To wydawał się być zwykły dzień jak codzień, nic spejalnego, wszystko normalne, żadna nowość. Jednakże to co się stało to trudno jest mi to opisać, takie to było niewiarygodne, czułam się jakby to był sen a nie prawdziwe życie, a to właśnie było prawdziwe życie.
Obudziłam się dość wcześnie o godzinie piątej nad ranem. Nie mogłam zasnąć. Było to bardzo trudne bo właśnie tego dnia miałam mieć swuj pierwszy dzień w nowej szkole. Będąc już dojrzałą dziewczyną trzeba się liczyć z tym że trzeba w końcu pójść do liceum poraz pierwszy. Liceum to nie jest to samo co gimnazjum. W liceum nie można sobie pozwolić na bycie dziecinnym, tutaj wymaga się od nas dojrzałości. Właśnie dlatego byłam tym bardzo zestresowana, ale wiedziałam jednak że mój stres nie prowadzi do niczego dobrego. Prowadzi tylko do zmartwień, które są głupie bo przynoszą tylko kłopoty. Postanowiłam że martwić się nie będę i z odwagą przyjmę na siebie wszystko co czeka mnie tego dnia.
Nagle słyszę jak zza drzwi do pokoju wydobywa się głośnie ŁUBUDUDUBUDBU. Tego się w ogóle nie spodziewałam. Aż podskoczyłam z niedowierzenia i zaczęłam krzyczeć z całej siły tak jak na zdjęciu, tylko że wtedy było ciemno.
Nie mogłam zahamować swojego strachu, byłam zbyt przestaszona żeby to zrobić. Wtedy drzwi się otworzyły i zobaczyłam tam niewyraźną postać o boskich ramionach, które były tak boskie że przestałam krzyczeć i patrzyłam się z zaciekawieniem swoim zwrokiem na przybysza.
Nieznajomy postanowił zapalić światło i w ten sposób przestał być dłużej nieznajomym. Skądś go kojarzyłam ale jeszcze nie wiedziałam skąd.
N(nieznajomy): Halo polcija. Dzień dobry ja tu wezwanie mam i przyszedłem tu z tego powodu właśnie. To ważna sprawa niech pani posłucha. Ok?
J(Ja): Co pan robi w moim domu?
N: Prosze pani ja jestem policja, ja wezwanie miałemi przyjść mi tutaj kazano. Powiedziano mi że pani przestępstwa przeróżne popełniła i do więzienia musi pojechać ze mną. - Wytłumaczył.
J: Nigdzie nie jade.
P(Policjant): Jedziesz. - Odpowiedział pełen pewności siebie robiąc porządną pompkę by zademonstrować siłę swoich mięśni.
J: Nie jade. - Naciskałam.
P: Jedziesz. - On też naciskał. Tym razem zrobił dziesięć pompek zanim zdążyłam się wogóle obejrzeć.
J: Dobra jade. - Zgodziłam się podekstytowana jego sprawnością fizyczną.
P: Ok to ubieraj się i chodź.
J. Ok.
N. Ok.
I ubrałam się najlepiej jak tylko mogłam, a policjant odprowadził mnie do jego wozu policjanckiego:
Widząc majestat jego wozu w swej pełnej okazałości nie mogłam się oprzeć żeby na niego nie wskoczyć.
P: Fajny co? Podoba ci się widzę. Kupiłem go zaraz po śmierci twojej matki.
J: Co? - Zapytałam z niedowierzeniem. Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Pojebany jakiś pomyślałam.
P: A tak wogóle to jestem twoim tatą, pamiętasz mnie może?
J: Moim tatą? Tym co zginął w wypadku samochodowym na wyścigu formuły ferarii?
P: Nie. To był twój dziadek.
J: Aha, ok.
Nastała chwila niezręcznej ciszy. Policjant a dokładniej mój ojciec nie wiedział co powiedzieć, ja też nie wiedziałam. Po chwili jednak dodał:
T(Tata(wcześniej policjant (jeszcze wcześniej nieznajomy))): Jak pewnie już wiesz to mama nie żyje.
J: Umarła?
T: Umarła. - Potwierdził. - Ale to spoko bo ogólnie to mam nowy motor z jej pieniędzy i teraz mogę z tobą pojechać gdzie tylko zechcesz córciu. Teraz odpłacę ci za 3 lata co mnie wtedy przy tobie nie było a była mama. Teraz mamy nie będzie a będę ja, tylko że mamy już wogóle nie będzie, ale to luzik. - Kontynuował. - Słuchaj, sytuacja ma się tak że zabieram cię na tym motorze do USA do New Jork City. Poznasz wtedy co to jest prawdziwe życie.
J: Tato, ale ja mam zaraz rozpoczęcie roku w szkole, w liceum moim i ja się nie mogę spóźnić. - Próbowałam wytłumaczyć. Co zrobimy z mamą?
T: Słuchaj córcia. Ja już wszystko załatwiłem. Ja mam prace w stanach w nowym Jorku na policju pracuję, dom też tam mam. Jeśli chodzi o mamę to raczej nie będzie miała nic przeciwko jeśli pojedziemy, nawet nie będzie nas zatrzymywać. - Uśmiechnął się zawadiacko. - Załatwiłem ci też liceum, więc jak się pospieszymy to może nawet zdążysz na rozpoczęcie roku.
J: A mogę się zobaczyć chociaż z mamą? - Spytałam błagalnie.
T: Nawet nie ma takiej mowy. Policja już tu jest i nie możemy ryzykować słonko.
J: Tato co ty zrobiłeś? - Spytałam wystraszona.
T: Nic kochanie. Wielkie czyny wymagają wielkich poświęceń. To jak wsiadasz? Nowe życie już na ciebie czeka.
J: Wsiadam.
I wsiadłam.
CZYTASZ
Agentka z Przymusu
FanfictionMłoda i pociągająca Samanta Bierzywiatr budzi się o piątej rano zestresowana przed pierwszym dniem w liceum. Nagle do jej drzwi puka tajemniczy osobnik, ktury składa jej propozycje nie do odrzucenia.