Po przejściu przez portal pojawiłem się przed chatą tajemnic. Ucieszyłem się i już chciałem biec do swojej rodziny, ale przypomniało mi się, że ich tu niema. Walczą o mnie z Cipherem, a ja sobie tu jak gdyby nigdy nic stoję z...no właśnie z kim? Instynktownie mocniej ścisnąłem jego dłoń, a kiedy dotarło do mnie co robię, szybko ją puściłem.
-P-przepraszam...-szepnąłem- i dziękuje.-dodałem już nieco głośniej.
-Za co?- Jaki on ma uspokajający głos. Uśmiechnął się i wpatrywał we mnie tymi swoimi białymi ślepiami. Teraz pytanie, czy on pyta za co przepraszam, czy za co dziękuje?
-Przepraszam za to, że trzymałam cię za rękę, co może się wydawać trochę niestosowne, a dziękuje za to, że mnie uratowałeś.-na wszelki wypadek odpowiedziałem i na to i na to.
-Jestem częścią ciebie, więc to trochę tak jakbyś trzymał własną rękę-zaśmiał się, a mi zrobiło się głupio- Po za tym gdybyś nie pozwolił mi wtedy wyjść, nie uratowałbym nas.-poczułem lekkie rumieńce na policzkach, rzeczywiście nie pomyślałem o tym. Mimo iż mam świadomość, że on jest tak jakby mną, to trochę mnie onieśmiela. Podszedł do mnie i mocno przytulił, na co jeszcze bardziej poczerwieniałem i się spiąłem. Niby to taki ja, a jednak jest ode mnie wyższy prawię o głowę! Dlaczego jestem takim karzełkiem :(? Chwila...czy on powąchał moje włosy..? A może po prostu oddycha, a ja mam urojenia? Znowu (xD)? I jeszcze ten łańcuch, którym jest ze mną połączony...To się robi dziwne, nie wiem jak reagować! Muszę zmienić temat!
-Musimy ratować moją, znaczy się naszą rodzinę.-powiedziałem i trochę się odsunąłem.
-Tak, masz rację.-westchnął i znów wyczarował portal. Tym razem nie złapał mnie za rękę, tylko zamiast tego puścił przodem. Poczułem się jak jakaś królewna. Bill zawsze wpychał mnie do pokoju, albo wrzucał przez portal.
Przeszedłem przez czarną dziurę i poczułem lekkie zawroty głowy, do których dzęki demonowi już się częściowo przyzwyczaiłem. Stałem na przeciwko jakiejś wielkiej białej willi, przed którą stali też moi znajomi. Z tego co udało mi się zobaczyć celowali w już nieźle poobijany dom z jakiegoś gigantycznego działka. Poczułem ciepłą dłoń na ramieniu, skojarzyło mi się to z Bille, który często tak robił, ulżyło mi kiedy się upewniłem, że to tylko mój...cień? Wciąż nie wiem jak go nazywać.
-HEJ TUTAJ JESTEM! SZYBKO SPADAMY STĄD!-krzyknąłem najgłośniej jak umiałem. Nie jesteśmy gotowi na walkę z demonem pokroju Ciphera. Wszyscy obrócili się w moją stronę i zaczęli do mnie biec, porzucając swoją broń. Cień powiększył portal do którego wszyscy wbiegli, widać było, że Ford nie do końca ufał mi i mojemu towarzyszowi, ale nie narzekał tylko uciekał, ponieważ z willi wybiegł wściekły Cipher ze złamanym barkiem. Był cały czerwony, a w oczach miał łzy, tylko ciężko stwierdzić czy to łzy smutku, czy po prostu tak się wkurwił, że aż się biedny popłakał. Wolę nie wnikać, na samo spojrzenie, jakim mnie obdarzył zrobiło mi się słabo i poczułem ukłucie w sercu.
-Szybko Dippi!-zawołał cień. Od razu do niego podbiegłem i razem wbiegliśmy do portalu.
Kiedy tylko pojawiłem się pod chatą Mabel rzuciła mi się na szyję. Odwzajemniłem uścisk i poczułem jak łzy napływają i do oczu.
-Co to?!-krzyknął Ford mierząc do cienia z jakiejś dziwnej broni i psując przy okazji całą atmosferę.
-Stój! To jest...-i tu jestem na przegranej pozycji.-t-to jest...
-Nie co, tylko kto mój drogi.-zwrócił wujkowi uwagę cień-Nazywam się Shady* Incubus*, ale możecie mi mówić po prostu Shady. Jestem tak jakby częścią Dippera, która ukształtowała się w jego duszy, która jakoś się rozdzieliła i wydostała. Sam nie wiem o co chodzi, mimo, że wiem bardzo dużo.-powiedział i uśmiechnął się. Ten uśmiech był tylko trochę psychopatyczny...ale widać, że chłopak się starał wypaść jak najlepiej.
CZYTASZ
Sprzedany
FanfictionCo to za rodzina, dla której jesteś tak bezwartościowy i zbędny, że postanawiają się ciebie pozbyć w taki sposób? Odpowiedź jest prosta! To moja rodzina. Od tego wszystko się zaczęło, ale to nie koniec. ,,Mam te moc" nabiera dla mnie nowego znaczen...