Żandarmeria?

481 33 9
                                    

Wspinając się po drzewach, czułam coraz większe zmęczenie i głód.
Zdjęłam swoją maskę.
- Co? Głodna?
- Skąd ty się bierzesz?
- Powiedzmy, że za mocno uderzyłaś się w głowę.
- Wyjdź stąd.
- Skąd?
- Z mojej głowy. No chyba że dasz mi coś do jedzenia.

( perspektywa przechodniów)

- Skąd ty się bierzesz?
- Wyjdź stąd.
- Z mojej głowy, no chyba że masz coś do jedzenia.

- Rem, zobacz, jakaś pojebana.
- Ale za to jaka ładna.
- Pieprzysz.
- Tylko ją...
- Czasami naprawdę cię nie rozumiem.
- Sugeruję, żeee jest tu nowa.
- To co... Kolejna do kolekcji?
- Nie tym razem.
- Uhuhu, ciekawie się zapowiada.
- Mhmm.

———————-
(T.I)

Gdy już skończyłam swoją „rozmowę" z tym czymś, do drzewa na którym byłam podeszli dwaj mężczyźni.

- Hej, co ty tam robisz?! - Krzyknął jeden z nich.
- Stoję, nie widać? - Odpowiedziałam.
- Na drzewie?
- Na drzewie.
- To może postoisz sobie na ziemi? Tu. Z nami. Mamy do ciebie kilka pytań.
- A te pytania będą się zaczynały nasączoną środkiem usypiającym szmatą?
- Co?? - Wydali się zmieszani.
- Noo, coś wam zza pleców wystaje.
- Aa, o tym mówisz. - Wyjęli zza pleców ręce, w których trzymali szare chusty.
- To są bandamy, spokojnie nie są groźne. - Zaśmiał się niższy z nich.

- Bandamy? Po co wam one?
- Chodź to ci powiemy.

Wyczuwam podstęp, no ale przecież jestem głodna, nie mam kasy, ale umiem się bić, a oni mogą mieć coś przy sobie. Ale ja jestem genialna co nie?
- No tak średnio bym powiedziała.
- CICHO.
- Hm?
- Aa nic, nic. Już do was schodzę!
- Okej.

Zeskoczyłam z drzewa i podeszłam do nich.
- *Alessia. - Wyciągnęłam do nich ręce.
Wydawali się być zaskoczeni, ale po chwili się ogarneli.
- Chris.
- Rem. - Uścisnęli mi ręce.
W pewnym momencie wzmocniłam swój uścisk i na moją twarz wszedł chytry uśmieszek.
- Sayonara frajerzy. - Odbiłam się od podłoża, zrobiłam salto i już leżeli na ziemi.
Dobiłam ich jeszcze i przeszukałam ich kieszenie.
- Ua, nieźle. - Powiedziałam wyciągając pełny worek monet.

Gdy już ich okradłam, przeniosłam ich ciała obok jakiegoś budynku i poszłam przed siebie.

- Co tu się właśnie odwaliło!?
- A co się miało odwalić?
- No tyyy, oniii, jak ty ich powaliłaś?
- Normalnie, a coo, zdziwiony?
- Nawet bardzo.
- Chyba poszukam jakiegoś miejsca do przenocowania, zmęczona jestem.
- Good think.

_____________

Gdy w końcu znalazłam jakiś barek, okazało się że mogą mnie co najwyżej w stajni przenocować za te monety. Jakieś żarty.

- Człowieku! Ty okularów potrzebujesz? Tu masz około stu monet i ty mnie chcesz do stajni wysłać?
- Dziewczynko, za te monety to ty nawet wody nie kupisz. I ty jeszcze chcesz się ze mną targować?!
- Ja ci się zaraz potarguję ty...
- A co tu się dzieje? - Wtrącił się jakiś typ w brązowej kurtce.
- A ty to kto? Hę? Nie wtrącaj się lepiej. - Warknęłam.
- Osz ty su... - Złapał mnie za bluzę, podniósł i zaniemówił gdy spojrzał mi w oczy.
- Co ty do chuja masz z oczami? - Postawił mnie na ziemi.
- Czy ty śmiałeś się mnie tknąć? - Zapytałam ignorując jego pytanie.
- Czy ty śmiałaś zignorować moje pytanie? Wiesz kim ja jestem?
- Eee, czekaj, czekaj, hmmm, nie? - Zaśmiałam się.
- To może Żandarmeria coś mówi?
- No tak średnio. - Wyszczerzyłam się.

A więc panowie w brązowych kurteczkach to Żandarmeria, hm przyda się na przyszłość.

- Dobra Żandamrze, Żnadrzme czy jakoś tak się ciebie odmienia, wybacz ale nie chcę sobie marnować czasu na dalszą konwersację z tobą. - Spróbowałam kulturalnie się go pozbyć, bez żadnych bójek, ale tak się chyba nie da.

- Marnować czasu?! Oj ty kur...

Zauważyłam że właściciel baru stoi przy drzwiach i wybiera się dokądś z moimi monetami.

Przyłożyłam palec do ust tego Żndarma, Żandarma i przywaliłam mu z pięści w nos. Poleciało dużo krwi...

Gdy odwróciłam wzrok zauważyłam że właściciela już nie ma. Więc wybiegłam szybko z baru i rozejrzałam się.
Jest skubany, widzę go! ZABIJĘ!

- Nogi z dupy ci powyrywam jak cię dopadnę! - Krzyknęłam ruszając w pościg.

Szybko go dogoniłam, a gdy byłam obok, rzuciłam się na niego.
Turlaliśmy się chwilę po czym usiadłam na nim i zaczęłam go okładać pięściami.

- Zostaw go! - Usłyszałam w oddali.

==========================
* Zobaczymy kto się domyśli czemu napisałam "Alessia", w sumie easy ale wolę napisać że to było specjalnie.

P.S. W końcu coś napisałam Wow,  kolejny rozdział pojawi się jutro :)

Dwa światy  (Levi x Reader/ Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz