16

2.4K 165 86
                                    

Leżałem tyłem do wciąż śpiącego Shadyego, który w pewnym momencie zaczął się przebudzać i wiercić. Już myślałem, że się budzi, więc odwróciłem się w jego stronę, ale wtedy poczułem jak oplatają mnie jego silne ramiona. Próbowałem się wydostać i obudzić go, jednak nie mogłem być głośno, bo jak przeze mnie obudzi się Mabel, to będę trupem. Chłopak tylko wzmocnił uścisk, na co wydałem z siebie mało męski pisk. Z politowaniem pokręciłem głową,  a więc umrę? uduszony przez mój cień? Shady się poruszył i zamruczał pod nosem, kiedy zorientowałem się czemu to zrobił wpadłem na genialny plan. Zacząłem kręcić głową i łaskotać go moimi włosami. Nie minęła chwila, a chłopak się obudził i podrapał się po nosku po czym uroczo kichnął.

-Co za miła pobudka.-stwierdził sarkastycznym tonem

-Wybacz ten drastyczny środek, ale dusisz.-zaśmiałem się, a chłopak zarumienił się-Wstajemy?

-Która godzina?-zapytał. Spojrzałem na zegarek w kształcie kota, który wisiał nad łóżkiem mojej siostry.

-10:30-chłopak westchnął i zatopił twarz w moich włosach przez co nie zrozumiałem absolutnie nic z jego późniejszych pomrukiwań.-No chooodź, głodny jestem.-pociągnąłem go za koszulkę.

Chłopak zniżył się do mojego poziomu i uśmiechnął się przebiegle

-To idź, mi się nie chce.-ułożył się wygodnie na plecach i gapił się w sufit z triumfalnym uśmiechem

-Ale przecież i tak cie do mnie przyciągnie łańcuch.-wtedy moje szare komórki zaczęły pracować.-aaaaaaaaa, ty leniu!-zaśmiałem się i zacząłem wstawać.

 Musiałem pokonać przeszkodę jaką był Shady, ponieważ leżałem od strony ściany. W tym celu przełożyłem najpierw jedną nogę i rękę, aby się przypadkiem nie wywrócić, po czym spaliłem buraka, ponieważ nasza pozycja była dość...dwuznaczna.

-Ooo jak słodko!-pisnęła Mabel i zrobiła nam sesję zdjęciową

-Zrobisz mi kawkę?-zapytał cień robiąc oczka niczym kot ze szreka

-Mi też!-dopowiedziała moja bliźniaczka

-A co ja służący? sami możecie sobie zrobić...-Nie dokończyłem bo dostałem soczystego całusa w policzek

-No proszę!-powiedział Shady z lekkim rumieńcem, za to ja... mogę zostać nazwany pomidorkiem.

-okej-powiedziałem, włączyłem napęd nad świetlny i pobiegłem do kuchni.

Pierwsze co zrobiłem to opłukałem twarz zimną wodą, a potem zacząłem robić kawę. Czemu ja zaczynam myśleć o Shadym w ten sposób? Bill chyba będzie zły, nie! On będzie wściekły! Dobra, wdech, wydech. Billa już ze mą nie ma, jestem wolny. Nikt nie będzie mnie bił, poniżał, ani traktował jak przedmiot. Nie jestem niczyją zabawką...Czemu sam sobie nie wierzę? Cholerny Cipher, nienawidzę go! Ale czy na pewno? Przez jakiś czas myślałem...że to miłość, zależało mi na nim. Zakochałem się...a teraz? Nie, nie mogę tak myśleć. To był tylko syndrom sztokholmski. Był...kogo ja oszukuje? Chyba nie do końca mi przeszło.Muszę się z tego wyleczyć.

-Halo Dipper, mógłbyś wreszcie zwrócić na mnie uwagę i mnie dotknąć?! Trochę tu niewygodnie.-Wystraszyłem się, a potem zacząłem się śmiać z wiszącego w łańcuchu do góry nogami cienia. Nawet nie wiedziałem, kiedy się tu pojawił. Pomyślałem, że fajnie by było się zrewanżować za poranek, więc powolutku do niego podszedłem z pseudo uwodzicielskim uśmieszkiem i spojrzałem mu w oczy. Stałem bardzo blisko, przez co na policzki cienie od razu wparowały białe plamki, które oznaczały, że ten się rumieni. Pocałowałem go w czubek noska i z triumfalnym uśmiechem zrobiłem krok w tył, ponieważ wiedziałem, że chłopak zaraz poleci na ziemię. Nawet nie wiem czemu go po prostu nie złapałem, ale mniejsza z tym. Bum i ciche ,,ałć" , cień leżał na ziemi. Pomogłem mu wstać i doznałem szoku. Na jego włosach pojawiły się ciemno zielone pasma.

-Co się tak patrzysz?-zapytał, pewnie aby odwrócić uwagę od słodkich rumieńców.

-Masz zielone włosy.-stwierdziłem. 

Chłopak patrzył na mnie przez chwilę po czym pobiegł w stronę łazienki. Westchnąłem i sięgnąłem po kubek z kawą, ale nie zdążyłem go nawet złapać, bo poczułem jak na moim pasie owija się łańcuch, po czym w bardzo szybkim tempie niesie mnie do łazienki. Aż poczułem wiatr we włosach... Na miejscu zobaczyłem jak zielonowłosy cień przegląda się w lustrze z zachwytem.

-Jak tak dalej pójdzie to może niedługo będę wyglądał bardziej normalnie-uśmiechnął się, a ja popatrzyłem na niego pytająco. 

Ten tylko podszedł i pocałował mnie w czoło. Łańcuch puścił i teraz już całe jego włosy były ciemno zielone, bez nawet jednego czarnego pasma. Zarumieniłem się lekko. Muszę przyznać, że nie do końca przepadam za zielonym akurat na włosach, ale u niego to naprawdę bardzo dobrze wyglądało. Chłopak podszedł do mnie z troską w oczach.

-Chcę zabezpieczyć twój umysł.-popatrzył na mnie błagalnie

-p-po co?

-Dipper-zaczął-jestem częścią ciebie, przez to wiem co ci się śni. Wiem też, że dzisiejszej nocy do twojego umysłu wszedł Bill-posmutniał-Nie powinieneś mieć z nim kontaktu, w ten sposób może się dowiedzieć gdzie jesteśmy, dlatego na wszelki wypadek musimy się też gdzieś przenieść.

-A-ale co z moją rodziną? Nie mogę ich zostawić!

-Wiem, dlatego proponuję wziąć ich ze sobą-wzruszył ramionami.

Zamyśliłem się i zacząłem wszystko analizować. Muszę to zrobić... Nie mogę tam wrócić, bo wiem, że drugi raz nie ucieknę. Bill mi nie pozwoli, a ja...nawet bym pewnie nie próbował. Głupi syndrom sztokholmski!

-Zgadzam się, pod jednym warunkiem.-powiedziałem po chwili, a Shady popatrzył na mnie oczekując dalszego ciągu wypowiedzi-Błagam, ja nie chcę mieć pokoju z tą wariatką!-zaśmiałem się 

-Słyszałam!-dobiegł mnie krzyk Mabel z naszego pokoju.

 Razem z cieniem zaczęliśmy się śmiać i  poszliśmy do kuchni. Musimy obmyślić dokładny plan. I jeszcze musimy poinformować o tym Mabel i wujków. No i Maxa...chociaż jego najchętniej bym zostawił w jakimś oknie życia, albo jeszcze lepiej-pod postem. Nasz plan najpierw przedstawiliśmy mojej bliźniaczce, która dołączyła do nas w kuchni.

----------------------------

Głosy na temat shipów są podzielone, więc pójdę trochę na kompromis. Będzie trochę tego, trochę tego, a jak coś się nie podoba to nie czytajcie ;P 

jakby ktoś nie wiedział -syndrom sztokholmski to stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. Może osiągnąć taki stopień, że osoby więzione pomagają swoim prześladowcom w osiągnięciu ich celów 

bye <333

SprzedanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz