2. 天使

33 2 1
                                    

((Żeby było jasne, opowiadanie jest z perspektywy Grella))

- No siemka Ronald!- rozmawiałem przez telefon siedząc na swoim wygodnym fotelu- Ej a ja słyszałem że ostatnio poznałeś gdzieś fajną panienkę... i co masz jej telefon? ...ale taki z tarczą numerową- zaśmiałem się- No to spoko. Zawsze da sie opchnąć.- usłyszałem jakiś hałas- Czekaj Ronald czekaj ...- przerwałem mu- Zobaczyłem jakiegoś mężczyznę w białym eleganckim garniturze i o białych włosach i skrzydłami- ...Ronald ... Chyba nie mogę teraz gadać... No właśnie stanął przy mnie jakiś zbok.

- Jam jest anioł.- odezwał się nieznajomy, mówiąc dumnym głosem.

- Hyh. Ty, koleś mówi że jest jakąś Anią.- powiedziałem do Ronalda po drugiej stronie słuchawki.

- Przyszedłem z posłaniem.- powiedział nieznajomy rozkładając ręce.

- Ty ,i przyniósł własne łózko.- powiedziałem rozbawiony- Wiesz co Ronald będę kończyć ,buziaczki.- odłożyłem słuchawkę.

Wstałem i podszedłem do nieznajomego.

- Ty gościu! O co ci chodzi?- zapytałem.

- Jestem aniołem, nazywam się Ash. Musisz zboczyć..

- Oo to teraz masz w ryja nie.- powiedziałem przerywając mu.

- Heh ,zboczyć ze złej ścieżki.- powiedział Ash.

- A trzym puche co?!- anioł się zaśmiał pod nosem.

- A to zabawne, ale kilka tysięcy lat temu dokładnie powiedział to samo Zeus do Pandory "Trzym, puchę!"- mówił nadal dumnym głosem i jeszcze raz zaśmiał się pod nosem- Pan, kazał mi ostrzec ludzkość przed końcem!

- Co ty gadasz gościu?! Przecież ja ci nic nie kazałem! I nie pan tylko pani!- powiedziałem oburzony i założyłem ręce.

- ... Ojciec niebieski.

- Aha ,no to sorry. Współczuje.- poklepałem go po ramieniu.

- ... Miałem ostrzec ludzkość przed końcem! Więc chodzę! I ostrzegam!... Posłuchaj.- Ash złapał mnie za ramiona- Ja, widziałem armagedon! To była totalna masakra!

- No co ty gadasz?! Dobra książka.

- .. Ludzkość musi się nawrócić! - puścił mnie i obrócił się w dramatyczną pozę- Albowiem po wsze czasy! Będzie się smażyć na dnie piekłaaa!- spojrzał na mnie przez ramię.

Stałem niewzruszony  ,oglądając swoje paznokietki.

- ... Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- odwrócił się w moja stronę.

- Cały czas!- popatrzyłem na niego- Ludzkość będzie marzyła i piekła. Że się szykuje jakieś wielkie grillowanie, nie. -anioł wyglądał na zirytowanego a ja się uśmiechałem- tak ogólnie to niezły z ciebie przystojniaczek. Szkoda tylko że pieprzysz farmazony.

- Posłuchaj mnie wreszcie ty pieprzony rudzielcu!- krzyknął zły.

Zrobiła się aż cisza. Brew mi drgnęła i popatrzyłem na niego wściekłym wzrokiem po czym zacząłem podwijać rękawy.

- Usłyszałeś ten pomruk śmierci? ..ale dobra.

- J-ja to powiedziałem nagłos?- zapytał zakłopotany.

- Chcesz dostać z liścia czy z karateka?- zapytałem szykując się do ciosu a ten się na mnie patrzył zdziwiony.

- Ej! Ja jestem aniołem i potrafię być groźny wiesz?! Patrz na to.- robił małe ciosy w powietrze ,robiąc  przy tym śmieszne dźwięki.

Zaśmiałem się na ten widok.

- Ty jak ty jesteś anioł to ja jestem  arabski terrorysta.- powiedziałem rozbawiony- I teraz słuchaj uważnie...

Usłyszałem jakieś pikanie a Ash się uśmiechał.

- Co to tak pika ,ty...- rozejrzałem się i spojrzałem na siebie, rozpiąłem bezrękawnik ,który mam na koszuli i pod nim była bomba ,która pikała i odliczała w dół, zaśmiałem się nerwowo- Dobra ,ty gościu weź wyluzuj!- powiedziałem przestraszony- Weź to wyłącz ,ty! Już?!- pikanie ustało i boba zniknęła- Jeny ,ale żeś ty sie spiął. Żeś sobie zrobił trwałą, założył garnitur jak na bal w chmurkach i "Jestem Anią!" Łoł. Wielki gołąb!- zaśmiałem się- Dobra. Słuchaj. Jak ty robisz cuda... To ty ... To może jakiś pojedynek zrobimy? Co?

-Co?- powiedział zdziwiony Ash.

- No bo ty jesteś anioł, robisz cuda. Ja też robię cuda. U nas. No to wiesz zróbmy taki ...cuda wianki fajt. Takie you and me.- Ash się na mnie patrzył śmiesznym lekko załamanym wzrokiem. 

- Człowieku. Czy ty kojarzysz kto zrobił potop? -zapytał Ash.

- ...Sienkiewicz.

- Czy ty kojarzysz plagi egipskie? Czy ty kojarzysz, nie wiem, sodomę i gomorę? To ja i moje mega moce.- powiedział dumny anioł.

- Dobra gościu. Czy ty kojarzysz to?- trzymałem w ręku białe bokserki w różowe serduszka, anioł zrobił duże zdziwione oczy- To ja i moje szybkie palce.- powiedziałem uśmiechając się zadziornie.

Ash szybko zabrał bielizną i schował do kieszeni ,zawstydzony i lekko zirytowany.

- Widzisz? Się nawet nie zorientowałeś ,kiedy przebiegła akcja.- powiedziałem śmiejąc się- Dobra anioł czego ty chcesz?

- Pokoju!

- A co ja jestem hotelarz?

- I żeby ludzie byli lepsi!- powiedział już lekko załamany anioł.

- A jak nie to co?

- To będzie koniec świata!

- O jejciu! Ale się boję! Aaa!- powiedziałem piskliwym głosem i się zaśmiałem.

- I nie będzie zasięgu.- na te słowa spoważniałem.

Szybko podszedłem do telefonu i próbowałem zadzwonić ,ale było tylko słychać głuchy dźwięk.

- Kurde! Dobra! Co możemy robić Żeby ratować świat?- powiedziałem zdesperowany i podbiegłem do anioła- Ratujmy świat. Szybciutko!

Ash stał z zadowolonym uśmiechem.

- Teraz. Musisz znaleźć zacnego męża.- powiedział Ash i popatrzył na mnie.

- No to żeś pojechał ,ty.- powiedziałem rozkojarzony.

Podszedłem do fotela ,usiadłem i podniosłem słuchawkę telefonu. Wykręciłem numer. na szczęście działa.

- Siemka Ronald... Pytanko jest do ciebie...Ty jesteś zacny?... No bo sie musimy chajtnąć... Dobra dobra.- spojrzałem na Asha a ten miał rozkojarzony wyraz twarzy a ja sie uśmiechnąłem-  Spoko. Papa, buziaczki.- odłożyłem słuchawkę i z powrotem podszedłem do anioła- Tyy nie ma problemu ,nie. Ronald mówi że już dawno o tym myślał.- zaśmiałem się krótko- Także spoko luzik. Możesz sobie teraz anioł wyjść na zewnątrz, wsadzić głowę w piasek tak jak lubisz!- poklepałem go po plecach.

- Co?- powiedział zdziwiony Ash.

- No co? Se wsadź głowę w piasek... No tak mówili. Że jesteś anioł struś!

Ash załamany powiedział "Okej już nie ważne." i wyszedł.

Zwariowane przygody czerwonowłosego shinigami [Kuroushitsuji]Where stories live. Discover now