Riley Pov.
Jeszcze nigdy nie było mi tak wstyd...
Mama jak nikt inny potrafiła sprawić, że jedynym o czym marzyłem było zapadnięcie się pod ziemię.Diego w okropny sposób dowiedział się, że jestem gejem.
Całe szczęście nie był homofobem. Wyglądał mi na takiego, ale się myliłem. Latynos był dla mnie naprawdę miły i nie chciałem tego zepsuć. Nie szukałem też czegoś więcej.
Po swoich doświadczeniach wolałem poświęcić się pracy.
Straciłem wiarę w uczucie zwane miłością.Następnego dnia udałem się do pracy. Miałem podbite oko, więc starałem się nie zdejmować ciemnych okularów przeciwsłonecznych. Ranę na dolnej wardze zakleiłem cienkim plastrem.
Mimo to uczniowie szeptali między sobą. Pewnie poszło już wiele plotek na temat ostatniej bójki.
W mojej klasie padało wiele pytań o szczegóły, a ja nie miałem ochoty odpowiadać na pytania więc zbywałem wszystkie uśmiechem.- Nic panu nie jest, profesorze?- zapytał zaniepokojony Darie, gdy tylko mnie spotkał.
- Słyszałem o wczorajszym... Przepraszam. To trochę przeze mnie się bili... Podpuściłem ich...- Nic mi nie jest, ale proszę Cię nie rób już takich rzeczy, bo będziesz miał kłopoty.- westchnąłem i poprawiłem swoją czarną, skórzaną torbę.
- Tak jest. Przepraszam.- był naprawdę przybity.
-Pan Riley Stewards proszony do dyrektora.- usłyszałem ze szkolnego głośnika i westchnąłem. Nie liczyłem na nic przyjemnego.
- Nie martw się. Wszystko już jest dobrze. Powtórz sobie do lekcji.- uśmiechnąłem się na pożegnanie i odszedłem do gabinetu mojego przełożonego.
Dyrektor od poczatku patrzył na mnie jak na starzystę. Ja jednak zakończyłem już ten nieszczęsny etap swojego życia. Teraz chciałem być traktowany poważnie.
Udało mi się zyskać szacunek u uczniów, ale niestety nie u nauczycieli... Niestety w tej szkole możliwe było tylko jedno albo drugie, nigdy oba. Wiedziałem, że muszę jakoś to zmienić.W gabinecie pracodawcy przywitałem się grzecznie. A dyrektor właśnie poprawiał tabliczkę z napisem 'Dyr. Blanc'.
- Proszę usiąść. - westchnął pan Blanc.
Postąpiłem zgodnie z jego prośbą i zająłem fotel na przeciwko niego. Czułem się jakby miał wzywać moich rodziców.
- Przemyślalem sprawę z wycieczką Klasy 2e. - oznajmił, a ja natychmiast rozluźniłem się i spojrzałem na mężczyznę z nadzieją.
- Jeśli dogadają się między sobą i zorganizują wycieczkę będą mogli pojechać.
- Dziękuję panu w imienu swoim i całej tej klasy za tą szansę. - podziękowałem z uśmiechem.
- Ma być z nimi pięciu opiekunów.- starał się brzmieć oziemble. Jemu też najwyraziej w małym stopniu zależało na tej klasie.
Darie Pov.
Riley spóźniał się na lekcje. Nic dziwnego skoro został zawołany do dyrektora.
Nic nie obchodził mnie fakt, że koleś rządził szkołą. Wiedziałem, że jeśli przez niego nauczyciel będzie miał kłopoty to będę zmuszony obić jego owłosiony ryj.Nagle do klasy wpadł mój obiekt westchnień. I przez 'wpadł' nie mam na myśli, że wszedł, ale dosłownie wbiegł.
Na jego twarzy malował się niezwykle wesoły uśmiech.- Uwaga! -zaczął.- Dyrektor zgodził się na waszą wycieczkę!
Po klasie przeszły szmery i śmiechy.
Pierwsza wycieczka w liceum. Bardzo chcieliśmy wspólnie wyjechać.- Musicie wybrać pięciu opiekunów i rozplanować wycieczkę. - oznajmił i wtedy wybuchł prawdziwy gwar. Każdy coś. krzyczał, sugerował, śmiał się.
- Cisza!- krzyknął Riley. Nie lubiał tego robić. Gdybym pomyślał wcześniej zrobiłbym to sam.
- Może wybierzcie trzy osoby odpowiedzialne za wycieczkę. Niech oni przyjmują propozycje. Dyrektor powiedział, że jeśli nie dojdziecie do porozumiena w tej sprawie to nigdzie nie pojedziecie. - oznajmił.
Wybralismy dwie dziewczyny i jednego chłopaka.
- Ale na pewno Pan Stewards musi jechać!- oznajmila Patricia z pierwszej ławki. Każdy się z nią zgodził. W końcu chyba nie było ucznia, który nie lubiałby tego nauczyciela.
- Jeśli chcecie.- uśmiechnął się Riley.- Dziękuję.
- I kto jeszcze?- zapytałem.- Zostało czterech.
- Pan Diego, Pan Steve, Pani Miley i Pani Victoria.- zaproponowała dziewczyna.
Wszyscy oczywiście się zgodzili, bo byli to mniej lub bardziej lubiani nauczyciele. Uczyli takich rzeczy jak informatyka, plastyka, muzyka i wf.
Nie mieliśmy z nimi większego problemu. Przez 'większego' miałem na myśli, że mięli z nami przesrane ale nie tak jak ci co nas 'cisną'.- Przygotujcie program wycieczki na poniedziałek. Omówimy to wspólnie.- uśmiechnął się nauczyciel, a ja nawet gdybym nie chciał i tak musiałbym odwzajemnić uśmiech.
- Wracamy do lekcji.- oznajmił w końcu.
Diego Pov.
Po treningu podszedł do mnie Shane z klasy IIe.
- Trenerze!- zawołał wchodząc do kantorka.- O co chodzi?- westchnąłem. Chciałem jak najszybciej uwinąć się z pracy.
- Bo musimy wybrać opiekunów na wycieczkę, pojedzie pan?- zapytał a ja nie bardzo wiedziałem jak zareagować.
- I ktoś was na nią puścił?- wybuchłem śmiechem.
- Tak.- odpowiedział z kamienną twarzą
- Weźcie dyrcia.- śmiałem się.
- Jedzie pan?- powtórzył.
- Już, już. Co ty taki poważny? Jak nigdy.- mruknąłem rozbawiony.
- Pan Stewards prosił nas żebyśmy byli mili w tej sprawie, a mnie kończy się cierpliwość.- spojrzał na mnie spod byka.
Chciałem odmówić, ale chłopak powiedział coś co mnie zainteresowało.- Pan Riley jedzie?- zapytałem i uśmiechnąłem się półgębkiem.
- No.- rzucił Shane.
- To jadę.- poklepałem go po plecach co najwyraźniej niezbyt mu się spodobało.
Na wycieczce będzie wiele czasu do wykorzystania...
_____________________________________________
Wracam po małej przerwie^^Chciałabym nieco rozważniej napisać to opowiadanie,więc nie cisnę co tydzień na siłę.
Szczerze boję się o dalsze losy tego opowiadania xD
CZYTASZ
Teacher |YAOI
RomanceRiley z wykształcenia jest nauczycielem. Jednak to nie ono, a powołanie sprawiło, że naprawdę nim został. I to właśnie dzięki niemu poznał i pokochał osobę, która wszystko zmieniła. To opowiadanie jest boy x boy. Nie lubisz nie czytaj.