Chapter 1

204 8 0
                                    

Kocham cię królowo Elso. Nie martwi mnie, że nigdy się o tym nie dowiesz. Większość żołnierzy zrobiłaby to samo, w końcu ochrona ciebie to nasza praca, lecz w głębi mojego serca mam nadzieje, że dowiesz się, iż to, co, zrobiłem, znaczy dla mnie więcej niż jakiś obowiązek. Uczucie, którego nie umiem opisać słowami. Nie jestem pewny czy, kocham, jest wystarczające, lecz przynajmniej to jakiś początek.
Elso, kocham jak twoje serce okryte lodem, bywa cieplejsze i łaskawsze niż ktokolwiek kogo znam, kocham jak, skrywasz swoje prawdziwe uczucia, aby nie ranić bliskich ci osób, jak i twoją płomienną niezależność, lecz najbardziej kocham twój upór i to jak dążysz do celu mimo wszelkich przeciwności, Uwielbiam patrzeć jak, jesteś rozdrażniona, gdy twoja siostra, nalega byś, zabrała kilku strażników więcej na czas wizyty w sąsiednim mieście. Jesteś wolną duszą i to jest piękne. Zgłosiłem się, ponieważ wiem, że oni ciągle tam są, ignoranci, malkontenci ci, którzy się ciebie boją.
Kocham też twoją siostrę, ale to jedynie miłość wynikająca z mojego szacunku do rodziny królewskiej. Jesteś zupełnie inna niż księżniczka Anna. Niczym ogień i lód wasze dusze spierają się między sobą. Często, musiałem, tłumić śmiech widząc was kłócących się w komnatach pałacu czy ogrodu. Choć kocówo i tak się śmiałyście razem, przytulając na zgodę.
 Ja, jestem jedynie małym człowiekiem nie, posiadam mocy ani umiejętności, lecz to, że dałaś mi szanse, aby ci służyć, znaczy dla mnie wszystko.
Chciałbym ci opowiedzieć coś więcej o mnie, teraz gdy twoje oczy starają się spojrzeć w moje. Byłem zwykłym stolarzem, jak i mój ojciec i ojciec mego ojca. Budowałem różne rzeczy od stołów po jakieś kredensy, a raz nawet pomagałem w budowaniu statku. Moje życie było nudne, nijakie. Zapewne nadal bym tworzył jakieś błahostki, gdybym nie został zaszczycony honorem służenia rodzinie królewskiej.
Jesteś taka silna, a zarazem smutna. Mogłem zobaczyć winę w twoich oczach. Mogę ją zobaczyć, kiedy uśmiechasz się do mnie. Smutny uśmiech, proszę nie, uroń ani jednej łzy dla mnie. Moja królowo przelałaś już ich tak wiele, słyszałem twe przytłumione szlochy w środku nocy. Jesteś tak zimna, a jednak tak cudowna. Wiele razy swoją duszą chciałem pójść do ciebie, pocieszyć cię, ale obowiązek każe nam chronić ziemską powłokę, a nie serce.
Mam nadzieje, że pewnego dnia znajdziesz swojego wybawiciela, że jednego dnia poczujesz szczęście, na które zasługujesz. Z czasem inni, dostrzegą kim naprawdę, jesteś, przestaną się ciebie obawiać, zapragną cię pokochać. Wszyscy popełniamy błędy, jedne są większe od innych, lecz nie ważne od rozmiaru, wszyscy zasługujemy na wybawienie, a zwłaszcza ty moja królowo.
Nie rozpaczaj za mną królowo, dziś jest najwspanialszym dniem mojego krótkiego skromnego życia.
Wszystko zaczęło się jak co dzień, zbudziłem się w koszarach i szybko zjadłem śniadanie składające się z chleba, smalcu i kielicha wody. Gdybym wiedział, że, będzie to mój ostatni posiłek może, znalazłbym coś smaczniejszego, a przynajmniej najadłbym się bardziej. Następnie zaczesałem swoje długie blond włosy do tyłu, na które założyłem stalowy hełm, poczyniłem co, mogłem, aby dobrze wyglądać, obowiązkiem straży było mieć wygląd reprezentatywny, jak zarazem silny i dumny.
Podczas twojej królewskiej podróży musiałem mocno się powstrzymywać, wyglądałaś tego dnia tak pięknie w swojej lodowej sukni. Promienie słońca odbijały się od niej, tworząc jaskrawe kolory, lecz tego dnia nie, mogłem sobie, pozwolić na nie uwagę, musiałem być czujny, musiałem cię chronić. Tak jak wspominałem, oni wciąż tam są. Ci, którzy ci nie wybaczą, głupcy i tchórze. Wątpiłem, że jest wśród nich ktoś odważny, nie myślałem, że mogą być aż tak bezczelni, wątpiłem, a jednak byłem przygotowany co mnie niezmiernie, cieszy.
Wszyscy ukłonili się, wszyscy oprócz jednej osoby, która stanęła wyprostowana ze wzrokiem wlepionym w ciebie. Wiedziałem, że coś jest nie tak, jego oczy mówiły wszystko. Całe otoczenie wokół mnie straciło znaczenie, czułem jak czas, zwalnia, a może to byłem tylko ja. To wszystko było tak surrealistyczne, a jednak nigdy nie czułem się tak żywy, taki spełniony. To było jak błysk pioruna, najpierw głośny świst, a następnie ostry ból w klatce piersiowej spowodowany strzałą, strzałą, która miała być dla ciebie. W jednej chwili świat umilkł, kolory zaczęły zlewać się ze sobą. Leżałem tam na ziemi, a przede mną rozcierała się plama czerwieni. Nie chciałem krzyczeć, musiałem być silny, to nic w porównaniu do tego, przez co ty przechodzisz każdego dnia, choć raz pozwól mi ponieść ten ciężar.
Teraz wierzę w przeznaczenie. Urodziłem się po to, by umrzeć. Moje całe życie prowadziło do tego jednego momentu, w którym dany był mi przywilej uratowania ciebie. Ciekawe czy dostanę pogrzeb godny bohatera, nie żeby było co zbytnio na nim powiedzieć, oprócz tego, co zrobiłem dzisiejszego dnia. Moje życie było mało ciekawe, nie miałem wielu przyjaciół, żadnych szczególnych osiągnięć, ale wiesz co? Nie żałuje niczego, tak samo, jak nie żałuje tego, że nigdy nie, powiedziałem ci co, czuje i tak masz już dużo na swojej głowie.
Śmierć w imie honoru i miłości to najwspanialsza rzecz, jaka mogła mnie spotkać, może w następnym życiu w innym świecie będziemy mogli żyć razem i wtedy, będę o ciebie dbał, troszczył się, tak jak zawsze, marzyłem. Najgorsze jest to, że mogłem dla ciebie umrzeć tylko raz...
Kocham cię, Elso...żegnaj.

I Love You Queen ElsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz