Ucieczka od rzeczywistości

64 4 1
                                    

W życiu każdego zdarza się choć jeden moment, kiedy chciałoby się uciec ze świata, w którym żyjemy i który znamy tak dobrze, że zaczyna nas on tłamsić i przytłaczać. Kiedyś budziłam się z tym uczuciem każdego poranka. Wraz z upływem dnia, mój nastrój zmieniał się diametralnie i zasypiałam w pełnym spokoju i z wdzięcznością za to, co było mi dane. Jednakże, gdy słońce znów wybudzało mnie kolejnego ranka, zamiast dobrego nastroju i pozytywnej energii, otaczała mnie chmura wątpliwości i podejrzeń, która przynosiła z sobą niepewność i uczucie, że jakoś wcale tu nie pasuję. Wspomnienia są trochę jak sny. Bledną z upływem czasu, a bariera pomiędzy jednymi a drugimi przekształca się w cienką nić, która może łatwo pęknąć. W moim przypadku, nie istniały żadne wspomnienia z przeszłości, ani sny - tylko wewnętrzny głos, który nakazywał mi uciekać. 

                                                                                     ***

Parę tygodni wcześniej...

Promienie słońca przeciskały się przez gęste wierzchołki drzew ogrzewając moją twarz. Otworzyłam oczy i zobaczyłam płatki śniegu leniwie spadające wszędzie wokół. Próbowałam wstać, ale powstrzymał mnie ostry ból głowy.

-Aach... Strasznie boli!- powiedziałam sama do siebie.- Parę minut później zdołałam zorientować się w moim otoczeniu. Skąd ja się tu wzięłam?- pomyślałam.

-Nie mogę panikować. Muszę sobie przypomnieć jak się tu znalazłam.- Przeszukałam moje ubranie i kieszenie w poszukiwaniu czegoś, co uruchomiłoby moją pamięć, ale na próżno. Czy ktoś mnie obrabował? Nie... Dlaczego nic nie pamiętam? - pomyślałam. Złapałam się pobliskiego drzewa i podniosłam się na nogi. Jednakże, moje gwałtowne poruszenie wywołało silne zawroty głowy, więc instynktownie zamknęłam oczy. Muszę... Nie mogę tu zostać. Muszę znaleźć pomoc. 

Powoli szłam od jednego drzewa do drugiego, próbując wypatrzyć coś, co mogłoby mi znaleźć drogę wyjścia z lasu. Co ja w ogóle robię?  Co będzie, jeśli tylko zapuszczam się coraz bardziej w głąb lasu? Co, jeśli nikt nigdy mnie nie znajdzie? 

-Pomocy!- krzyknęłam.Nasłuchiwałam uważnie odpowiedzi, ale nic nie usłyszałam. Jedynym dźwiękiem, który mi teraz towarzyszył, było silne bicie mojego serca. Wiedziałam, że strach jest najgorszym wrogiem w takich sytuacjach, więc dałam sonie trochę czasu, aby się uspokoić. 

-Nic mi nie będzie...- miałam nadzieję, że usłyszę czyjś głos, wzywający moje imię, ale właśnie wtedy zdałam sobie sprawę...

-Moje imię... Jak ja mam na imię? - zapytałam sama siebie.- Mam na imię Sara...- wypowiedzenie tego słowa na głos trąciło fałszem w moich własnych uszach i tylko mnie rozzłościło. Nie mogłam pogodzić się z ty, że nie pamiętam mojej przeszłości, ani nawet mojego imienia. 

-Uch! Cholera! To nie może być prawdą!- warknęłam. Byłam zdesperowana, bo czułam się kompletnie bezsilna. Sfrustrowana, uderzyłam aż w sąsiednie drzewo pięścią. Niespodziewanie, bransoletka, którą miałam na ręce pękła i spadła na ziemię. Podniosłam ją i dobrze się jej przyjrzałam. 

-Nigdy bym nie pomyślała, że to moja bransoletka. Nie pamiętam wcale, skąd ją mam...- powiedziałam.- Trochę szkoda, że pękła, ale może ją jakoś naprawię.- przyglądałam się jej uważnie, szukając zapinki i podziwiając umieszczony na niej łańcuszek szlachetnych kamieni. Całkiem przypadkiem, zobaczyłam dedykację wyrytą na jednym z nich: ,, córka''. To nie może być jedyne słowo w tej inskrypcji. Przyjrzałam się poszczególnym kamieniom na bransoletce i znalazłam pozostałe słowa. Wszystko nabrało teraz sensu. Inskrypcja głosiła: ,, Moja ukochana córka, Alicia''.

AmnezjaWhere stories live. Discover now