go coraz bardziej. Wbiegła na lekcje i przeprosiła, że tak długo jej to zajęło, ale na szczęście nauczycielka nie dopytywała, czemu tyle czasu jej nie było. Przez resztę dnia dziewczyna zastanawiała się nad zachowaniem blondyna.
- Nie, to niemożliwe, on jest zwykłym dupkiem. - Powtarzała sobie w kółko w myślach, byleby nie dopuścić do siebie myśli, że mogłaby go polubić. Mimo to zauważyła, że jego wredność, zamieniła się w całkiem zabawną zadziorność.W tym samym czasie Travis spacerował po parku myśląc nad tym, czemu pokazał przed Shani swoją słabość. Nikt nigdy nie widział go płaczącego, więc dlaczego ona była pierwsza? I dlaczego nie odczuwa potrzeby, by być dla niej wrednym? Nie rozumiał tego i wypierał tą myśl, ale wiedział, że po prostu w niej jest coś niezwykłego. Coś, co go intryguje. Jednak nie umiał stwierdzić co to dokładnie takiego jest.
- Nie jest osobą, której nienawidzę. Po prostu jest mi obojętna, właśnie tak. Nie lubię jej, ani nic takiego. - Mówił to do siebie raz po raz, mając złudną nadzieję że milion razy powtórzone kłamstwo stanie się prawdą.
CZYTASZ
HOPE || SALLY FACE ||
Romance"...Tak naprawdę, przed poznaniem Ciebie nie widziałem zbyt wielkiego sensu w moim życiu. Wszystko zmieniło się, kiedy po raz pierwszy usłyszałem twój śmiech, mimo, iż nie zdawałem sobie z tego sprawy. Nie potrafię wyjaśnić, co ze mną się dzieje od...