Poszukiwanie prawdy

10 1 0
                                    

Spędziłam wieczór wyglądając przez okno i obserwując senne życie górskiej wioski, tęskniąc przy tym za domem, którego wcale nie pamiętałam. W mojej głowie kotłowały się w kółko te same myśli układające się w jedno silne przeświadczenie, którego nie mogłam się pozbyć. Muszę się stąd wydostać i poznać prawdę. Poproszę o pomoc Jace'a. Na pewno wie, jak mogę się dostać do tego hotelu, albo przynajmniej będzie potrafił mi pomóc zdobyć księgę gości, bo przecież kiedyś tam pracował. Podeszłam do drzwi sypialni i otworzyłam je. Lizy, Jace i Chris natychmiast odwrócili się i spojrzeli na mnie. Widziałam, że nie wiedzieli, co mają mi powiedzieć, ale ich zatroskane twarze jakoś dodawały mi otuchy.

-Jace... Możemy chwilkę porozmawiać na osobności?- spytałam. Jace błyskawicznie poderwał się z fotela i przyszedł do mojego pokoju. Czułam, że był poddenerwowany, a przy tym dumny, że pokładałam w nim tak wielkie zaufanie.- Mam do ciebie ogromną prośbę, ale nie chcę, żeby ktoś inny o tym wiedział.

-Nie wiem,  czy to dobry pomysł, Alicia.- powiedział niepewnie Jace. -Co oni o tym pomyślą?

-Zapomnij na chwilę o innych i wysłuchaj mojej prośby, to wszystko zrozumiesz.- powiedziałam. 

-Jestem gotów pomóc ci ze wszystkim, czego potrzebujesz, ale nie mogę przy tym narażać twojego bezpieczeństwa.- wyjaśnił.

-Nie będziesz - czuję się przy tobie bezpieczna... Musisz pokazać mi gdzie jest ten hotel! Proszę! 

-Uch! Stawiasz mnie w trudnej pozycji, Alicia.

-Jakoś ci się kiedyś odwdzięczę! Obiecuję! 

-W porządku. Jakoś mi się wydaje, że nie mogę ci odmówić, bo gotowa jesteś pójść tam wtedy sama, a na to po prostu nie pozwolę.

-Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą i uścisnęłam go mocno. Zanim wyszliśmy z pokoju, spojrzał na mnie jeszcze raz z zatroskaniem, po czym zamknął za sobą drzwi. Wkrótce przestałam słyszeć stłumione głosy z sąsiedniego pokoju i zapadłam w głęboki sen.

                                                                                            ***

Następnego dnia...

To był chyba najdłuższy dzień w moim życiu... Siedziałam sama w pokoju aż do wieczora. Lizy nie była zbyt szczęśliwa, że przez cały dzień ją ignorowałam, ale jakoś zaakceptowała to, że chciała zostać sama z moimi myślami. Tuż po zmroku wymknęłam się z domku na spotkanie z moim pomocnikiem. Zgodnie z umową, wsiedliśmy na jego skuter śnieżny i podjechaliśmy prosto pod hotel. 

-Czy można to uznać za włamanie, jeśli mamy klucze?- spytałam. 

-Nie,  jeśli nikt się o tym nie dowie. - odpowiedział Jace.

-Mam nadzieję, że nie, bo czyniłoby cię to moim wspólnikiem.

-Przyznam, że całkiem podoba mi się ta niepewność i podekscytowanie.

-Mnie również! Lubię czuć adrenalinę! 

-W takim razie mamy ze sobą coś wspólnego... Cieszę się, że mogę cię bliżej poznać.

-Wygląda na to, że ja sama też się dopiero poznaję. - znaleźliśmy się w hotelowym pokoju, który w niczym nie przypominał tego, który zapamiętałam. Wyglądał tak ponuro i opustoszale... Właściciele zabrali ze sobą wszystkie wartościowe rzeczy, ale na nasze szczęście, zostawili w pokoju chociaż lustro.

-Spójrz...- odezwałam się.

-Czy to lustro wygląda tak, jak je zapamiętałaś?- zapytał.

-Tak...- odpowiedziałam. Przyglądałam się naszym twarzom w lustrze i usilnie próbowałam sobie coś przypomnieć, ale na próżno. Mój towarzysz oparł dłoń na moich plecach i rzekł:

AmnezjaWhere stories live. Discover now