Resztę dnia spędziłam w towarzystwie Ashtona, Caluma z Duke'em oraz Luke'a, który pomimo wyraźnego kaca postanowił spotkać się z nami i razem z resztą swoich przyjaciół oprowadzić mnie po mieście. Ucieszyłam się, gdy czekając na blondyna przy molo zobaczyłam w oddali idącą obok niego dziewczynę.
- Cześć! Jestem Sierra – uśmiechnęła się ciepło, przyciągając mnie do siebie i przytulając na powitanie. Ta bezpośredniość z jej strony utwierdziła mnie w przekonaniu, że wylot do LA był cudownym pomysłem. Ci ludzie nie patrzą na to, kim jestem, jaką mam przeszłość. Dla nich liczy się to, jak mnie widzą i że powoli staję się częścią ich niebiologicznej rodziny.
Grupa przyjaciół postanowiła oprowadzić mnie po najbliższej okolicy. Po obiedzie w jednej z klimatycznych restauracji ulokowanych przy promenadzie, wybraliśmy się do kina na lekką komedię, którą wybrał Luke z Ashtonem. Podczas, gdy my siedzieliśmy na sali śmiejąc się do rozpuku, Duke został pod opieką jednej z pracownic kina, która rozpoznała chłopaków i Sierrę i zgodziła się popilnować pupila Hooda. Po filmie zabrali mnie do kręgielni, w której spędziliśmy czas do późnego wieczora. Nigdy przedtem nie grałam w kręgle. Na filmach to wszystko wydawało się być niezwykle łatwe, jednak rzeczywistość jest brutalna. Wszyscy byli jednak wyrozumiali i pomocni i dzięki nim w szybkim tempie zaczęłam łapać, o co chodzi. Po paru rozegranych rundach miałam znacznie więcej punktów niż Calum, który uważał się za mistrza, a gdy przyszło co do czego ledwo udawało mu się zbić dwa kręgle.
- Dziękuję wam za dzisiaj – wyznałam, gdy wieczorem całą paczką wyszliśmy z kręgielni – Świetnie się dzisiaj bawiłam – powiedziałam zgodnie z prawdą, po czym przeszłam do krótkiego pożegnania z każdym po kolei
- Tak się cieszę, że cię poznałam – wyszeptała Sierra, gdy przytulałam ją jako ostatnią – Musimy kiedyś wybrać się na jakiś babski wypad, co ty na to?
- Z miłą chęcią – uśmiechnęłam się. Byłam tak szczęśliwa, że Sierra zaakceptowała mnie i chciała bliżej poznać.
- Widzimy się jutro w studiu! – odkrzyknął Luke, oddalając się z dziewczyną w stronę przystanku, pod którym stała już zamówiona przez blondyna taksówka.
- Do jutra! – pożegnał się również Calum, odchodząc wraz z Duke'em w tylko sobie znanym kierunku.
- To co, wracamy? – spytałam, gdy zostałam z Ashtonem sam na sam. Szatyn pokręcił głową, rzucając mi tajemniczy uśmiech.
- Pora na niespodziankę – zaśmiał się, ciągnąc mnie za rękę w dół ulicy.
Po krótkim spacerze, podczas którego Irwin niewiele się odzywał, a na każde zapytanie o kierunek i cel naszej podróży rzucał tylko chytre uśmieszki, doszliśmy na plażę. Była praktycznie pusta i spowita mrokiem, nie licząc światła rzucanego z plażowego baru, w którym jeszcze krzątał się młody barman ubrany w kwiecistą koszulę, z zapałem wycierającego umyte szkliwo.
- Lepiej zdejmij buty – powiedział, sam schylając się, by rozwiązać swoje i zanurzyć gołe stopy w wodzie obijającej się o brzeg. Poczekał, aż pozbędę się swojego obuwia i dołączę do niego. Dopiero wtedy chwycił wolną ręką moją i niespiesznie ruszyliśmy wzdłuż brzegu. Woda była lodowata, a stopy grzęzły mi w rozmokłym piasku.
- Naprawdę ci się dzisiaj podobało? – spytał nieśmiało, spoglądając w moje oczy. Jakby był niepewny, że wszystko co dzisiaj zaplanował mogło spełnić moje oczekiwania.
- I to jak – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – Cieszę się, że mogłam spędzić dzisiejszy dzień z tobą i twoimi znajomymi. No i oczywiście poznać Sierrę. Jest cudowna
CZYTASZ
Alone Together // Ashton Irwin
FanficCatherine Leith to z pozoru normalna dziewczyna, tocząca jednak morderczą walkę z demonami przeszłości. Po śmierci ojca i ucieczce matki wychowywana była przez ciotkę - jedyną bliską osobę, która została jej na tym świecie. Pomimo miłości, jaką kobi...