...3...

82 3 0
                                    

Obudziły mnie jakieś chałasy z domu z naprzeciwka, pomyślałam, że ludzie są nieormalni była godzina 6:36 i w dodatku niedziela. Stwierdziłam, że skoro wstałam tak wcześnie to ogarnę się szybko, pujdę pobiegać i na sam koniec pojadę na miasto załatwić kilka ważnych spraw związanych z nową szkołą. Zaczęłam szykować się do biegania. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam na siebie spodenki, stanik sportowy i dobrałam do tego jakieś buty, zabrałam ze sobą nerke, do której spakowałam telefon i trochę pieniędzy aby sobie kupić coś do jedzenia i do picia.

 Wzięłam szybki prysznic i ubrałam na siebie spodenki, stanik sportowy i dobrałam do tego jakieś buty, zabrałam ze sobą nerke, do której spakowałam telefon i trochę pieniędzy aby sobie kupić coś do jedzenia i do picia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ruszyłam pomiędzy domami, a po chwili zeszłam na boczną drogę która prowadziła do lasu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Ruszyłam pomiędzy domami, a po chwili zeszłam na boczną drogę która prowadziła do lasu. Przebiegłam spory kawałek w lesie i stwierdziłam że zatrzymam się na chwilę by odpocząć, w szczególności, że droga była śliska, stroma i co chwilę można było wpaść w jakąś dziurę. Nagle usłyszałam łamanie się gałęzi, nie wiedziałam co robić, szybko chwyciła jakiś kij i zaczęłam krzyczeć
- halo jest tam ktoś?! - cała się trzęsłam, stwierdziłam że muszę wykonać jakiś krok bo to coś jest coraz bliżej, nie wiedząc co robić rzuciłam patykiem w strąnę dźwięków.
-Ałaaa co ci odwala? - naglę z krzaków wyszedł mój nowy sąsiad.
- Boże czy ciebie pojebało!? - zaczęłam krzyczeć na tego debila, po co wogóle skrada się w krzakach, chyba chciał mnie do zawału doprowadzić
- Nie Boże... tylko o boski i ciszej bo wszystkie zwierzęta wystraszysz - prychnęłam na jego słowa i postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi.
- czy ty mnie śledzisz?
- ja nigdy - prychnął
- tylko przechodziłem i rozwiązał mi się but, więc ukucłem tam go zawiązać i nagle dostaje kijem w głowę!
- no sorki, ale pytałam czy jest tam ktoś - zdenerwował mnie stwierdziłam że muszę go spławić bo jeszcze nic nie jadłam i chciało mi się pić.
-Więc panie o boski zostawiam cię z samym sobą - w moim głosie było słychać kpinę.
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec do sklepu w którym ostatnio byłam. Kupiłam wodę i jakiegoś rogalika w dziale z pieczywem. Wyszłam przed sklep i jak zwykle musiałam spotkać tego debila. Siedział na ławcę i trzymał się za nogę, wydawało mi się, że jest coś nie tak i wtedy w lesie pewnie coś się stało.
-Pan boski potrzebuje pomocy? -
- nie dzięki dam radę
Kiedy miałam już odchodzić zauważyłam, że nie może nawet stać na tej nodzę, więc stwierdziłam czy chce czy nie to i tak mu pomogę. Podeszłam do chłopaka, którego jak się okazuje nawet nie znam imienia i przełożyła sobie jego rękę nad ramieniem i zaczęłam iść w stronę domu.
- Idziemy do mnie mam apteczkę zobaczę co zrobiłeś i opatrzę tę nogę
- dzięki ale nie musisz
- ale chcę, chodź
Zaczęłam wyciągać klucz i pomogłam wejść mu do środka zaprowadził do salonu i posadziłam na kanapie i ułożyłam jego nogę na poduszce. W kuchni znalazłam apteczkę. Po obejrzeniu nogi zrobiłam prowizoryczny opatrunek.
- Powinieneś jechać z tym do szpitala, może trzeba nastawić czy coś? - czekałam na jego reakcję ale się nie odzywał
-Harry - ucieszyłam się, że się przedstawił
- Bella - posłałam mu jeden z moich pobwalających uśmiechów.
-pojadę do tego szpitala jeżeli pojedziesz ze mną - zdziwiło mnie to co powiedział chyba zrobiłam głupią minę na jego słowa bo się popatrzył na mnie jak na jakąś chorą umysłowo.
- to jak? - zapytał
- okej daj mi chwilę muszę się ogarnąć
- więc Harry zostawiam Ci pilota do dyspozycji i jakbyś był głodny moje śniadanie - uśmiechnęłam się promienie i wyszłam z salonu.

Proszę... ZOSTAŃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz