Minęła może godzina od tamtej sytuacji; dopiero po takim czasie wstałam i otrzepałam kolana z ewentualnej ziemi poprawiając po tym sukienkę. Miałam nadzieję, że Neyron miał w swoich zasobach jakieś materiały, gdyż niebawem będę musiała sobie zrobić jakieś ubrania. Wiele lat temu babcia nauczyła mnie pięknych wzorów; właśnie w takich sytuacjach mogłam tą wiedzę praktycznie wykorzystać. Starałam się wypełnić głowę takimi zwykłymi czynnościami, żeby nie myśleć o tamtej scenie. Odwróciłam się i spokojnie zaczęłam iść w kierunku domku Neyrona, jednak minęłam go chcąc nieco pozwiedzać okolicę
Właściwie dla mniej wprawnego oka wszystkie cztery strony dookoła chatki wyglądały tak samo, jednak stopniowo zagłębiając się w las dostrzegałam subtelne szczegóły leśnego krajobrazu, jak choćby pasmo drobnych roślinek tworzących coś w rodzaju krótkiej ścieżki między drzewami, drzewo leżące (i nadal rosnące) poskręcane w taki sposób, że owijało się wokół innych drzew zakleszczając je w mocnym uścisku czy nawet nieliczne jaśniejące kwiaty, które lekko się kiwając na boki pluły co chwila zielonym dymem. Te kwiaty były mi znajome - to szmaragdowe plujki, bardzo toksyczna roślina, a właściwie toksyczne były jej opary, jednak miały bardzo krótki zasięg. Uczyliśmy się o nich na zielarstwie.
Zaczęłam iść w jednym kierunku chcąc zbadać, gdzie są położone granice; w końcu skoro miałam tutaj spędzić tyle czasu dobrze było wiedzieć, jak daleko mogę się posunąć. Zaczęłam wzrokiem szukać też jakichś zwierząt, ale nie dostrzegłam ani jednego.
Zaledwie kilka minut spaceru dzieliło dom Neyrona od bariery; pierwszą energetyczną, mieniącą się poświatę zauważyłam właśnie po takim czasie. Było mi z tego powodu trochę przykro, gdyż to był dosyć mały obszar, pewnie będę znała po miesiącu każdy najdrobniejszy kamyczek. W głębi duszy miałam nadzieję, że Ray'owi zajmie to mniej niż miesiąc. Nadzieję mogłam mieć zawsze, prawda?
Po chwili marszu wzdłuż bariery energetycznej ujrzałam kępki roślin - ku mojej radości były to rośliny z rodziny Fernare. Były one idealne do stworzenia z nich miękkich włókien do ubrań, o ile oczywiście nie były trujące (gdyż zdarzały się i takie). Zbliżyłam się do kępek i dzięki magii (której mogłam użyć dzięki podarunkowi od Ray'a) sprawdziłam, czy nie zawierają w swoich liściach jakichś trujących substancji. Odetchnęłam z ulgą kiedy nie wyczułam żadnych negatywnych "doznań" a biała, magiczna aura, która zabarwiała się na inne kolory w zależności od właściwości roślin, pozostała nadal biała. Zaczęłam więc spokojnie zrywać naręcza rośliny i wiązać je w małe snopki - miałam zamiar poświęcić im przyszłe dni i zamienić je w jakieś leśne kreacje. Ciekawa byłam, co powie Ray, gdy zobaczy mnie w jednej z nich; układałam sobie już plany w głowie, jak mają wyglądać.
Wróciłam do mieszkania Neyrona starając się nie robić hałasu, jednak oczywiście jak tylko weszłam do środka Neyron obrócił się i zilustrował wzrokiem rośliny, które niosłam.
- Na co Ci te chwasty? Będziesz pleść koszyki dla Gargonów? - zaśmiał się odrywając się od swoich zajęć. Na stole stało parę naczyń, w których właśnie bulgotały gęste mikstury w różnych odcieniach czerwieni.
- Nie... - również się zaśmiałam. Postawiłam naręcza w kącie strzepując ręce. - Mam zamiar zrobić sobie kilka ubrań. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.
- Ależ skąd. - odparł uprzejmie nekromanta. - Możesz śmiało korzystać z wszystkiego, co u mnie znajdziesz do swoich łachów.
- To nie będą łachy, wypraszam sobie! - uniosłam głos, oczywiście powiedziałam to w ramach żartu. Nie sądziłam aby był na tyle sztywny, żeby przyjąć to na poważnie.
- No dobrze, dobrze. Eh, kobiety. - Neyron lekko się uśmiechając przejechał ręką po włosach i odwrócił się w kierunku swoich fiolek, tym samym stając plecami do mnie. - Na stole w drugim pokoju postawiłem Ci jakiś posiłek. Wybacz, ale kompletnie się na tym nie znam.
YOU ARE READING
Nekromanta
Fantasy18-letnia elfka wróżka widzie spokojne życie w małym miasteczku Alyvlyn. Pewnego dnia jej jedyna bliska osoba, babcia, zapada na śmiertelną chorobę. Jej jedynym ratunkiem jest lekarstwo stworzone z rąk nekromanty - przedstawiciela rasy uznawanej za...