Chapter 3

103 7 0
                                    

Królowo sniegu co iskrzysz na niebie,
powiedz mi czego, pragniesz ode mnie,
twoje włosy powiewają na wietrze,
kiedy na ciebie spoglądam, pragnę tylko ciebie,
Często słyszę jak chowasz smutki,
noc w noc ubolewasz nad soba,
czuje twój ból, lecz nie mogę ci pomóc,
gdybym mógł nie opuściłbym cię, aż do grobu,
Proszę królowo, oddaj mi to brzemię,
już dość cierpiałaś, czas odpocząć,
Zawsze będę czuwał nad tobą, w ciemności niczym duch,
by twoje serce nie zaznało więcej,
żadnej boleści, zmartwienia, smutku,
takie jest moje brzemię,
piękna królowo...


Królowa Elsa musiała odwrócić wzrok od strony, było to zbyt wiele dla jej serca. Przeklęła los, Spędziła tyle nocy, tęskniąc za kimkolwiek, kto ją kocha, za kimkolwiek, kogo mogłaby chwycić mocno i być z nim. Był tam od samego początku, cichy i posępny, usychając z tęsknoty za nią. Nienawidziła siebie. To była jej wina. Ta strzała była skierowana w nią. Całym sercem chciała oddać życie, zamiast tego wspaniałego gwardzisty. Naprawdę był cudowny. Była tak przyzwyczajona do bycia władczynią, że zdarzało jej się zapominać o służących jak o zwykłych osobach. A jednak wśród nich, bez jej wiedzy, znajdowała się cudowna osoba. Był artystą, filozofem i poetą – naprawdę wyjątkowa osoba, która chciała tylko być z nią. Miał w sobie tyle miłości dla niej, miłości, za którą tęskniła nocami.

Królowa zamknęła dziennik, nie, chcąc by jej łzy, plamiły jego zadbane strony. Zostawiła jadalnie i skierowała się w stronę koszar strażników. Pałac był cichy; jej jedynymi towarzyszami byli wartownicy na służbie. Oprócz nich, wszyscy jeszcze głęboko spali.
Wejście do koszar było wąskie i nijakie, ukryte na tyłach zamku. W środku piękny, polerowany styl zamku, który, zdobił resztę pałacu, ustąpił ścianom z szarego kamienia i prostym drewnianym drzwiom. Jego pokój nie był trudny do znalezienia, ze względu na wieniec róż zawieszony przez innych strażników. Pośrodku leżało odznaczenie – Niebiańska Gwiazda Męstwa przyznana pośmiertnie, najwyższy honor, jakim może zostań oznaczony żołnierz.
Gdy Elsa otworzyła drzwi, była wstrząśnięta tym jak mały, był to pokój, jak niewiele w nim było. Tylko łóżko i niewielkie biurko z położoną na nim latarnią.
– Więc to tutaj mieszkałeś – westchnęła w ciemności.
Podeszła do biurka podpalając latarnie. Było zawalone różnymi papierami, wszystko, począwszy od oficjalnych sprawozdań, na rysunkach skończywszy. Jeden z nich przyciągnął jej uwagę. Przedstawiał ją, stała na balkonie z oczami zwróconymi ku górze i ręką wyciągnięta przed siebie, nad którą unosiły się różnego rodzaju płatki śniegu, wirując w powietrzu, wydawały się tańczyć na kartce papieru.
– Zauważyłeś... – szepnęła ponownie, ścierając kilka łez.
Obróciła się od biurka i podeszła zbadać łóżko. To bynajmniej nie przypominało jej pluszowego materaca. Jak ktoś mógł spać na tak małej przestrzeni? Położyła się na nim. Był strasznie niewygodny.
Wyciągnęła dziennik strażnika ze swojej torby. Na podłodze obok łóżka był kałamarz i stare pióro, pomyślała, że większość czasu pisał w tym miejscu. Otworzyła dziennik i, znalazła fragment gdzie, przerwała, Była zdecydowana przeczytać całość choćby, miało to, złamało jej serce.

                                                                                          * * *

Pod księżycem i świecącymi gwiazdami stoi ona, ukochana ma.
Jej śliczne oczy spoglądają ku w dal, której ja nie widze.
Tak zimna, sama i smutna jest i była,
Chcę, by mnie, zauważyła
moim największym pragnieniem zawsze, było
Dołączyć do jej nocnej zadumy, wszędzie
Chciałbym móc pójść do niej i chwycić mocno w ramiona, moją Królową
Kochać, śmiać się i Marzyć, Ale obowiązek, wiąże moje dłonie by, zostały
razem, nie możemy iść tą drogą,
Całym sobą mam nadzieję, że pewnego dnia
Ona znajdzie kogoś, kto skradnie jej serce.

                                                                                        * * *

– To mogłeś być Ty... Chciałabym, żebyś to, był Ty.
Skończyła wiersz i przeszła do następnego wpisu, i jeszcze do następnego. Wreszcie dotarła do końca, do ostatniej rzeczy, jaką kiedykolwiek napisał.
Dziś będę razem z nią! Księżniczka Anna nalegała, by Królowa Elsa zabrała ze sobą czterech jej strażników, gdy wyruszy wygłosić przemówienie. Zgłosiłem się i po pewnych... negocjacjach... między nimi, zgodziła się zabrać mnie i moich towarzyszy. Jestem trochę roztrzepany, ale muszę wyjąć głowę z chmur. Muszę być czujny. Nic nie jest ważniejsze niż moja Królowa i jej bezpieczeństwo. Nic. Dziękuje Ci Królowo Elso, nie zawiodę Cię. Dziękuję za ten zaszczyt.
To było wszystko. Jego już nie było i nie było niczego, co mogłaby zrobić. Położyła głowę na poduszce i zamknęła oczy, wyobrażając sobie jak był tam z nią.
– Nie, mój ukochany... – szepnęła, gdy zgasło światło latarni. – Ja dziękuje Tobie.

I Love You Queen ElsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz