Zabójczyni i wodni strażnicy #16

111 7 1
                                    

-Jesteś pewien Ash?- spytałam spokojnie widząc jak mężczyzna idzie obok mnie.

-Tak, nie lubię siedzieć w zamknięciu.- przyznał wzruszając ramionami i poklepał mnie po głowie.

-Nie rób tak.- skrzywiłam się poprawiając moje "nowe" włosy. Nie mogę się przyzwyczaić do ich zmiany koloru poprowadzonej równo do połowy.

-Już się nie gniewaj.- uśmiechnął się do mnie zanim założył maskę na twarz. Aktualnie w trójkę szliśmy do niedalekiego miasteczka, aby uzupełnić zapasy. Liczba mieszkańców małej chatki prawie się podwoiła to i jedzenia było potrzeba trochę więcej. Oby nam starczyło.
Zamyślona nawet nie zauważyłam jak na kogoś wpadłam.


-Uważa jak chodzisz.- powiedziała cicho i jakby niepewnym głosem kobieta kitsune o długich blond włosach. Jej bordowe oczy przechodziły przeze mnie niemal na wylot przez co trochę się wystraszyłam, ale nic nie mówiłam. Ashkhore po chwili odciągnął mnie od niej i poszliśmy w głąb miasta wraz z Dominiq.

 Ashkhore po chwili odciągnął mnie od niej i poszliśmy w głąb miasta wraz z Dominiq

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Radzę uważać. Niektórym osobom nie wolno ufać.- powiedziała do mnie hybryda i podtrzymała gdy niemal się przewróciłam.- Uwaga.- zaśmiała się.


-Dzięki.- powiedziałam speszona idąc dalej i się rozglądając. W pewnym momencie podeszłam do targu i kupiłam kilka owoców, które mogą się przydać, a później Ash też coś kupił tak samo jak i Dominiq, więc teraz jedynie się rozglądaliśmy po dalszej części targu. Zrobiło się już ciemno, ale wcześniej zadecydowaliśmy, aby zostać na noc.

-Tutaj macie klucze do waszego pokoju.- powiedział mężczyzna podając nam jeden z kluczy wypożyczonego pokoju.- W razie czego jestem tuż obok, więc krzyczcie.- pogłaskał mnie delikatnie, ale zamiast pójść do pokoju wyszedł na taras z tyłu budynku. Ostatnio często siedział sam, ale chyba dlatego, że ogólnie jest samotnikiem. W końcu nigdy nie widziałam, aby z kimkolwiek współpracował chyba, że tamtego feralnego dnia wiele lat temu kiedy był pod wpływem zaklęcia.

Pod wpływem zaklęcia...

Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że zaklęcia zniszczyły moje życie więcej niż trzy razy: kiedy byłam dziecka i trafiłam pod skrzydła wiedźm, podczas zniszczenia kryształu i kilka miesięcy temu kiedy to zostałam prawie zabita ostrzem dusz. Czemu nadal żyję? Nie raz czytałam o tym ostrzu. Zostało stworzone przez jedną z najpotężniejszych istot, której moc porównywało się nawet do samych bliźniaczych gwiazd. Z rozmyślań zostałam jednak wyciągnięta tuż po chwili przez szatynkę o zielonych oczach i skierowałyśmy się do góry do przeznaczonego nam pokoju. Weszłam powoli do pokoju i się rozejrzałam. Było tu całkiem ładnie, a co najważniejsze nie obskurnie jak to czasem bywało. Kiedy pracowałam jeszcze w regionach w którym byłam znana jako ta dobra szefowa straży zwierciadeł. Teraz jednak nie chciałam zmieniać formy na lisiej, bo wiązało się to z dużym niebezpieczeństwem. W końcu wiedźmy wiedziały jak wyglądam z uszkami i mogłabym w ten sposób narazić osoby, które się mną teraz opiekowały. Którym aktualnie zawdzięczam życie, dach nad głową, oraz jedzenie.

Co prawda Yako mówił coś o podróżach na ziemię i zdobywaniu jedzenia, więc na początku nie zrozumiałam też czemu tu jesteśmy, ale gdy wytłumaczył, że sprzedają mięso dla pieniędzy dzięki, którym możemy kupić dużo więcej warzyw bądź owoców już się zorientowałam. A jeszcze na wzmiankę, że aktualnie nikt z nas nie ma zrównoważonej magii i może to spowodować śmierć zostałam wręcz siłą poprowadzona do zrozumienia sytuacji.

Wampirza Wiedźma 2- Eldarya. [Odnawiana Część Pierwsza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz