Pole zboża - Poza miastem Początku
Megan przyszła tutaj z chłopakiem.
- Na tobie mi się nie udało ale na zwierzęta sie uda! -
- Zobaczymy czy ci się uda. -
- Tak! Przecież mnie nie zjedzą a jak już będą jeść to chyba to będzie najgorsza śmierć w historii tej gry.-
- Spokojnie przecież będę w pobliżu. - Powiedział i usiadł na trawie.
- Będziesz widział jak mnie pozera, też dobry pomysł. - Zaśmiała się - Będzie dobrze... - Powiedziała cicho do siebie, wyciągnęła raper i popatrzyła w kierunku lasu w poszukiwaniu zwierzyny. Zauważa poruszenie się w oddali, jej źrenice się powiększają ale mimo to stara się nie panikować
Młoda sarna przebiegła przez pole w kierunku lasu.
- Czyli jednak nie zostanie zjedzona, lub oznacza to że nie teraz... albo to jest sarna zabójca - Pomyślała dziewczyna i pobiegła za sarną. Shido uważnie przyglądał się Megan z daleka. Chowa sie za drzewem wyczekując swojej szansy, będąc pewna że zwierzę jej nie widzi podchodzi do niej i zadaje jeden mocny cios zabijając zwierzę, które rozpada się na milion szklanych elementów.
Przechodząca w pobliżu Leafa zobaczyła atak Megan. Tak idąc, potyka się o siedzącego Shido. - Jak chodzisz debilu?! - Krzyczy ze złością.
- Dobrze. Tak trudno się patrzeć pod nogi? - Mówi wstając.
- Coś się stało? - Ketsueki powoli podszedł do Leafy i Shido, machając swoim ogonem.
- Nie, nie trudno... - Mówi rumieniąc się. - Chodź idziemy dalej! - Łapie Ketsuekiego za rękę i ciągnie w stronę lasu. Potyka się o kamień i ciągnie za sobą chłopaka.
-H-hej! Spokojnie! - Powiedział zaskoczony, przewracając się na nią. Przez chwilę przyglądał się jej niezbyt rozumiejąc co się właśnie dzieje, lecz nagle zarumienił się mocno i szybko podniósł. - N-naprawdę przepraszam! - Położył po sobie uszy i podał jej rękę.
- Nie, spokojnie Kotku.... - Mówi śmiejąc się i wstając przy pomocy chłopaka. - To moja wina, zapatrzyłam się.
Patrzył na nią trochę zdezorientowany. Co tu się do jasnej cholery wyprawia... - Pomyślał.
Stojący nie opodal Shido patrzy się na nich zdezorientowany. Widząc że dziewczyna znikła zaczyna ją wołać i idzie w kierunku gdzie ostatnio ją widział.
- No już spokojnie idziemy dalej. - Leafa, pogłaskała chłopaka i poszła dalej.
-D-dobra... - powiedział wciąż nie rozumiejąc co się właśnie wydarzyło. Zamachał uszkami i poszedł za nią.
Megan wyskakując zza drzewa podchacza Shido i przystawia rapera do jego szyi. - Mam cię! - Woła zadowolona.
- Czy ja ci wyglądam jak Sarna? - Powiedział leżąc na brzuchu.
- Trudno pomylić ciebie a sarnę. - Zaśmiała się i schowala do ekwipunku raperka - Tym razem lepiej mi poszło niż ostatnio. - Schylila się obok niego
Shido wstał na nogi. - Przynajmniej czegoś się nauczyłaś. - Mówi z uśmiechem. - To idziemy gdzieś jeszcze? Czy wracamy do miasta? -
- A gdzie warto iść? - Popaczała na niego.
- Powinniśmy wynająć nocleg... W końcu zbliża się noc. - Powiedział.
- Wypadało by. - Popatrzyła na niebo - Więc gdzie idzemy? -
- Wolałabyś Miasto Początku czy Torubana?
- Torubana! -
- Więc chodźmy. - Pogłaskał dziewczynę po głowie.
- Ja prowadzę! - Zaśmiała się i złapała chłopaka za rękę idac z nim.
- Jasne! - Zaśmiał się i podreptał za nią.
Trochę dalej i trochę później...
Leafa położyła się na ziemi. - Ale piękne nocne niebo... - Powiedziała do chłopaka.
Ketsueki przysiadł na trawie obok niej. - Prawda. - powiedział tylko, rozglądając się wokół na wszelki wypadek, by żaden potwór nie zaatakował ich znienacka.
- Mogła bym tu leżeć godzinami.
- Wiesz... jeśli naprawdę chcesz, to nie mam nic przeciwko. - Odparł zerkając na nią i kładąc swój miękki ogon na kolanach. - Będę pilnował by nic ci się nie stało.
- Nie musisz... Dam sobie radę. Jestem tutaj nie od dziś.
- Miałem na myśli... Rozumiesz... - Odwrócił wzrok i zamachał uszami.
- Co miałeś na myśli? -
- Chłopak zarumienił się delikatnie. - W sensie... gdybyś zasnęła tutaj, dopilnowałbym by nic ci się nie stało... - Powiedział cicho.
- Wiem. - Powiedziała uśmiechając się.
Chłopak odetchnął z ulgą i rozejrzał się raz jeszcze i gdy stwierdził że jest bezpiecznie, spojrzał w niebo. - Śmiesznie jest wiedzieć że to co jest teraz nad nami nie jest prawdziwym nocnym niebem, lecz podłożem drugiej warstwy.
- Nie psuj nastroju. - Mówiąc to szturchnęła go w ramię.
- Przepraszam. - Zaśmiał się cicho.
- A ty nie idziesz spać? - Zapytała śpiącym głosem.
- Ja? Raczej nie. - Uśmiechnął się. - Tak naprawdę nie potrzebujemy tutaj snu, więc nie śpię. A przynajmniej zazwyczaj nie śpię.
- Ale zmęczeni jesteśmy... -
- Teoretycznie tak, ale wystarczy po prostu odpocząć. - Znów zamachał uszami i poprawił okulary na swoim nosie.
- I znowu psujesz nastrój... - Powiedziała i położyła głowę na torsie chłopaka.
~~~~~~End~~~~~~
CZYTASZ
SAO - Alternative Aincrad
FantasyKsiążka jest przekładem RP z SAO na książkę. Nie będzie kontynuowana ze względów estetycznych, RP dawno nie istnieje więc pisanie czegoś na podstawie tego może skończyć się katastrofalnie.