Obudziły mnie promienie słoneczne dochodzące z nie zasłoniętego okna. Warknęłam pod nosem i usiadłam na łóżku przecierajac twarz dłońmi, ale po chwili syknęłam.
Zerwałam się gwałtownie z łóżka i podeszlam do lustra. Podwinęłam mój szlafrok w ktorym spałam i spojrzałam na swoje pośladki w odbiciu lustra. Miały na sobie czerwone paski. Bolało jak cholera jak sie dotykało. Dave naprawdę chyba miał coś nie tak pod sufitem, albo nie wiem. Może lubił znęcać się nad bezobronnymi kobietami? Kto wie?
Opuściłam swój szlafrok i podeszłam do szafy. Wzięłam z niej bluzeczkę na ramiączka, czarne rurki z wysokim stanem i świeżą, czerwoną, koronkową bieliznę. Przekierowalam się do łazienki i wzięłam szybki, chlodny prysznic. Wypsikalam sie dezodorantem, a następnie wskoczyłam w ubrania. Zrobiłam lekki makijaż i popsikałam się perfumami. Opuściłam łazienkę i weszłam do tak zwanej "kuchni". Ta cała kuchnia ma tylko kuchenkę, blat i lodówkę. Przygotowałam sobie płatki z mlekiem na zimno i w spokoju spożyłam posiłek.
Jeżeli Dave da mi dzisiaj klienta uduszę go gołymi rękoma, przysięgam na wszystko. Mam nadzieję, że kiedyś ten koszmar się skończy, ale szczerze w to wątpię.
Ubrana i najedzona wyszłam ze swojego pokoju i popędziłam do gabinetu tego świra. Zapukałam lekko w drzwi. Usłyszałam donosne "Proszę", więc weszłam do pomieszczenia.
-Ymm... Mam dzisiaj klienta albo rurę? -Spytałam niepewnie.
-Nie, dzisiaj masz wolne. Dzień dobroci dla zwierząt. -Westchnął i zaczął liczyć pieniądze które leżały na jego biurku.
Uniosłam brwi, ale cicho podziękowałam i ulotniłam się z jego gabinetu. Tym razem nie trzasnęłam drzwiami, tylko delikatnie zamknęłam płytę.
Westchnęłam i poprawiłam swoje włosy zastanawiając się co ze sobą zrobić. Wyjść stąd nie mogę, uciec też nie, nie mamy telefonów...
I tak o to takim sposobem pięć minut później siedziałam u jednej z dziewczyn którą była Rose. Rose była wysoką, rudowłosą dziewczyną o zielonych oczach. Była cholernie piękna i od zawsze zazdrościłam urody. I to tego wszystkiego była cholernie miła.
-Czyli on po prostu zlał Cię za trzaśnięcie drzwiami? -Wytrzeszczyła oczy, a ja zaśmiałam się cicho.
-Rose, dobrze wiesz jaki on jest. Za rozlanie soku czy czegoś takiego można dostać od niego wpierdol. -Westchnęłam i położyłam się na brzuchu na jej łóżku.
Szczerze mówiąc rudowłosą mogłam nazwać przyjaciółką. Trafiła tutaj rok po mnie. Ostatnio nie rozmawiałyśmy dużo, ponieważ było co robić. Jej jako jedynej tutaj mogłam w miarę zaufać, bo i tak nikomu stąd nie można ufać bezgranicznie. Ona też mi nie ufała w stu procentach.
-Niby wiem, ale i tak to jest nie do pojęcia! -Jęknęła i położyła głowę na poduszce.
Zaśmiałam i przymknęłam oczy. Miałam już tego wszystkiego dość, dość seksu z tymi zboczeńcami, rury, Dave'a, wszystkiego. To wszystko może wydawać się proste z perspektywny innych , którzy tutaj nie są, ale w żadnym stopniu proste nie jest. Cały ten budynem mnie po prostu obrzydza.
-Ja to się jeszcze dziwię jakim cudem policja nie odkryła tego miejsca. -Dodała krzywiąc się, a ja wzruszyłam ramionami, ale po chwili zmarszczyłam brwi.
-Też mnie to dziwi. -Usiadłam. -To jest aż niemożliwe. Ten budynek jest w centrum miasta, więc jakim cudem tutaj nie było jeszcze policji? -Spojrzałam na Rose, ona również miała zmarszczone brwi.
-Może po prostu myśleli, że to jakiś zwykły klub ze striptizem? -Dodała.
-A Może Dave im zapłacił?
I w tedy zorientowałyśmy się, że naprawdę coś nie gra.
-----
hej! poznajcie Rose! mam nadzieje ze rozdzial jest w miarę ok;/ a i jeszcze jedno! wpadnijcie do mojego nowego ff! jest na moim profilu! buziaczki
CZYTASZ
To dla mnie normalne, skarbie
RomanceKatelyn Wilson to 20 latka pochodząca z Nowego Jorku. W wieku 13 lat została porwana i uczona aby w przyszłości zostać prostytutką. Do jej życia wkroczy pewien mężczyzna który będzie chciał ją z tego wyciągnąć, ale czy to mu się uda? Pierwsze notowa...