Rozdział 1:Typ z ciemności

2.1K 17 1
                                    


Był późny wieczór, kiedy wracałam z domówki u Aulali. Wspólnie z przyjaciółkami bawiłyśmy się znakomicie. Każdy detal tamtego wieczoru pozostał w mojej pamięci. Miałam na sobie czerwoną sukienkę, idealnie dopasowaną i lekko rozkloszowaną, która falowała przy każdym ruchu moich szerokich bioder. Materiał sukienki, delikatny i zwiewny, lekko się unosił, dodając mi gracji. Sukienka podkreślała mój średniej wielkości biust, ozdobiony czarnymi cekinami oraz czarno-niebieskim gorsetowym wcięciem, które uwydatniało szczupłą talię. Na nogach miałam czerwone sandałki na wysokim obcasie z czarnym kamykiem, które lśniły w świetle ulicznych latarni. Wyglądały przepięknie, wręcz bajkowo.

Moje paznokcie były pomalowane na głęboki czarny kolor, zdobione czerwono-biało-niebieskimi wzorkami w kształcie zakochanych delfinków. Oczy miałam podkreślone kocim makijażem, a na powiekach delikatny różowy cień, który w kącikach oczu stawał się intensywniejszy. Dzięki temu moje oczy miały drapieżny wygląd, który idealnie pasował do całokształtu. Na twarzy miałam korektor, podkład, puder, rozświetlacz i odrobinę różu na policzkach, a rzęsy były pomalowane tuszem, który nadawał im dodatkową objętość.

Całą tę otoczkę przygotowały mi przyjaciółki. Troszczyły się o to, bym wyglądała perfekcyjnie, choć same przyznały: „Nie obraź się, kochana, ale ty kompletnie nie umiesz się malować." Po długim zrzędzeniu i ich naleganiach zgodziłam się na ich pomoc, choć nie uważałam, żeby miały rację. Potrafię się malować, ale nie lubię ciemnych kolorów ani wyrazistych odcieni. Wolę delikatny, naturalny makijaż. Po długiej dyskusji udało mi się wynegocjować, że sama się uczeszę. I było przy tym naprawdę sporo szczęścia. To ironia trudnego losu przyjaźni — tak to jest mieć za przyjaciółki upartą fryzjerkę i szaloną kosmetyczkę. Ale udało się.

Moje proste, gęste, czarne włosy związałam w wysoki kucyk, a koński ogon zaplotłam w długi, mocny warkocz, który falował przy każdym kroku. Wyglądałam świetnie — przynajmniej ja tak uważałam. O resztę nie dbałam zbytnio, choć przyjaciółki mruczały, że fryzura jest zbyt prosta i miałyby ciekawszy „potencjał". Zignorowałam ich uwagi, obiecując, że uczeszą mnie za tydzień, gdy pójdziemy do nowego klubu. Zgodziły się natychmiast, a ja uśmiechnęłam się słodko. Czułam się piękna i seksowna, szczególnie gdy mężczyźni odwracali się za mną, czasami lekko odurzeni. Ich spojrzenia sprawiały, że czułam się jak w centrum uwagi, co było niezwykle przyjemne.

Czułam lekką satysfakcję i rozbawienie, gdy starsi chłopcy spoglądali na mnie z ciemnymi oczami. Oczywiście mówię o tych trzeźwych, bo pod wpływem alkoholu ludzie robią różne głupoty. Mówię to z doświadczenia. Zabawa w spławianie adoratorów była zabawna, bo żaden z nich nie miał szans. Nie szukałam nikogo ani na chwilę, ani na stałe. Płeć męska była mi kompletnie niepotrzebna do szczęścia, które zapewniały mi dobra muzyka, kilkoro znajomych, tańce, alkohol i zabawa. Pragnęłam jedynie zabawy i alkoholu dla rozrywki i rozluźnienia. Proste równanie to proste życie.

Po pewnym czasie, gdy skutki upojenia alkoholowego zaczęły dawać się we znaki, a zabawa zaczęła nas nudzić, postanowiłam wrócić do domu z przyjaciółkami, zanim któraś z nas nie zaliczy tańca na stole. Wokół nas rozciągały się ciemne uliczki, a nocne powietrze było chłodne. Taksówki i autobusy już nie kursowały, a my nie zamierzałyśmy spać na podłodze, gdzie pokoje zajęli goście. Szłam powolnym, lekko chwiejnym krokiem, czując wciąż promile alkoholu w organizmie, a muzyka, która do tej pory grała w mojej głowie, pulsowała w moich żyłach.

„Ciuch, ciuch!! Makarena, Makarena!"

– Kati, co ci jest? – pyta Laila, patrząc na mnie lekko pijanym wzrokiem. Jej śmiech był zaraźliwy, a jej oczy błyszczały w świetle latarni.

ZwierzątkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz