Lekcje w Hogwarcie płynęły spokojnym prądem. W mgnieniu oka pierwszy tydzień nauki minął. Nie wszystko jednak układało się w odpowiedni sposób. Nowi nauczyciele, mimo że już dawno ogłosili "zawieszenie różdżek" to nie szczędzili sobie od dogryzania. Obaj starali się by to domy, których byli opiekunami, miały więcej punktów, niż dom drugiego. Harry Potter starał się robić to w miarę możliwości jak najdyskretniej. Rzadko dawał punkty uczniom domu Slytherina, choć czasem, w ostateczności mu się to zdarzało.
Wyraźnie było jednak widać faworyzację domu u Draco Malfoya. Blondyn, biorąc najwyraźniej przykład z nieżyjącego już ojca chrzestnego — Severusa Snapa, co rusz nagradzał punktami Ślizgonów, natomiast ani razu nie zdarzyło mu się przyznać choćby jednego punktu któremuś z Gryfonów, ale także robił to w przypadku Albusa, który niesłychanie przypominał starszemu Malfoyowi Harry'ego. Było to frustrujące dla Albusa Pottera, który każdy eliksir wykonywał w wybitny sposób. Malfoy, gdy na drugiej lekcji z wredną miną podszedł do jego kociołka, był wręcz pewny, iż będzie miał kolejną możliwość do odjęcia punktów Potterowi. Cóż bardzo się mylił. Kiedy tylko dostrzegł eliksir czarnowłosego, mina mu zrzedła i nic nie mówiąc, podszedł do następnej osoby. Od tego czasu szerokim łukiem omijał stanowisko młodego Pottera.
Dyrektor McGonagall prawie codziennie starała się przemówić swoim byłym uczniom do rozsądku. Szło jednak to zupełnie na marne. Tego dnia znów wezwała mężczyzn na rozmowę. Obaj siedzieli z naburmuszonymi minami, natomiast pani dyrektor patrzyła na nich z ostrą miną. Był to ciekawy widok, ponieważ mężczyźni, mimo że już dorośli, zachowywali się w tym momencie jak małe dzieci, którym zabrano lizaka.
— Czy możecie mi wytłumaczyć, jak to możliwe, że zarówno w Slytherinie, jak i w Gryffindorze liczba punktów diametralnie się zmienia? — żaden z mężczyzn nie zamierzał odpowiedzieć na to pytanie. — Nie mam na was siły. Jaki przykład dajecie! Tyle lat staramy się, aby te domy się wreszcie pogodziły, a wy co!
— Ale pani dyrektor... — wyjąkał Harry.
— To nie nasza wina... — dokończył Draco, jednak obu zmroził groźny wzrok Minerwy.
— Nie o tym jednak dokładnie chciałam dziś z wami rozmawiać — rozluźniła się trochę i zaczęła chodzić po gabinecie. — Nasza szkoła dostała pewne zaproszenie. Uczniowie waszych domów od piątego roku wzwyż udadzą się do szkoły Ilvermorny w Mount Greylock w Ameryce.
— Kiedy? — zapytał Potter, zdziwiony słowami pani dyrektor.
— Już pojutrze i będzie trwała miesiąc... Zaproszenie przyszło dość późno, więc jest mało czasu do przygotowania. Wszyscy uczniowie mają udać się do tej szkoły — zatrzymała się i spojrzała uważnie na mężczyzn. — Sama podjęłam decyzję odnośnie do tego, która dwójka nauczycieli pojedzie jako opiekunowie. Wybrałam was.
— CO?!! — wykrzyknęli razem, wstając z miejsca.
Obaj mieli nadzieje, iż McGonagall jedynie żartuje.
— To, co słyszycie. Zdania nie zamierzam zmienić. Może wspólny wyjazd, choć trochę naprawi relacje waszych domów. W Pokojach Wspólnych pojawiły się już wywieszki informujące o dzisiejszym spotkaniu. Na nim powiadomieni zostaną uczniowie. To już wszystko. Możecie iść — mężczyźni poszli do drzwi. — Zachowujcie się tylko.
CZYTASZ
Nowsze Pokolenie Hogwartu cz.2
Fanfic"Dla miłości nie jest ważne, aby ludzie do siebie pasowali, ale by byli razem szczęśliwi" Druga część Nowego Pokolenia Hogwartu Link do części pierwszej: https://www.wattpad.com/story/139125578-nowe-pokolenie-hogwartu-cz-1