2. Wolę cię po pijaku

51 2 2
                                    

Godzina 7 rano, a ja zbieram się pobiegać. W końcu trzeba się za siebie wziąć. Ojciec w pracy, Chris jeszcze nie wrócił, więc chociaż wykorzystam ten spokój.

Just take me anywhere... Take me anywhere...

Muzyka rozbrzmiewała w moich słuchawkach podczas mojego truchtu. Wolałam biegać po parku bo tam był taki spokój, a o tej godzinie, i to jeszcze w wakacje nie było tam praktycznie nikogo przez co mogłam się czuć bardzo swobodnie. Miałam na sobie wygodne legginsy z wysokim stanem, oraz sportowy biustonosz. Nie przepadałam za sportem jakoś bardzo ale dopiero przemyślałam, że KFC czy McDonald to nie jest wyjście z każdej sytuacji.

Biegałam już od ponad pół godziny, stwierdziłam, że jak na mnie to i tak sporo wytrzymałam, więc swoje zrzuciłam.

Wracałam do domu nadal słuchając muzyki, gdy dostałam wiadomość. Sama nie wierzyłam w to co widzę.

Od Smith:
Cześć słoneczko, ślicznie ci w tym sportowym ubranku. Chociaż bez niego byłoby ci znacznie lepiej;)

Nerwowo zaczęłam się rozglądać, mając nadzieję, iż zobaczę tego dupka, który jak jakiś psychopata obserwował mnie z kryjówki, jednocześnie komentując mój wygląd.
Nienawidziłam tego. Nienawidziłam jak ktoś, czy to bliska osoba, czy ktoś kogo nie znałam, oceniał mnie czy mój wygląd. Nieważne, że w większości są to komplementy. Kiedyś jak byłam młodsza, miałam straszne kompleksy, uraza została do dzisiaj, czyniąc moją niską samoocenę, z której nie raz drwiłam, ale potrafiłam również mocno ją skrytykować.

Do Smith:
Zachowujesz się w tym momencie jak psychopata, skąd wiesz gdzie jestem i jak wyglądam?

Od Smith:
Dobrze, że się mnie boisz, nie musisz o tym wiedzieć, im mniej wiesz tym lepiej. Do zobaczenia skarbie.

Czemu on się tak mnie uczepił? Dlaczego ja? Dobra może przesadziłam z tym basenem, ale nie żałuję ani trochę. Mogłabym na luzie zrobić to drugi raz.

****
Weszłam pod prysznic czując chłodzącą moje rozgrzane ciało ciecz.

Najlepsze uczucie jakiego mogłam doświadczyć.

Gdy wyszłam spod prysznica zobaczyłam, że było po 10 rano. Ubrałam zwykłe luźne ciuchy, następnie poszłam przygotować sobie pyszne śniadanie. Podczas przygotowywania otrzymałam wiadomość od Marcusa- członka szkolnej drużyny Futbolowej, że dzisiaj robi imprezę, i że wraz z moimi dziwnymi przyjaciółmi jestem zaproszona. Nie byłam zadowolona z tego pomysłu...

****
- Olivia, proszę cię, chodźmy tam... Będzie super, zresztą jak na każdej imprezie Marcusa!! Wiesz ile ciasteczek tam będzie!? Czy ty masz w ogóle o tym pojęcie?!? - krzyknęła Cassie.

- Kochana, kochamy ciebie, ale teraz mam ochotę urwać ci głowę! - krzyknął Luke.- dlaczego nie chcesz iść, hm?

- Bo na bank będzie tam Alex, a ja nie mam ochoty się z nim widzieć, ten człowiek mnie irytuję, jeszcze w dodatku wypisuje do mnie jakieś głupie wiadomości. - powiedziałam znudzona.

- Chwila, jakie wiadomość? - zapytał l
Luke.- czemu nic nie mówiłaś?

- Mówię wam teraz. - ugh zobaczcie sobie bo ciekawość was chyba pochłonie. - warknęłam wkurzona.

- No no, Roberts. Ktoś tu chyba się zabujał w naszej małej księżniczce! - krzyknęła Cass.

- No chyba was powaliło! Nienawidzę tego człowieka a on chuj wie czego ode mnie chce! - rzuciłam się na łóżko.

All  Bad Boys Go To Hell |Zawieszona|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz