Rozdział IX

587 36 17
                                    

W wyznaczonym terminie, spotkałyśmy się w kawiarni, tak jak to było ustalone. Miałam szczęście, że akurat mało dziś klientów, więc nie strasowałam się tym, aż tak. Po pewnym czasie, w końcu postanowiłam powiedzieć blondynie to, co zamierzałam od początku:

- Może sobie coś ubzdurałam, ale obydwie wiemy, że coś jest nie tak. Czuję pomiędzy nami dystans. Tak bardzo chciałabym poczuć od ciebie, że naprawdę mnie kochasz i żebyś w jaki kolwiek sposób mi to okazała.. choćby błachy... Nie wiem, a może tobie przeszkadzają takie relacje albo po prostu się tym brzydzisz? Ja próbowałam akceptować to przez parę miesięcy... Jak dobrze wiesz, pociągałam się nawet do najgorszych środków, jak sobie z tym nie radziłam, ale mniejsza. To jest przeszłość. Ja chcę pogadać z tobą, o teraźniejszości. Przejdę do sedna, czy ty coś do mnie w ogóle czujesz?
Od początku mówiłam Ci prawdę i każde moje słowo, czy też wiadomość były szczere. Już ciebie nie rozumiem.. Odpychasz mnie, a ja to czuję...proszę odpowiedz mi co jest na rzeczy, bo naprawdę męczące jest codzienne płakanie w poduszkę i myślenie co ja zrobiłam nie tak i czy jest dalszy sens to ciągnąć.

Po mojej" przemowie" , Monika nie odezwała się przez około 10 minut. W tym czasie zastanawiam się, czy dobrze, że w końcu jej to powiedziałam.
Jednak nagle blondyna spojrzała na mnie i odpowiedziała ze łzami w oczach:

- Rozgryzłaś mnie... Ale wiedziałam, że w końcu to nastąpi. I masz rację, nigdy nie potrafiłam okazać Ci swoich uczuć. Chodziłam z tobą tylko dlatego...ponieważ.. NIE CHCIAŁAM ŻEBYŚ SIĘ GŁUPKU ZABIŁA! Jesteś dla mnie mega ważna, ale nie potrafię poczuć do ciebie nic więcej, niż tylko przyjaźń. Nie potrafiłam przejść dalej w relacjach, wiedząc, że tego odemnie oczekujesz. Zdaje sobie sprawę, że możesz mnie teraz znienawidzić i nigdy się już do mnie nie odezwać, ale masz rację.. zasłużyłam na to i wiem, jak bardzo w tym momencie Cię zraniłam... Przepraszam"

W jednej chwili moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków. Nigdy nie pomyślałam, że tak to może się skończyć. Moja "dziewczyna" okazała się najlepszym kłamcą i powinna nawet dostać za to Oskara! Ostatni raz spojrzałam na Monikę, z zapłakaną twarzą i słowa jakie do niej skierowałam, brzmiały następująco:

- NIE WIEDZIAŁAM, ŻE MOŻNA KOGOŚ JEDNOCZEŚNIE TAK BARDZO KOCHAĆ I NIENAWIDZIĆ W JEDNEJ CHWILI :)

Bez zastanowienia, wyszłam z kawiarni i pobiegłam do "palarni". Nie obchodziło mnie już nic. Skoro udawała, miłość do mnie, to napewno musiała się mnie brzydzić. Z resztą czego ja się spodziewałam... Od początku byłam POTWOREM, tylko żyłam w swoim jeb**ym zmyślonym i za pozytywnym świecie, że tak nie jest. Szczęście, że było tam pełno rozbitych butelek. Wzięłam kawałek szkła i zrobiłam to co parę miesięcy wcześniej. Jaką czułam radość robiąc to! Byłam nawet gotowa odejść z tego świata, ale nie, pasowało by się jeszcze jakoś pożegnać.

Kolejne dni wakacji mijały mi jak piekło. Nie wychodziłam już praktycznie nigdzie, wstydziłam się siebie. W lipcu mają być moje urodziny. Czyżbym nie chciała zrobić sobie w ten dzień najlepszego prezentu pod słońcem? Tak... Myślę, że to będzie dobry pomysł.

......................................................................

Tak i nadszedł wyczekiwany dzień. Od tylu dni nie czułam się tak szczęśliwa! Wreszcie odejdę stąd i nie będę musiała się z tym wszystkim męczyć. Hehe,przepraszam, że z kamienia zrobił się ze mnie proch!

*Z perspektywy Moniki*

Czuję się okropnie... Jak mogłam powiedzieć jej coś takiego. Już tyle czasu minęło, a nie mamy ze sobą kontaktu.. Nie chciałam żeby tak się to skończyło...

Dziś ma urodziny. Wyjdę mi się, że dobrym pomysłem będzie odwiedzenie jej i jeszcze raz przeproszenie za wszystko...

Kupiłam jej prezent, który składał się z najnowszych tomów, jej ulubionej mangi. Do tego kupiłam album z płytą Billie Eilish którą, tam bardzo uwielbia i stawia ją na równi ze swoimi "mężami" (członkowie zespołu, pod nazwą "BTS"), a resztę torby wypełniłam jej ulubionymi cukierkami. Z całym rynsztunkiem, udałam się do jej internatu. Krocząc po schodach, w końcu doszłam do jej mieszkania nr 56. Zapukałam, lecz nikt nie otworzył. Pociągnęłam za klamkę, która o dziwo była otwarta (?). Niepewnie weszłam do środka i zawołałam jej imię. Nikt nie odpowiedział. Wystraszyłam się, więc przeszukałam jej mieszkanie, aż w końcu weszłam do jej pokoju. W tej chwili mnie zamurowało. Stałam tak przez chwilę i nie mogłam uwierzyć
własnym oczom....

......................................................................

Na środku pokoju, z sufitu wisiała lina, a na niej...Felicja...

......................................................................

Szybkim ruchem ściągłam jej ciało i położyłam na łóżku. Byłam Przerażona i częsły mi się ręce. Zadzwoniłam po karetkę, a sama przystąpiłam do udzielenia jej pierwszej pomocy. Jednak wiedziałam, że to już nic nie da... Jej ciało było zimne... A oczy puste.

Po 5 minutach przyjechała karetka. Wzięła ją ze sobą, a po jej odjechaniu, klękłam przed pokojem "samobójcy" i płakałam na cały głos... Zdałam sobie sprawę, że chciałam jej pomóc w zły sposób i zamiast odrazu zabrać ją do psychologa, działałam na własną rękę... Jednak w najgorszym czasie dla niej, ją opuściłam. JESTEM NAJGORSZĄ PRZYJACIÓŁKĄ!

......................................................................

Spoglądając jeszcze chwilę na jej pokój, dostrzegłam małą kopertę, której wcześniej nie zauważyłam ze stresu. Na okładce napisane było:

"Do Moniki"

Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej kartkę, na której pisało:

[...]















~bez wpisu~

"Pętla" [zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz