James Potter nigdy w całym swoim życiu, nie odczuwał większej pustki. Jednego dnia stracił dwie, najważniejsze w jego sercu kobiety. Nie miał jednak zamiaru przypisywać sobie całej winy. Przez tyle czasu był okłamywany, przez osoby, które darzył ogromnym zaufaniem. Miał prawo być zły.
Mimo wszystko męczyły go wyrzuty sumienia. Był świadom, że jego winą było to, że niczego nie zauważył. Znał Rose najlepiej ze wszystkich, a nie domyślił się, kim jest chłopak, który skradł jej serce. Scorpius Malfoy... kto by pomyślał? James zaśmiał się bez krztyny wesołości... był kretynem. Minął już lekko ponad tydzień, od kiedy usłyszał, a raczej na własne oczy ujrzał tę niecodzienną rewelację.
Szedł właśnie w kierunku Wielkiej Sali, na której odbywało się śniadanie. Nie miał nawet sił, aby udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. W wejściu do Sali zauważył jednak osobę, na której widok serce mu prawie stanęło.
— Rosiee.. — wyszeptał, jakby niedowierzając, że dziewczyna jest tak blisko.
Ona także zdawała się nie wiedzieć, co ma ze sobą zrobić. Przez cały tydzień bała się tego spotkania.
— James.. Ja.. — zaczęła, jednak chłopak szybko jej przerwał.
— Nie, czekaj... — Potter oblizał usta ze zdenerwowania i włożył dłonie do kieszeni swojej szkolnej szaty. — To ja powinienem przeprosić. Zachowałem się jak kretyn.
Weasley nie mogła uwierzyć w jego słowa.
— Ale to moja wina — przyznała, podchodząc bliżej kuzyna. — Powinnam ci powiedzieć o wiele wcześniej, ale.. — przerwała na chwilę, próbując dobrać odpowiednie słowa. — ... bałam się, że mnie znienawidzisz. W końcu zakochałam się w twoim największym wrogu.
James nie mógł uwierzyć w jej słowa.
— Nie mógłbym znienawidzić cię, tylko dlatego, że w końcu byłaś szczęśliwa — położył jej dłoń na ramieniu. — Jesteś moją siostrą i przyjaciółką, jak mogłaś tak pomyśleć?
— To było głupie wiem.. — przyznała. — Ale czy ta rozmowa.. czy to znaczy, że między nami już jest dobrze? — zapytała z nadzieją, na co chłopak jedynie przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
Bez wahania przyciągnęła go jeszcze bliżej, czując, że nareszcie może spać spokojnie.
— Nie mógłbym gniewać się na ciebie dłużej — uśmiechnął się. — Powinniśmy chyba iść w końcu na śniadanie — dziewczyna uwolniła się z jego objęć.
— Masz rację i musisz pogadać z Evie — przypomniała, lekko pociągając chłopaka w głąb sali.
— Czemu mam wrażenie, że ta rozmowa będzie o wiele trudniejsza? — wyjąkał chłopak, przejeżdżając dłonią po swoich włosach.
— Nie będzie tak źle — próbowała go pocieszyć ruda, idąc w stronę stołu Ślizgonów, przy którym od jakiegoś czasu stałym bywalcem były dwie Gryfonki.
Pierwszą osobą, która zauważyła, z kim idzie Rose, była Arisa. Panna Zabini nie mogła ukryć zdziwienia, jednak już z daleka widziała szeroki uśmiech swojej przyjaciółki, ale także niepewną minę starszego brata Albusa. Mina czarnowłosej nie umknęła jednak Evelyn, która podążyła za wzrokiem koleżanki. Natrafiła tym samym na parę czekoladowych oczu, patrzących na jej osobę z lekką rezerwą. Brunetka nie myśląc długo, wstała ze swojego miejsca i pobiegła w nikomu nieznaną stronę, szokując tym samym swoich towarzyszy.
CZYTASZ
Nowsze Pokolenie Hogwartu cz.2
Fanfic"Dla miłości nie jest ważne, aby ludzie do siebie pasowali, ale by byli razem szczęśliwi" Druga część Nowego Pokolenia Hogwartu Link do części pierwszej: https://www.wattpad.com/story/139125578-nowe-pokolenie-hogwartu-cz-1