-Choroba ustępuje!- powiedział uradowany mężczyzna i mnie przytulił. Gdyby to było możliwe Ezarel zabiłby go wzrokiem tu i teraz.- Dziękujemy! Ale...
-Ale?- spytał podirytowany Elf.
-Ponieważ nadal jest problem z drewnem do paleniska jesteśmy zmuszeni przenieść was do innego pokoju... Naprawdę nam przykro.- Mówił skruszony.
-Rozumiemy. Powiedz do jakiego pokoju mamy się przenieść.
-Na ostatnim piętrze jak idzie się wzdłuż korytarza ostatnie drzwi na lewo. Jeszcze raz przepraszam. A teraz idźcie odpocząć. Damy sobie już radę. Wystarczająco zrobiliście.
-Dobrze... Dziękujemy.- powiedziałam i odeszłam. Elf zrównał ze mną krok.
-Nie dawaj się tulić pierwszemu lepszemu...- powiedział obojętnie.
-A co? Zazdrosny?- spytałam z zadziornym uśmieszkiem, a on pchnął mnie na ścianę i pocałował.
-Tak.- powiedział i odszedł. Cała czerwona zrównałam z nim krok.
-Tak się nie robi...- mruknęłam szeptem, ale on i tak to usłyszał.
-I co z tego?- spytał z lisim uśmieszkiem. Fuknęłam tylko i ruszyłam do pokoju, który na razie zajmowaliśmy.
Spakowałam rzeczy do torby i poszłam do wyznaczonego pokoju. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się dość mały pokój. Bordowe ściany i ciemna podłoga wyłożona puchowym dywanem. Duża ciemna szafa i jedno małe biurko, a na środku duże łoże małżeńskie. Zamarłam.
-Co tak stoisz?- spytał Elf i stanął za mną. Aż torba mu upadła.- No nieźle... Czyli będziemy spać w jednym łóżku...- wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszły dreszcze.
-Chyba jednak nie.- powiedziałam ostro i walnęłam się na całym łóżku, a jemu wskazałam łóżka dla chowańców.- Łóżko jest moje...- powiedziałam zatapiając się w miękkiej pościeli. Obok mnie położyła się Rosie.
-Mówisz? A może zrobimy tak...- powiedział i zdjął mojego chowańca z łóżka i położył na legowisku, a on położył się na jego miejscu i przyciągnął mnie do siebie tuląc. Schował twarz w moich włosach.- Teraz jest dobrze...- szepnął, a ja się zarumieniłam jeszcze bardziej. Chciałam się od niego odepchnąć, ale był silniejszy. Po chwili zawisnął nade mną.- To skoro mamy chwilę dla siebie...- zakryłam mu usta dłonią, aby nic już nie mówił.
-Odkryjemy czemu drzewa w lesie są zatrute.- powiedziałam, a ten zrezygnowany opadł obok mnie na łóżku.
-Ty to jednak potrafisz zepsuć atmosferę...- mruknął niezadowolony.
-Na za dużo sobie pozwalasz Elfie?- powiedziałam i ucałowałam go w nos. Uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w usta tuląc do siebie bardziej.
-Jutro mam urodziny...- przypomniał.- Dostanę jakiś prezent?
-Zapomnij... Nie planowałam i nie planuję ci nic dać...-obrażony odwrócił się do mnie tyłem.- Nie planuję, bo od razu wiedziałam co chcę ci dać.- spojrzał na mnie zaciekawiony.
-A co?
-Nie powiem. To niespodzianka.- Zrobił minę smutnego szczeniaczka co w jego wykonaniu wyglądało komicznie. Tym bardziej z jego niebieskimi włosami.-Nie...
-Sknera...
-Buc...- zmrużył wściekły oczy, ale po chwili westchnął.
-Co robimy?- położył się na plecy, a ręce podłożył pod głowę. Niepewnie położyłam głowę na jego torsie.
CZYTASZ
Wampirza Wiedźma 2- Eldarya. [Odnawiana Część Pierwsza]
FanfictionDruga część Wampirzej Wiedźmy. Życzę miłego czytania. Radzę pominąć pierwsze pięć rozdziałów gdyż tak właściwie rozdziały to nie są Na czas przerabiania pierwszej części nie pojawią się nowe rozdziały