Rozdział 5. - Rywal

88 9 1
                                    

Następnego dnia obudziłam się ledwo przytomna. Moje oczy były tak zaspane, że z początku nie wiedziałam nawet, gdzie się znajduję. Dopiero po chwili rozpoznałam znajome wnętrze i zauważyłam otulając mnie bluzę. Wciągając jej charakterystyczny zapach, uświadomiłam sobie, że jest ona własnością Minho.
„Dziwne", przeszło mi przez myśl. „Nie pamiętam, żeby ją tu zostawiał."
Rozejrzałam się odruchowo po biurku, a mój wzrok przykuł napisany przeze mnie wczoraj esej. W ułamku sekundy wszystko stało się jasne. Chłopak musiał mnie ją okryć, gdy wróciliśmy z lasu. Kompletnie o tym zapomniałam. Westchnęłam ciężko. Z tego wszystkiego nie zdążyłam mu nawet podziękować.
Zerknęłam na zegarek. Było sporo po dziewiątej.
- Niech to szlag! - krzyknęłam z frustracją. - Jestem spóźniona!
Narzuciłam prędko plecak i chwyciłam do ręki esej. Wypadłam z pokoju i zaczęłam pędzić co sił w nogach, nie zważając na nasilający się z każdym krokiem ból prawej stopy. Jak widać skutki upadku zamierzały męczyć mnie nawet dzisiaj.
- Zobaczcie, kto do nas zawitał - odezwał się ironicznie nauczyciel, kiedy przekroczyłam próg klasy. - Później się nie dało, panno Soo-Young?
- Przepraszam, bardzo źle się czułam. - Ukłoniłam się nisko. Czułam, że czerwienię się ze wstydu i zmęczenia po biegu. Jakieś dziewczyny zachichotały z tyłu klasy. Mogłam przysiąc, że była to Ha-Rin i jej wredne koleżanki.
- Siadaj - rozkazał ostro. Mężczyzna wyraźnie nie miał ochoty wdawać się w dyskusje.
Skinęłam głową i nie patrząc nikomu w oczy, zaczęłam przemieszczać się w głąb klasy. Chcąc nie chcąc, zajęłam miejsce obok Hana. Kątem oka zauważyłam, jak promiennie się do mnie uśmiecha, ale postanowiłam go zignorować i spojrzałam odruchowo w stronę Knowa. Koreańczyk mierzył blondyna ostrzegawczym spojrzeniem. Miałam wrażenie, że najchętniej wypaliłbym w nim teraz dziurę.
- Panno Soo-Young . - Wyprostowałam się na krześle, słysząc swoje imię. - Proszę przedstawić swoją pracę.
Przełknęłam głośno ślinę. Wstałam niepewnie na równe nogi i zaczęłam czytać referat, a z każdym moim słowem na twarzy Minho rósł coraz większy uśmiech. Usiadłam z powrotem na miejsce. Teraz to Jisung mierzył bruneta zabójczym spojrzeniem, ale w ogóle się nie odzywał. Do końca zajęć nie zamieniłam z nim ani słowa.
Gdy zadzwonił dzwonek, wrzuciłam do plecaka książki i niemal natychmiast uderzył mnie zapach znanych mi już doskonale perfum.
- Hej, Soo. Dałabyś się zaprosić na wspólny lunch? - ton Knowa wyrażał radość. - Chciałbym z tobą chwilę porozmawiać.
- Wybacz, ale ona nie ma czasu - wtrącił się Han. - Tak się składa, że to ze mną spędzi ten lunch, prawda Soo?
Otworzyłam usta, chcąc odpowiedzieć, ale Minho nie dał mi dojść do słowa. Zaczęli się momentalnie kłócić. Ich konflikt był nieunikniony. Czułam się tam coraz bardziej niepotrzebna. Równie dobrze mogłam odejść kompletnie niezauważona.
- Proszę, przestańcie - powiedziałam cicho, ale nie spotkało to żadnej reakcji. Nieco rozdrażniona tym faktem, zdecydowałam się wyjść zwyczajnie z klasy. Obróciłam się na pięcie, a wtedy przeszył mnie niesamowity ból. Upadłam na podłogę. Mało brakowało, a uderzyłabym głową w drewnianą ławkę.
- O, boże, Young! Co ci jest? - spytał przejęty wyraźnie Minho. Razem z Jisungiem podbiegli do mnie niemal natychmiast.
- B-boli mnie noga - wydukałam, próbując się podnieść.
- Nie wstawaj - zarządził blondyn. - Zaniosę cię do pielęgniarki.
Podniósł mnie nagle i zaczął prowadzić do wyjścia. Minho już nie protestował. Zamiast tego skoczył po mój plecak i krzyknął:
- Pójdę z wami!

New FaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz