Rozdział VI

710 44 6
                                    

Rano, gdy Monika opuściła już moje mieszkanie i wróciła do siebie, odrazu poszłam do swojego pokoju, rozmyślając co ja takiego zrobiłam. Jak zwykle moja słaba strona się odezwała i po południu musiałam się tam wybrać - do "palarni", aby na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Wzięłam żyletkę i powoli cięłam wzdłuż moich rąk.

- Co ty tam robisz? - krzyknęła Monika

W tym momencie tak bardzo się wszystkim wystraszyłam, że w pośpiechu wyrzuciłam gdzieś w krzaki żyletki, a sama spowrotem naciagnęłam rękawki na dół. Wiem, że prawdopodobnie Monika ogarnęła co robię i nawet nie układałam w głowie kolejnego kłamstwa.

- O to samo mogłabym zapytać ciebie- kontynuowałam, aby wywinąć się od jej pytania.

- To jest mało ważne. Po prostu tędy przechodziłam, bo miałam udać się do sklepu. Zeszłam tu tylko i wyłącznie dlatego, że z góry, w szparze pomiędzy belkami, zobaczyłam ciebie, co wydało mi się trochę dziwne. Teraz twoja kolej...Co ty do jasnej cholerny wyprawiasz?!- powiedziała

Postanowiłam jej w końcu wszystko wykrzyczeć. Nie mogę znieść już trzymania tego wszystkiego w sobie. Wzięłam głęboki wdech i odpowiedziałam:

- Tak, robię to co dokładnie myślisz! Z resztą nie pierwszy raz. Ale wiesz co? Nie szukam atencji. Nie robię tego bo jest to" modne" Dla mnie, jest to pewnego rodzaju odcięcie się od świata i świadomości tym kim naprawdę jestem. Jest szansa, że tego nie zrozumiesz.... Ja..ja nie potrafię zaakceptować tego, że cię kocham! Nie chcę zniszczyć naszych relacji... Nie chcę być wytykana... Z całego serca wolałabym zakochać się jak każdy inny.. w chłopaku.. ale nie.. Musiałam ku*wa sobie życie utrudnić i poczuć to do ciebie! Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam! Zrozumiem jak nie chcesz się ze mną zadawać. Moje życie i tak już powinno się zakończyć. Nie powinien istnieć na świecie taki podludź jak ja.. Jeszcze raz przepraszam.. "

W tym momencie Monika zaniemówila i stała nieruchomo przez kilka chwil. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie myślałam, że jej to powiem. Przecież mogłam wytrzymać jeszcze trochę, a nie niszczyć to w tym momencie... Jestem śmieciem...A wszystkie śmieci powinny znajdować się w koszu:)

Nagle blondyna zbliżyła się do mnie i objęła mnie, nie zwracając uwagi, że jej ciuchy będę całe brudne z krwi. Stałyśmy tak chwilę w objęciach, aż w pewnym momencie szepła mi do ucha:

- Też Cię kocham


Tak wiem krótki rozdział, ale przynajmniej dużo wynoszący do fabuły :3

"Pętla" [zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz