- Coś długo jej nie ma - mamrocze Dinah, kiedy siedzimy na hali sportowej. Pani od tańców i wf'u wyraźnie się spóźnia, ale nikt się tym zbytnio nie przejmuje. Toczą się jakieś zawzięte dyskusje i zawieranie nowych znajomości.
Nagle do sali wbiega niewysoka brunetka. Przełykam głośno ślinę, bo to jest właśnie tak dziewczyna, którą miałam w sobie rozkochać. Dinah rzuca mi znaczące spojrzenie i porusza zabawnie brwiami. Daję jej kuksańca w bok i zakładam dłonie na piersi.
Na sali rozlegają się jakieś gwizdy i każdy praktycznie komentuje wejście dziewczyny, ciesząc się, że lekcja jest odwołana.
- Dzień dobry wszystkim - brunetka siada przed nami po turecku, zerkając w swój zeszyt. - Nazywam się Camila Cabello i będę was uczyć zajęć artystycznych oraz wf'u - mówi, uśmiechając się do każdego.
- O kurwa... - mamroczę pod nosem, a moje serce wybija nierówny rytm. Przełykam ciężko ślinę, wiercąc się lekko na miejscu z wrażenia.
- No to się wpakowałaś, Jauregui - śmieje się blondynka, poklepując mnie po ramieniu. - Dorzucam jeszcze tysiąc, że jej nie poderwiesz nawet.
- Zamknij się - syczę cicho. Jestem w cholernej czarnej dupie. I najgorsze jest to, że kobieta faktycznie mi się spodobała od pierwszej chwili.
- Wszystko dobrze, dziewczynki? - podchodzi do nas, a moje serce przyspiesza jeszcze bardziej. - Strasznie pobladłaś - dotyka delikatnie mojego czoła. - Dobrze się czujesz?
- Z natury jest blada - parska cicho Hansen, ale Cabello nie daje za wygraną.
- Chodź, trzeba cię trochę przewietrzyć - łapie mnie za łokieć. Za tobą nawet na koniec świata...
Pozwalam się wyciągnąć z hali. Stajemy przy jednym z okien, a brunetka otwiera jedno z nich.
- Lepiej? - układa dłoń na moim ramieniu i pociera go lekko.
- Tak, chyba tak - opieram się o ścianę. Kobieta stara się mnie jakoś asekurować, wyraźnie zaniepokojona moim stanem. - Zaraz mi przejdzie - posyłam jej lekki uśmiech.
- Przyniosę ci wody - mówi i schodzi na dół. W tym samym czasie obok mnie pojawia się Dinah, śmiejąc się ze mnie.
- Próbujesz ją wyrwać na chorobę? - daje mi kuksańca w bok.
- Nic nie mów po prostu...