Rozdział 2

29.6K 350 23
                                    

Obudziły mnie głośne krzyki dobiegające z korytarza. Przeważnie w tym miejscu to jest norma, ale jakoś do tych krzyków nie byłam zbytnio przekonana.

Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi, a następnie spojrzałam na zegarek. Uniosłam wysoko brwi kiedy zobaczyłam która jest godzina. Piąta szesnaście. Nie zważając na swoją piżamę, wstałam z łóżka i szybkim krokiem podeszłam do drzwi. Delikatnie złapałam za klamkę i lekko uchyliłam drzwi.

-Posłuchaj mnie, dobrze Ci radzę! -Osoba krzycząca zrobiła krótką przerwę.- Jeszcze raz spróbujesz uciec, a jeszcze bardziej Cię zleję! Zamknę Cię gdzieś na klucz i będę kazał klientom tak Cię rżnąć, że będziesz błagała kurwa o litość! Zrozumiałaś?!

To mógł być tylko Dave. Chuj jebany. On zawsze taki był. Kiedy spróbujesz uciec i on się o tym dowie, pobije Cię. Nienawidziłam go całym sercem.

-Rozumiem... Proszę, mogę wrócić do pokoju? -Zapytała cicho przez płacz któraś z dziewczyn.

-Idź i nie pokazuj mi się na razie na oczy. -Warknął i potem słyszałam tylko kroki.

Szybko zamknęłam drzwi i odeszłam od nich. Usiadłam na łóżku i przymknęłam oczy.

Dużo razy rozważałam możliwość ucieczki, ale właśnie przez historię od innych dziewczyn odechciało mi się. Nie chciałabym tak skończyć tak jak kobieta z korytarza. Kiedy tak rozmyślałam przez parę minut, drzwi od mojego pokoju otworzyły się z głośnym hukiem, a do mojego pokoju wkroczył Dave.

-Zbieraj się, dzisiaj masz dzień dziecka i jedziesz ze mną na zakupy i masz dzisiaj tylko jednego klienta. -Powiedział obojętnie, a ja otworzyłam szerzej oczy. -I nie zadawaj głupich pytań, na siódmą masz być gotowa. -I wyszedł z pokoju.

Totalnie szczęśliwa wstałam szybko z łóżka i spojrzałam na zegarek. Mam pięćdziesiąt minut, czyli się wyrobię. Chyba. Szybkim krokiem podeszłam do szafy z której wyjęłam czarne rurki, czerwony top, czarne adidasy i czerwoną bluzę. Wzięłam również świeżą bieliznę i popędziłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po czym wskoczyłam w uprane ubrania. Wyprostowalam włosy i nałożyłam lekki makijaż który składał się z pomady do brwi, tuszu do rzęs i czerwonej pomadki. Popsikalam się jeszcze perfuami i dezodorantem. Weszłam ponownie do pokoju i poscielilam łóżko.

---

-Możesz chodzić tylko po tym sklepie i masz 30 minut, jeżeli Cię w nim nie będzie, możesz się tylko domyśleć co się stanie. -Dave mówiąc wcisnął mi w dłoń kilka baknotów stu dolarowych, a ja skinęłam głową, a następnie podziękowałam.

Mężczyzna wyszedł ze sklepu, a ja uradowana zaczęłam krążyć po sklepie. W oko wpadła mi zajebista sukienka. Czarna, lekko przed kolano. Idealna. Wzięłam odpowiedni rozmiar i poszłam do przymierzalni. Założyłam ją i zaczęłam przeglądać się w lustrze. Niby sukienka ładna, ale na mnie po prostu wyglądała chujowo. Zrezygnowana zaczęłam ją zdejmować, a kiedy stałam w samej bieliźnie moja przymierzalnia otworzyła się.

-Co jest do chuja?! -Pisnęłam przerażona i zaczęłam zakrywać się dłońmi.

Zobaczyłam stojącego chłopaka, który patrzył się na mnie z łobuzerskim uśmiechem. Ma tupet. Ma czarne włosy jak smoła, brązowe oczy i jest cholernie wysoki. Myślę, że może miec jakieś sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Jest również okropnie przystojny.

-Czy możesz stąd wyjść? -Warknęłam i złapalam za swoją bluzę żeby bardziej się zakryć.

On wzruszył tylko ramionami i zamknął moją przymierzalnie. Szybko ubrałam się i wyszłam z niej. Chłopak nadal tam stał.

-Skądś Cię kojarzę...-Uniósł jedną brew.

-Wybacz, ale ja Ciebie nie. -Mój ton był obojętny, ale chyba go jednak też kojarzyłam.

Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na niego jeszcze raz. Siedział w pierwszym rzędzie wczoraj gdy miałam rurę. O kurwa kurwa kurwa. Ewakuacja i to natychmiast.

Szybkim krokiem wyminęłam go, ale mężczyzna nie dawał za wygraną. Złapał mnie za rękę.

-Czy Ty jesteś z burdelu Dave'a?

A ja zamarłam.

---------



hej! o mój boze, kochani jest okropna, wiem. wybaczcie za brak rozdzialow i za brak wczorajszego maratonu, ale ostatnio w moim zyciu dzieje sie strasznie duzo. rozdzialy beda pojawiac sie teraz dosc czesto (tak mysle) przepraszam Was jeszcze raz..

To dla mnie normalne, skarbie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz