#bezkontrolimamy

220 29 1
                                    

Kolejny dzień nie zaczął się zwyczajnie. Poprzedniego dnia okazało się, że Baway wygryzł sobie wyjście ze skrzynki, a do tego codzienne krztuszenie się wzbudziłoby podejrzenia, więc przyszła pora na wycieczkę do sklepu zoologicznego. Zebranie pieniędzy nie stanowiło problemu, każdy dał po dwudziestce i odpowiednia suma szybko się uzbierała, ale opuszczenie domu bez wiedzy dorosłych było nie lada wyzwaniem. Oczywiście jedyną osobą która mogła to zrobić był Pięć, umiał się teleportować, oraz miał bezpośrednie wyjście z domu przez swoje okno, ale nawet on sam nie dałby rady, takie wyzwania wymagały pracy zespołowej.  Po dłuższych rozważaniach za najlepszy do ewentualnej dywersji uznali pokój Diega, zanim mama wejdzie na schody będzie można skutecznie jej w tym przeszkodzić. Wybranie drugiej osoby nie było aż takie trudne.Luther z oczywistych przyczyn odpadał, usiedzenie tej dwójki razem bez awantury było niemożliwe, ciche obudzenie Allison również nie należało do łatwych, w grzeczne zachowanie Klausa nikt nie uwierzy, a Ben był potrzebny w razie porażki grupy dywersyjnej. Tym sposobem została Vanya, była ostatnią podejrzaną o jakąś grubszą akcję, a do tego Diego nie dałby rady się z nią pokłócić.

Pięć obudził się o szóstej, ubrał swój mundurek i teleportował się do pokoju Vanyi. Wrócił do pokoju tym samym sposobem, wziął pieniądze i wyszedł przez okno. Dziewczynka poszła do pokoju Diega, obudzenie go nie sprawiło większych problemów.

-Po co ci to?-spytała zaniepokojona dziewczynka, widząc jak jej brat wyciąga sznur r szafy.

-Musimy wiedzieć, kiedy mama przyjdzie-oznajmił chłopiec, przywiązując książkę do sznura.

-A co jeśli mamusia się przewróci?-spytała Vanya, powstrzymując go przed zamontowaniem pułapki.

-Wygrałaś-ciężko westchnął, w takim razie musieli uważnie nasłuchiwać.

-Spokojnie, mamę nietrudno usłyszeć-uspokoiła go Vanya.

-Odwróć się-rozkazał chłopczyk.

-Po co?

-Nie dociekaj, zrób to-dziewczynka postanowiła posłuchać, a Diego wziął się za wyciąganie słodyczy z swoich kryjówek-Możesz już patrzeć.

-Skąd to wziąłeś?-Vanya spojrzała na brata podejrzliwie, to zdecydowanie nie pochodziło z legalnego źródła.

-Nie chcesz wiedzieć, masz ochotę na lizaka?-Diego doskonale wiedział, że siostra nie przepada za kradzieżą.

-Masz farta, że lubię słodycze-dziewczynka musiała wybaczyć bratu.

Misja zajęła Pięć na około godzinę, w tym czasie dwóch małych stróżów całkiem nieźle się bawiła. Czytali książeczki, choć może bardziej oglądali ilustracje i grali w gry planszowe, zajadając się słodkościami. Czasem fajnie było odpocząć od rodzeństwa i spędzić czas bez świadków.

-Zrobione, Baway siedzi w nowej klatce i je śniadanie-oświadczył Pięć wchodząc do pokoju, przy okazji niemalże wywołując zawał serca u rodzeństwa.

-Naprawdę nie możesz wejść jak człowiek?! Puka się!-oburzony Diego rzucił w przybysza poduszką.

-Będę wchodził jak chcę, lepiej zajmij się tymi papierkami, bo mama cię zabije-powiedział chłopiec odkładając przedmiot na miejsce.

-Baway'owi spodobał się nowy domek?-spytała Vanya, króliczek wielkanocny musiał mieszkać godnie.

-Od razu zakopał się w sianie, więc raczej tak-oświadczył mały podróżnik, pomagając rodzeństwu uprzątnąć opakowania po słodyczach,przy okazji zjadając resztę pianek ramach zapłaty.

TUA Childhood memoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz