Dwa miesiące minęły Shani wyjątkowo spokojnie. Dziewczyna zaczęła pracować dorywczo, aby móc samej płacić rachunki. Jednocześnie, oddając się swojemu zajęciu, nie myślała aż tak bardzo o swoich rodzicach. Z dnia na dzień było z nią coraz lepiej. Mimo to, Travis odpuścił sobie zaczepianie jej.
Jak zwykle, weszła do szkoły i ruszyła spokojnym krokiem w stronę sali, w której miała odbyć się jej pierwsza lekcja. Coś jednak było nie tak. Wszyscy patrzyli na nią spod byka. Owa dziewczyna postanowiła zignorować ten fakt, mimo, że ciekawość zżerała ją od środka.
Wszędzie było słychać szepty na jej temat, a każdy odwracał od niej wzrok. Wtem Shani dostrzegła w tłumie Olivię, swoją najbliższą koleżankę. Stwierdziła, że dobrym pomysłem będzie podejść do niej i zorientować się, o co chodzi reszcie uczniów.
- Cześć, wiesz, co im się stało? Dlaczego patrzą na mnie, jakbym wymordowała im rodziny? - Spytała, stając naprzeciwko niej.
- Nie wiem, czy powinnam z tobą rozmawiać... - Oznajmiła, a Shani spojrzała na nią jak na idiotkę. - Wszyscy cię nienawidzą, bo podobno pobiłaś jakąś dziewczynę, czy coś... Dlatego nie mogę teraz z tobą się kolegować. To znaczy lubię cię, ale nie chcę, aby później do mnie też mieli pretensję. Przepraszam.
Po tych słowach odeszła, zostawiając dziewczynę osłupiałą i zdezorientowaną. Pierwszą myślą, jaka nasunęła się jej do głowy było to, jak bardzo cudowną ma znajomą. Po chwili jednak dotarło do niej coś gorszego.
Czyli teraz wszyscy wiedzą.
Westchnęła i wznowiła drogę do klasy. Zdecydowała, że nie da po sobie poznać, że jej smutno. Wtem, naprzeciwko niej stanęła jej ulubiona znajoma.
- Cześć, koleżaneczko. - Powiedziała melodyjnym głosem Kendra. Shani spojrzała na nią i stojącą obok niej Ashley obojętnie. - No co, nie odpowiesz mi?
- W sumie, to nie. - Spróbowała ją wyminąć, jednak nie udało jej się to. - Czego ode mnie chcesz?
- Chciałam się dowiedzieć jakie to uczucie, gdy wszyscy cię nienawidzą. Bardzo boli?
- Nie tak jak będzie ciebie, za chwilę. - Wymamrotała pod nosem.
- Co mówiłaś? - Kendra skrzyżowała ręce, uśmiechając się triumfalnie.
- Kompletnie nic.
- To teraz odpowiedz na pytanie. - Zarządzała Ashley.
- Jeśli wszyscy mnie nienawidzą za nic, to gratuluję.
- Jakie za nic? Zasłużyłaś na to. - Brunetka udawała niewiniątko. - Przecież mówiłam, że masz się odczepić od Travisa.
- Aaa, a więc to wszystko dzieje się z winy psychopatycznej, zadurzonej w szkolnym postrachu dziewczyny. - Shani robiła wszystko, aby nie wybuchnąć. Wiedziała, że dałoby to satysfakcje tym dwóm dziewczynom.
- Odszczekaj to! - Dziewczynę ucieszył fakt, iż udało jej się wyprowadzić z równowagi Kendrę. Uśmiechnęła się sztucznie.
- Ani mi się śni. - Wzruszyła ramionami.
- Dajemy ci ostatnią szansę. - Prychnęła Ashley, a ich rozmówczyni posłała im obojętne spojrzenie, po czym wyminęła je powolnym krokiem.
- Dobrze, że twoi rodzice nie żyją. - Dziewczyna słysząc te słowa zatrzymała się. - Nie muszą znosić takiej osoby, jaką ty jesteś.
W tym momencie nie wytrzymała. Całym jej ciałem zawładnęła furia. Podeszła do Kendry i złapała ją za kołnierz bluzki.
- Jeszcze jedno słowo, a przyrzekam, że powybijam ci wszystkie ząbki, z twojej jakże uroczej twarzyczki.
CZYTASZ
HOPE || SALLY FACE ||
Romance"...Tak naprawdę, przed poznaniem Ciebie nie widziałem zbyt wielkiego sensu w moim życiu. Wszystko zmieniło się, kiedy po raz pierwszy usłyszałem twój śmiech, mimo, iż nie zdawałem sobie z tego sprawy. Nie potrafię wyjaśnić, co ze mną się dzieje od...