13. niespodziewane odwiedziny i Polsat

1.2K 73 32
                                    

Percy

Od wczorajszego dnia można powiedzieć, że jestem sensacją w całej szkole. No co się dziwić, jednego dnia ukazuje całej klasie mój największy strach i nauczycielka przewiduję, że zginę bolesną śmiercią. Szkoda, że tyle razy. Słyszałem takie brednie tyle razy aż stały się one wręcz rutyną w moim życiu. Dodatkowo wcale nie pomagała mi ta strasznie uczepliwa Puchonka.

-Persiaczku!-tak to znowu ona. Czasem mam wielką chęć rzucić ją na pożarcie wielkiej kałamarnicy w jeziorze, ale boję się że to stworzenie otruje się jej plastikiem.
-No to kiedy uczcimy naszą rocznicę? -spytała swoim przesłodzonym i nienaturalnie wysokim głosem.

-Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy razem -podkreśliłem ostatnie trzy słowa.

-Jak? Przecież ty mnie kochasz! Tylko, że masz problem z pokazaniem tego. Ja rozumiem jak to sława może być ciężka, ale pamiętaj że miłość jest przede wszystkim! -ja ją uduszę gołymi rękami. Nieważne ile osób mi się przygląda, każdy świadek może skończyć później tak samo.

-Nie. Wcale Cię nie kocham i mam dziewczynę -podniosłem rękę na znak, żeby się zamknęła, bo już próbowała się wtrącać- i ty nią nie jesteś.

Zostawiłem ją osłupiałą na środku korytarza i poszedłem do wielkiej sali. Jak zawsze, gdy otworzyłem drzwi, wszyscy obecni spojrzeli na mnie ciekawym wzrokiem. Przyzwyczaiłem się. Zająłem moje miejsce przy stole gryffindoru obok Rona. Chłopak spojrzał na mnie z zazdrością, lecz po chwili odwrócił ode mnie wzrok i całą swoją uwagę poświęcił jedzeniu swojego udka z kurczaka. Ten gość naprawdę uwielbia to mięso.

-Czy to przypadkiem nie jutro przyjeżdżają do nas uczniowie z innych szkół? -spytał Harry nalewający sobie soku z dyni. Do tej pory nie wiem jak oni mogą to pić. Osobiście preferuje mój niebieski sok wiśniowy.

- Dokładnie. Przez ten cały turniej nauczyciele są strasznie zdenerwowani i nawet zapominają zadawać pracy domowej!- odpowiedziała z wyrzutem Hermiona.

Resztę śniadania spędziliśmy w ciszy cały czas czułem na sobie ukradkowe spojrzenia Golden Trio. Mam nadzieję, że nic nie podejrzewają.

Nagle całkowitą ciszę przerwał Harry.

-A ty Percy w końcu bierzesz w tym udział?

Szczerze mówiąc bałem się tego pytania. Jeszcze na początku roku definitywnie odpowiedziałbym, że nie, ale teraz delikatnie się waham. Przez ten czas jaki spędziłem w szkole praktycznie nic ciekawego się nie działo, a co to za życie herosa bez dreszczyk emocji?

-Jeszcze dokładniej się zastanawiam, ale raczej wrzucę to nazwisko do czary. Ewentualnie mnie nie wybierze. (ha ha Tak na pewno, wmawiaj sobie~autorka) z moich rozmyślań wyrwał mnie głośny dźwięk uderzenia skrzydeł drzwi o ścianę.

-Perseuszu Jacksonie!!

Echo mojego imienia rozniosło się po całej sali, a wszystkie osoby tutaj zgromadzone odwrócił wzrok w moją stronę. Ten głos rozpoznam wszędzie.

Usłyszałem świst ostrza lecącego w moją stronę. Odruchowo szybko podniosłem rękę do góry i chwyciłam sztylet za klinger tuż przed twarzą Rona. Bądź co bądź refleks mam świetny. Rudy tak się wystraszył, że aż spadł z krzesła, a wszyscy uczniowie podnieśli krzyk zdziwienia i strachu.

Spojrzałem na broń trzymaną w ręku.

-Zaraz, zaraz...-myślałem na głos- mały, ostry sztylet wykonany z kości smoka...

Zerwałem się z miejsca i jak oparzony i wybiegłem na sam środek sali. Parę metrów ode mnie stała moja wkurzona do granic możliwości dziewczyna w eskorcie całej załogi Argo2.

-Perseuszu Jacksonie -powtórzyła znowu i szybkim, pewnym krokiem zmierzała w moją stronę -jak śmiałeś zostawić mnie samą z tymi idiotami- wskazał ręką za siebie, a ci "idioci" spojrzeli na nią z oburzeniem- ponad 3 miesiące!

Jej oczy zsyłały takie pioruny, że sam Zeus mógłby takich pozazdrościć.
Podczas swojej wypowiedzi zdążyła stanąć tuż przede mną. Ni stąd ni zowąd podcięła mi nogi tak, że straciłem równowagę. Jeszcze chwila, a leżałbym jak długi na podłodze gdyby nie moja dziewczyna, która trzymała mnie za szatę.

Jej piękne blond loki delikatnie opadały na jej ramiona schowane w zbroji z niebiańskiego spiżu, która śniła od światła w pomieszczeniu. Jej oczy pięknie szare nie były już tak groźne. Zdecydowanie było w nich widać troskę i ogromną ilość tęsknoty.

Nie mogłem się powstrzymać.
Szybko zmniejszyłem odległość dzielącą nas i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Na sali zabrzmiały brawa i wiwaty. Szczerze mówiąc była to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu.

-Nigdy więcej mi tak nie rób- wymruczała mi cicho do ucha i pomogła wstać do pionu.

Trzymając się za ręce podeszliśmy do reszty naszych przyjaciół. Annabeth, Jason, Piper, Hazel, Frank i Leo. Oni wszyscy stali przede mną po tak długim czasie rozłąki. Aż się wzruszyłem. Wszyscy razem złapaliśmy się w wielkim uścisku.

Lecz to nie trwało długo, bo po chwili już czułem zimny metal przy szyi.

-Coś ty sobie myślał! -usłyszałem ostry głos przyjaciółki mojej dziewczyny -ty nawet nie wiesz jak my się martwiliśmy! Szukaliśmy cię praktycznie po całym globie, a ty sobie najspokojniej w świecie jesz śniadanko z koleżkami!

Nie spodziewałem się tego po Piper. No, ale fakt faktem to córka Afrodyty, ma prawo mieć swoje humorki. Wolno odsunąłem się od zasięgu jej sztyletu.

-Przecież to nie moja wina! To, to, to... ich! -desperacko podniosłem ręce do góry. Półbogowie wiedzieli o co chodzi, a czarodziej niby mieliby z tym duży problem. Przecież nadal nie możemy się wydać.

Ciesz się, że Hekate nam pomogła- powiedział cicho Jason tak, aby tylko nasz gromadka to usłyszała i przyjacielsko poklepał mnie po barkach- te dwie wariatki mało co nie zrobiły eskapady na...do dyrektora, żeby mu wszystko wytknąć- powiedział już głośniej.

Dyrektor to oczywiście Mister Pogodynka szerzej znany jako Zeus.

-Szczerze nie zdziwiłabym się gdyby to zrobiły- odpowiedziała Hazel.

-No siemano ludziska! -na sam środek sali wybiegł ten wkurzający syn Hefajstosa, Leo Valdes -nie spodziewaliście się mnie, co? Nie no, ale spokojnie w kolejce po autografy możecie ustawić się później, bo teraz muszę owalić mojego kumpla za zniknięcie na 3 miesiące -wyszczerzył się latynos do osób zgromadzonych wokół.

-Ale zanim to zrobicie, to witamy w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart -o dziwo do naszej jakże przyjacielskiej rozmowy dołączył się dyrektor -Ja nazywam się Albus Dumbledore, nie spodziewałem się, że tak szybko do nas przyjedziecie.

To oni mieli do nas tutaj jeszcze przyjechać!? Dlaczego ja jeszcze nic nie wiem!

-Mieliśmy małe komplikacje -do rozmowy wtrąciła się moja dziewczyna uroczo uśmiechając się do dyrektora.

-Nic się nie stało. Skoro wszyscy tutaj jeszcze jesteśmy, może zacznijmy od tiary przydziału?-w tym momencie woźny do Wielkiej Sali przyniósł taboret i legendarną tiary przydziału- osobę którą wyczytam zapraszam do mnie. Na pierwszy rzut idzie...

Polsat. Musicie czekać na kolejny rozdział, aby cokolwiek się dowiedzieć. Tak wiem, uwielbiacie mnie. Szczególnie, że nie było mnie ponad miesiąc, ale żyję i szczerze, ale to niesamowicie dziękuję wam za 1000 wyświetleń i prawie 100 gwiazdek. Jest to dla mnie ogromna motywacja i wybaczcie mi moją nieobecność. Do później!

1096 słów

inny świat PJ i HP Herosi W HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz