2.

7.4K 211 17
                                        

- Kochaanie pora wstawać - nad uchem usłyszałem anielski głos mojego anioła, który rano był nieco irytujący, gdyż tak jak kocham Jimina tak nieco mniej kocham spanie i nasze łóżko.

- Minnie jeszcze chwilę. Mam dziś wolne, więc daj mi spać. - odwróciłem się do niego twarzą i musnąłem jego wargi.

- No ale Yoonie mieliśmy dziś jechać na zakupy - miałknął jak rasowy kotek.

- Perełko wiem, że ci obiecałem, ale czy możemy sobie dziś odpuścić. - pomiziałem nosem jego odkryte ramię - Prooooszę.

- No dobrze, ale jutro ci już Ci tak łatwo nie odpuszczę. Rozumiemy się? - wyślił się na groźny ton, ale nawet wtedy wygląda bardzo uroczo i aż trudno było się nie uśmiechnąć.

- Dobrze już dobrze, mój Ty mały złośniku. - przewrciłem Jimin tak aby leżał pode mną i delikatnie muskałem jego tors dzięki czemu słyszałem jego anielski chichot.

- Y-Yoonie w-wystarczy t-to ła-askocze. - młodszy wił się pode mną jak żmija ( którą czasem jest ) leciały mu nawet łezki, które starałem kciukiem i namiętnie ucałowałem jego piękne, a jednak grzeczne usteczka.

- W takim razie, czas na poranny prysznic kruszynko. - ostatni raz ucałowałem jego malinowe usta i zaprowadziłem do ogromnej łazienki.

Po długiej kompieli udaliśmy się do kuchni gdzie razem przygotowaliśmy śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów, przez co niestety nasza kuchnia wyglądała jak pobojowisko. Ale czego człowiek nie zrobi dla ukochanej osoby.

- Kocham Cię Jimin - powiedziałem patrząc na chłopaka, który nucił piosenke sprzątać bałagan który zrobiliśmy.

- Wiem kochanie - poszedł do mnie i usiadł okrakiem na moich kolanach - A ja kocham Ciebie. - wpił się moje usta uśmiechając się lekko.

Miły poranek minął niestety zbyt szybko. Postanowiłem więc , że zabiorę Jimina na spacer. Nieczęsto zdarza się, tak piękna pogoda jak ta dziś, więc zagarnąłem młodszego i po chwili znaleźliśmy się już na świeżym wiosennym powietrzu.

Brzegi rzeki Han to piękne i idealne miejsce na randki.
Kocham tu przychodzić, to właśnie tu po raz pierwszy ujrzałem Jimina i to tu się zakochałem.
Specrownie jej brzegami przypomina mi o tamtym dniu. Było wtedy tak jak dziś; ciepło, wiatr rozwiewał lekko jego wtedy czarne włosy, siedział na jednej z ławek zawzięcie czytając jedna z tych swoich powieści ( do dziś pamiętam jej tytuł ) był ubrany w grubą bluzę, a jego twarz przyozdabiał ten jego cudowny uśmiech, na którego widok nie sposób go nie odwzajemnić. Od tego dnia minęły 3 lata, a ja z dnia na dzień kocham go coraz bardziej.

- Dlaczego, mnie tu dziś zabrałeś Yoonie, czyżbym o czymś zapomniał? - zapytał lekko przerażony

- Nie kochanie, o niczym nie zapomniałeś - ucałowałem jego skroń rozczochrując lekko jego włosy - Po prostu mamy dziś piękna pogodę, a dobrze wiem jak kochasz słońce aniołku.

- Nie bardziej niż Ciebie - wtulił się we mnie ufnie

Szliśmy tak jeszcze przez chwilę dopóki nie doszliśmy do ławki na której się poznaliśmy.
Wryliśmy tam nasze inicjały M.YG + P. JM ♡. Usiedliśmy na niej wsłuchując się w szum wiatru, śpiew ptaków i w bicie naszych serc, które biły tylko dla siebie nawzajem.

Rozkoszowaliśmy się ciszą, jednak ludzie przechodzący obok szydzili z nas i naszego szczęścia, co jest normalne w Korei. No, ale błagam mamy XXI wiek, a miłość przecież nie wybiera. Ludzie patrza na nasz jakbyśmy im co najmniej rodziene powybijali. To właśnie przez takie zachowanie nienawidziłem ludzi, dlatego z każdym takim spojrzeniem, z każdym obraźliwym gestem mocniej przytulałem Jimina szeptałem mu do ucha jak bardzo go kocham i patrzyłem z nienawiścią w oczach na każdego kto odważył się sprawić smutek mojemu maleństwu.

- Y-yoonie czemu ludzie się tak na nas okropnie patrzą i szepcą między sobą? - zapytał szlochając, a ja delikatnie starałem jego łezki

- Bo nam zazdroszczą kruszynko, nie przejmuj się nimi nie warto.  - odparłem z uśmiechem

Jimin odwzajemnił lekko uśmiech i jeszcze mocniej przyległ do mojego torsu.

- Wracajmy już do domu. - odpowiedział smutno

Wziął mnie za rękę szybkim krokiem ruszając do naszego apartamentu ja jenak przystanałem przyciagnołem Mochiego do siebie i z zadziornym uśmieszkiem na ustach wpiłem się w jego wargi pokazując wszystkim wkoło że ten piękny chłopiec należy tylko do mnie. Złapałem ponownie jego mała łapkę prowadząc nas w kierunku mieszkania.

od autorki
Kocham Was 💜

I Love you 3000 || m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz