1. Jestem Roberts, Zapamiętaj.

74 1 0
                                    


Kochani rozdział będzie długi, zapraszam do czytania

Wyszłam z tej budy myśląc jedynie o dzisiejszym ostatnim dniu szkoły, który właśnie dobiegł końca. Miałam mnóstwo szalonych pomysłów co moglibyśmy robić jednak moje chwilowe zamyślenie przerwał wysoki brunet o zmysłowej, wysportowanej posturze. Ten brunet, z którym wymieniłam ostatnio spojrzenia.

- Jak łazisz!? - warknął wściekły.

Nie byłam osobą cichą ani porywczą. W kasze sobie nie dmuchałam ale dystans jednak był. To on. Właśnie on był tym dystansem, którego bałam się przekroczyć. W końcu był postrachem miasta. Naszego miasteczka.

-  Przepraszam, ale nie zmienia to faktu, że ty też jesteś winny, oboje... - powiedziałam patrząc w jego oczy, jego przepiękne ale pełne srogości brązowe tęczówki.

- O proszę, komuś zebrało się na odezwanie - prychnął odchodząc z wyższością.

Nie, Roberts, nawet o tym nie myśl!

- Co takiego powiedziałeś? - stanęłam jak wryta, obserwując chłopaka, który właśnie się odwracał w moją stronę niebezpiecznie lustrując mnie wzrokiem, zamierzał w moim kierunku.

Olivio Roberts, stałaś właśnie na granicy piekła, które za chwilę mogło się rozpętać.

Był cholernie blisko, zbyt blisko... Te ciepło, które od niego biło, mogłam czuć się bezpiecznie...

Stał przy mnie, dzieliły nas centymetry. Patrzył mi w oczy kiedy niemalże mnie przytulił, nie robiąc tego tymi szerokimi ramionami.
Ta bliskość mnie coraz bardziej przerażała. Wtedy szepnął mi na ucho

- Oj Olivio Robters... Coraz bardziej sobie grabisz, zapamiętasz na długo te słowa. - powoli zaczął się oddalać ale ja nie mogąc trzymać języka za zębami, oczywiście, jak to ja.

- Najpierw ty zapamiętasz jedną rzecz, Jestem Roberts, Dupku. - ominęłam go z gracją nie tracąc więcej czasu na tego idiotę.
Tego cholernie, nieziemsko przystojnego idiotę, którym był nikt inny jak sam Alexander Smith. Czyli dupek jakich mało.

Nie znałam go zbyt dobrze, jedyne co o nim wiedziałam to, że miał w tym mieście szacunek, bo każdy się go bał. Był typowym fuck boy'em. Mieszkał gdzieś na przedmieściach Crowndale czyli miasta, w którym spędzaliśmy resztę naszego życia.
A po za tym wiedziałam jakim autem jeździł, było to czarne Camaro, które było boskie, a przynajmniej w porównaniu do mojego białego Audi. Oczywiście kochałam moje autko, ale wiecie, jednak porównywać ocenę dobrą z celującą, w tym wypadku dobra była moja Audica, celująca - jego Camaro.

****
Jechałam zatłoczonymi ulicami miasta, którego tak bardzo nienawidziłam. Niby małe miasteczko, a jednak sporo się działo.
Nim się obejrzałam byłam przed nie dużym białym, nowoczesnym domem

O tak ten kolor to zupełny strzał w dziesiątkę.

- Wróciłam! - krzyknęłam pełna zrezygnowania. - Jest tu ktoś?

Świetnie, ten dzień zapowiadał się świetnie!

Wyciągnęłam mój telefon, który nagle zaczął dzwonić. Moim oczom ukazała się babcia Rose, którą niezmiernie kochałam.

- Halo? - powiedziała kobieta tym swoim kochanym głosem.

- Cześć babciu, wszystko w porządku, że dzwonisz? - przyznam, że czułam lekki nie pokój słysząc jej głos, bo dzwoniła jedynie gdy coś się stało lub miało.

All  Bad Boys Go To Hell |Zawieszona|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz