Chapter 23

437 8 0
                                    

Ashton:

Budzę się w białej sali. Domyślam się że to szpital. Wszystko mnie boli. Ledwo mogę oddychać. Klikam przycisk "pomoc" i czekam na przyjście lekarza lub pielęgniarki.
Jedyne co mnie zastanawia to gdzie jest moje słoneczko.

- Wzywał Pan pomoc?

- Tak, ile tu jestem? Mogę dostać coś przeciw bolowego? I jeszcze jedno pytanie. Gdzie jest Layla?

-Chodzi o te kobietę co była z Panem w samochodzie? Jest u nas. Obudziła się godzinę temu. Będzie mógł Pan ją odwiedzić za parę minut. Zaraz podam Panu coś przeciw bólowego.

Opadam na łóżku i czekam na leki nie mogę doczekać się aż zobaczę Layle.

Layla:

Obudziłam się i już wiedziałam że go nie ma. Że moje dziecko zginęło. Nie mogę w to uwierzyć. Jak mogłam je stracić. Jak mam powiedzieć o tym Ashtonowi. Będzie załamany, tak bardzo cieszył się na to dziecko.
Moje rozmyślania przerywa pielęgniarka wchodząca z kwiatami.

- O drogie dziecko nie śpisz już. Ktoś zostawił dla ciebie kwiaty na recepcji. Tak mi przykro z powodu dziecka skarbie. Sama kiedyś straciłam dziecko i wiem jak to jest. Bardzo Ci współczuję.

- Dziękuję, mogła by mnie pani zostawić samą?

Kobieta przytakuje głową i opuszcza pokój. Może te kwiaty są od Asha. Sięgam po karteczkę i zaczynam czytać. To co tam widzę wywołuje u mnie zły.

Byłaś tylko głupią zagrywką jego ojca żeby się wzbogacić. Zrobił ci bachora tylko dlatego żeby utrzymać udziały w firmie.
Moje kondolencje z powodu dziecka mówiłem żebyś się go pozbyła ale nie chciałaś słuchać to masz za swoje.
Musisz się z tym pogodzić. - A.

Nie to nie może być prawda. Ten ktoś kłamie. Dlaczego miał by to zrobić. W tej chwili do pokoju wchodzi Ash.

-Kochanie jak się cieszę że jesteś cała. Co z dzieckiem? Nie chcieli mi nic powiedzieć.

- Czy to prawda? Czy to co jest napisane na tej kartce to prawda?!

-Lay to nie tak jak...

- Jak mogłeś! Wykorzystałeś mnie! Jaka ja byłam głupia! Chcesz wiedzieć co z dzieckiem? Nie żyje! To wszystko twoja wina! Gdybym posłuchała tego faceta teraz moje dziecko by żyło! Wyjdź stąd i nie wracaj nie chce cię znać!

-Ale Layla spokojnie. Wszystko co wyjaś....

- Nie chce wyjaśnień chce żebyś wyszedł.

Próbuje jeszcze coś powiedzieć ale klikam przycisk "pomoc" i po chwili do pokoju wybiega pielęgniarka.

- Proszę zabrać go z tego pokoju i nie udzielać na mój temat żadnych informacji. Nie chcę go znać. Nie jest moją rodziną i nigdy nie będzie.
Żegnaj na zawsze Ash mam nadzieję że już nigdy więcej cię nie spotkam w moim życiu.

Ochrona wezwana przez pielęgniarke Wprowadza go z sali a ja zostaje sama bo płakać w poduszkę. Nie mam już nic. Ani dziecka ani Ashtona. Zostałam sama.

#####################################

No kochani to już koniec. Mam nadzieję że opowiadanie wam się podobało i zostanie ze mną przy pisaniu "Ochroń mnie"
XOXO.

Ja z nią? Kpisz sobie? ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz