𝟭𝟯: rozpoczęcie turnieju

720 59 0
                                    


— Powinnaś o tym porozmawiać ze Snape'em. Nie sprawi, że włosy magicznie ci odrosną, ale przynajmniej przeniesie cię do jakiegoś innego dormitorium i zaczniesz spać w nocy jak człowiek, a nie jak więzień. To jest szkoła, Lyssa. Nie obóz przetrwania. — Zaśmiała się rozbawiona z tego porównania, wchodząc do Wielkiej Sali. Jej krótkie włosy skłębiły się na wysokości oczu, wyglądając niczym małe, czarne baranki, które ulokowały się na jej głowie. Wyglądała o wiele inaczej niż zazwyczaj, ale Draco dołożył wszelkich starań i umiejętności stylistycznych, aby wyglądało to na specjalne, nieprzypadkowe ścięcie. Był całkiem zadowolony z tego efektu, a sama Lyssa wydawała się zupełnie nie przejmować głupią akcją Dafne. Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił. Fong podeszła do tego na spokojnie, planując odwet na później. Okrutna, mocna zemsta już kształtowała się w jej głowie, musiała jednak poprosić profesora o załatwienie jej jakiejś innej różdżki, bo nie zamierzała miotać Niewybaczalnymi przy pomocy swojej, którą łatwo można odczytać przy pomocy Prori Incantatem. Kiwnęła w stronę Alastora, a raczej Śmierciożercy o jego wyglądzie, który przypatrywał się jej bacznie, z dość nachmurzoną miną.

— Spokojnie, Draco. Jestem pewna, że Dafne niedługo się uspokoi. Na wariatki takie jak ona, nie ma co tracić czasu. Prędzej czy później i tak zamkną ją w Świętym Mungu. — Machnęła lekceważąco dłonią, jakby mówiła o pogodzie. W głębi duszy wiedziała, że faktyczną przyczyną trafienia tam przez dziewczynę, będzie ona sama. Pokaże profesorowi, że nie wymięknie nawet wtedy, gdy z zwierząt będzie musiała przerzucić się na ludzi. Do tej pory dziwiła się, że czarna magia przychodzi jej tak po prostu. Przez chwilę sądziła nawet, że jej narodziny były wynikiem jakiegoś mrocznego zaklęcia, ale skoro była owocem zdrady, to raczej nic takiego nie miało miejsca. Przypadki rytuałów nad ciążą były już rzadkością w tych czasach. I najpewniej odprawiało się je specjalnie. — W każdym razie cieszmy się! Durmstrang i Beauxbatos dołączają do nas dnia dzisiejszego i zostaną przez praktycznie cały rok! To jest coś o wiele ciekawszego niż szurnięta Greengrass!

— Masz naprawdę specyficzne poczucie wartości, dziewczyno. — Jego słowa brzmiały ciężko, ale szybko się rozpogodził, siadając naprzeciwko Zabiniego. Zaczął rozmawiać z jakimś starszakiem, zupełnie nie zwracając uwagi na parę siedzącą naprzeciwko nich, na co Dafne prychnęła zdenerwowana, kładąc ich złączone dłonie na blacie i niby przypadkiem przewracając z hukiem jeden z pucharów. Wszyscy poza trójką dusz z naprzeciwka zwrócili na to uwagę. Nott, który był wyraźnie zaciekawiony fakturą włosów dziewczyny, dalej przeczesywał jej włosy i mówił jak dobrze w nich wygląda. Draco dalej kontynuował rozmowę, nawet nie mrugnąłwszy, a Fong z rozbawieniem złapała Teodora za nadgarstki, chcąc ściągnąć jego dłonie z swojej głowy.

Wszystko się uspokoiło gdy Dumbledore zaczął przemawiać. Lyssa z zachwytem słuchała przemówienia, chociaż o wiele bardziej czekała na fenomenalne wejście uczniów z innych szkół. Ciekawiło ją to, czy lekcje dla nich będą odbywać się normalnie, czy mają ponadprzeciętny poziom magii oraz kto będzie Reprezentantem wraz z Harrym Porterem.

Skończył po chwili. I wtedy wkroczyły one, przepiękne niezapominajki o różanych cerach i włosach złotych niczym słońce. Tak piękne i iskrzące, że chłopcom zaparło dech w piersiach, gdy po pomieszczeniu rozszedł się słodki, kwiatowy zapach płynący prawdopodobnie z ich ślicznych, jedwabnych mundurków. Dały cudowny pokaz wraz z swoją olbrzymią panią dyrektor, przy której tylko Hagrid wyglądał na takiego o odpowiednim wzroście. Z zachwytem odwróciła się w stronę Malfoya, który pokiwał głową przełykając ślinę.

— One muszą mieć coś magicznego w sobie — szepnął cicho Teodor, wpatrując się w jedyną w tym gronie mulatkę, która najwyraźniej wpadła mu w oko. Zaraz jednak usiadły przy stole na środku sali, a Madame Olimpia dołączyła do stołu grona pedagogicznego. Zabawnie było widzieć ją siedzącą u boku Flitwicka.

Teraz mocnym krokiem wkroczyli chłopcy dzierżący ogromne, magiczne kostury. Z zachwytem wpatrywała się w ich akrobacje i wyczyny, a ostatecznie także na Karkarowa, od którego zamierzała dowiedzieć się paru rzeczy. Zwłaszcza tego jakim cudem Instytut zdołał uzyskać zgodę na nauczanie czarnej magii i jakim cudem zwolennik Pana został dyrektorem. Złapała mocno za przedramię Draco, gdy zobaczyła kto kroczy obok Śmierciożercy.

— Draco, to jest Krum. Ten sam, który gra w narodówce Bułgarii! — zwróciła mu uwagę, a kilka osób spojrzało na nią z niedowierzaniem. Ich wzrok znowu skierował się w stronę samotnego, nie uczestniczącego w przedstawieniu szkoły chłopaka. I faktycznie, najlepszy szukający tego świata ciągle był uczniem! — O nie, o nie. Czy oni idą tu usiąść? A ja obcięłam dzisiaj włosy!

— Ty obcięłaś? — spytał sceptycznym głosem, rzucając sugestywne spojrzenie czerwonej ze złości Dafne, która wydawała się pożałować tego, co dzisiaj zrobiła. Nigdy nawet nie przyszłoby jej do głowy to, że Fong w krótkich włosach będzie wyglądać ładnie i naturalnie.

— Czepiasz się szczegółów! O nie, zaraz zemdleje z ciekawości!

— To tak się da? — spytał rozbawiony Teodor, ale ucichł, gdy podszedł do nich Krum pytając o miejsce. Wtedy ich przyjaciółka udowodniła, że jej słowa są jak najbardziej realne. Osunęła się do tyłu, tracąc przytomność.

Czarna Krew • Bartemiusz Crouch JuniorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz