Numer osiem

282 32 7
                                    

-Vanya, potrafisz dochować tajemnicy?-spytał Klaus wchodząc do pokoju siostry. Był sobotni poranek, ale nie był zwyczajny. Już następnego dnia wypadała Wielkanoc, a to oznaczyło brak treningu i lekcji. Mama zajmowała się przygotowaniem słodyczy na następny dzień, a tata jak zwykle kombinował coś z Pogo w swoim gabinecie. Czas w którym maluch mogły robić co chciały był rzadkością, więc każde chciało jak najlepiej go wykorzystać. Jedyną  wadą był deszcz, który uniemożliwił zabawy na świeżym powietrzu, ale wizja jutrzejszej walki o jajka na mokrej trawie była kusząca. Oczywiście nikt nie wiedział o kamerach, ale co godzinę mama przychodziła skontrolować sytuacje, więc ilość głupich pomysłów musiała być ograniczona.

-Co tym razem wymyśliłeś? Nie chcę kłopotów-oznajmiła dziewczynka przerywając czytanie książeczki. Doskonale znała brata, a jego mina mówiła, że coś kombinuje. Klaus był mistrzem pakowania się w dziwne sytuacje, więc należało zachować ostrożność.

-Nie mogę ci powiedzieć, ktoś może usłyszeć-powiedział chłopiec wyglądając z pokoju, aby upewnić się, że nikogo nie ma na horyzoncie.-Pokażę ci, ale musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz.

-Nie ufam ci-Vanya spojrzała na brata podejrzliwie, to coś musiało być naprawdę ważne.

-No weź siostra, nie bądź taka. Przysięgam, że jakby co biorę winę na siebie. Choć ze mną, a nie pożałujesz.

-Dobrze zgadzam się, obiecuję buzia na kłódkę-ciekawość zwyciężyła nad rozsądkiem. W sumie nie miała wiele do stracenia, więc wykonała gest zakluczania ust i podeszła do brata.

-Na mały paluszek?-upewnił się loczek, normalnie spluwał na rękę, ale zdążył już zauważyć, że dziewczynki to inny gatunek.

-Na mały paluszek-oświadczył Vanya łącząc ich palce.

Klaus pociągnął siostrę za rękę gestem nakazując ciszę i zaczął iść do celu. Dziewczynka szybko zauważyła, że idzie okrężną drogą, co podsyciło jej ciekawość, ale i niepokój. Co takiego chciał ukryć jej braciszek? Zwykle wszędzie się spieszył, nie patrzył pod nogi i często się przez to wywalał, a teraz szedł spokojnym krokiem, a do tego najdłuższą możliwą drogą. Jego celem było zmylenie pozostałych, ale po co? Nikt nie ośmieliłby się naskarżyć, zasady były jasne, konfidenci kończyli marnie. Oczywiście często ktoś chciał coś ukryć, ale Klausowi nigdy nie zależało na tym tak bardzo.

Kiedy dotarli na miejsce, dziewczynka doznała szoku. Przed nią ukazała się stara szklarnia. Wcześniej nie miała o niej pojęcia, więc skąd wiedział o niej loczek? Miała nadzieję, że tata nie dowie się, że tu byli. On bardzo nie lubił gdy włóczyli się po najdziwniejszych zakamarkach domu.

-Jak znalazłeś to miejsce?-zdołała wydusić zaskoczona czterolatka.

-No cóż, duchy bywają przydatne, rzadko, ale zdarza się. Lepiej zobacz co znalazłem.-chłopczyk uśmiechnął się niewinnie i wskazał siostrzyczce zakurzony kąt pomieszczenia w którym leżały narzędzia.

-Co to jest?-spytała dziewczynka zaglądając we wskazane miejsce.

-Nie co, a kto. Sam nie wiem, chyba króliczek-odpowiedział, a Vanya zdała sobie sprawę, że widzi puchaty tyłek stworzonka.

-Jak go znalazłeś? Co ty w ogóle tu robiłeś?-dziewczynka zadała kolejne pytanie wyciągając zwierzaka spod starych grabi. Był prześliczny, biały w czarne plamki, na pyszczku miał jedną dużą brązową łatę. Uroczo marszczył różowy nosek, co bardzo spodobało się dzieciom.

-Przyszedłem ukryć cenne rzeczy przed Diego, wygrał zakład i może mi je zabrać. Podczas szukania dobrego miejsca znalazłem futrzaka, musiał się utaj schować przed deszczem, wszedł pewnie tamtą dziurą-oznajmił wskazując na domniemane wejście stworzonka. Istotnie mogło tak być, ale nie było czasu, aby się nad tym zastanawiać, bo do szklarni wpadł Pięć z Allison i Diegiem.

TUA Childhood memoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz