Wybiła 7:00.
Przebrana w mundur Żandarma [T.I] była już przy karczmie. Przy karczmie przy której znajdowało się przejście do Suterenów.
Zauważyła też ludzi w zielonych pelerynach. Już wiedziała kim oni byli.
Przeklnęła w myślach.
ZWIADOWCY.Musiała mieć naprawdę dużego pecha, żeby się na nich dziś natknąć. A może to nie pech?...
Jednak było już za późno na odwrót , ponieważ do akcji wkroczył Kenny.- Potrzebna jest pomoc na północy! Bestia znów zaatakowała! - Krzyknął.
- Już tam biegniemy! Zwiadowcy! Teraz!
Po tych słowach, połowa Zwiadowców poleciała za Żandarmami na północ.
Niestety, druga połowa została i zmieniła się z Żandarmami.Coś tu było nie tak... Zwiadowcy w podziemiach? Co oni mogli tu robić?
Wyglądało na to, że Kenny ją zdradził. Lecz nie wiedział, że była to część jej planu...
Zgodnie z ich planem, Rachel miała pojawić się zaraz obok niego, stać chwilę " na czatach" i później zaatakować.
Zgodnie z jego planem gdy Rachel miała się pojawić obok niego, mieli ją schwytać Zwiadowcy.
Zgodnie z jej planem, miała niezauważalnie wejść przez dziurę w ścianie i załatwić dwóch strażników, po czym wypuścić gaz łzawiący.
Tak też zrobiła. Wyjęła z plecaka gaz, rzuciła nim w kierunku wyjścia i wbiegła do przejścia.
(T.I)
Haaa! Tak!! Udało się! Udało S I Ę!
Wyciągnęłam jeszcze z plecaka świecę i ją podpaliłam.
- Widzę że plan się powiódł? To co? Teraz idziesz po przyjaciół i tu wracasz?? A pomyślałaś może o tym że ten cały Kenny zna już twoją kryjówkę? I zaprowadzi tam tych całych Zwiadowców??
- THH, nie wracam już tam.
- Co? Ale jak to??! Przecież ten dom był zajebisty! Miałaś pod nim tyle złota! Monet! Wszystkiego! Nawet konia miałaś!
- Nie martw się, konia oddałam na targu, a w suterenach płaci się przecież inną walutą, więc te monety by mi się nie przydały. No... Może na początku chciałam z nimi tutaj zamieszać... Ale to miejsce jest jednak gorsze niż Sutereny, przekonałam się już o tym wiele razy...
Nie chcę ich narażać też na Zwiadowców, czy też Żnadaramów.
A tak poza tym, sam wspomniałeś, że ten cały Kenny zna moją kryjówkę.
- A a a ale... Dobra wygrałaś, masz jednak coś w tej głowie.
- Nie chcę tu już nigdy wracać.
- Ejj, a tak poza tematem, spoważniałaś? Czy mi się wydaje?
- Ta, chyba tak... Po prostu zrozumiałam z biegiem czasu, że nie mam tam czasu na żarty, jeśli chcę jeszcze kiedykolwiek zobaczyć Lukę i Mike'a, i oczywiście poznać Lorę.
- Eh szkoda, szczerze wolałem dawną ciebie... No wiesz... Tą śmieszną...- Haha, no ale zobacz! Już niedługo się stąd wydostanę! I wrócę do normalności! Właściwie to mogę do niej wrócić teraz!
- Tęskniłem.
- Ja nie XD.
- Th, no i wróciła, mogłem się nie odzywać...
- Mordka w ziemię i nie kiełkuj już._______tymczasem__przed__karczmą__
- Kenny! Pożałujesz tego! Nic nie dostaniesz! Nawet pół grama złota!
- Ale ona miała do mnie przyjść, ja nie wiem jak to się stało! Plan był inny! - Krzyczał Kenny.
- Dobra, zabierzcie go stąd.
- Ale...
- Bez żadnych ale! Do lochów z nim!
Zwiadowcy zabrali zdrajcę [T.I] do lochów, gdzie mógł już tylko czekać na śmierć. Śmierć za taką błachostkę...
- Na szczęście mam plan b....
____________________
- Kto wygrywem życia jest? [T.I] [T.N] jest the best!
- Kto tępym debilem jest?
- [T.I] [T.N] jest... Ej! Co to miało być!?
- A nic, nic, nie przeszkadzaj sobie.
- Thh. - To było ostatnie wypowiedziane dziś przeze mnie słowo.__________________
Siedem godzin na nogach? Trochę dużo. O wiele za dużo dla leniwej [T.I].
Zmęczona ciągłym chodem dziewczyna, położyła się na brudnej, zimnej ziemi. Motywowała się niedługim już, spotkaniem z przyjaciółmi.
Pozwoliła sobie uciąć krótką drzemkę, po której wznowiła by swoją siedmio godzinną wędrówkę.
Od rzekomej drzemki minęły trzy godziny, ale skąd [T.I] mogła by o tym wiedzieć? Przecież nie miała zegarka, no chyba że cenne sekundy liczył by jej głos w głowie, żeby móc później ją dręczyć zmarnowanymi godzinami. Lecz to również nie było pewne.
Koniec końców, głos postanowił skrócić jej drzemkę.
- Weee, śpiochu, wstajemy! Niestety muszę cię za smucić, nie można przespać całego życia...
- Mhm, mhm, można, można - Wymamrotała przez sen [T.I].
- Kurna no! Wstawaj!
- Tak, tak, wstawam, wstawam. - Znów wymamrotała.
- Hmm, trzeba użyć bardziej radykalnych środków...
- [T.I]! ZWIADOWCY! Wstawaj!
- Zwiadowcy!? - [T.I] zerwała się z ziemi i przyjęła pozycję obronną, dysząc przy tym, jakby właśnie. przebiegła jakiś maraton.Zdezorientowana, zaczęła się nerwowo rozglądać nie ogarniając jeszcze, gdzie się znajduje.
Dopiero po chwili zorientowała się, że jej świeczka się wypaliła.
- Przeklęty głos.
- Przeklęta Arkensaw.
- O czym ty znów do cholery mówisz?
- Bajjj.
- Zgnij w piekle.Przeklinała jeszcze dobre 30 sekund, "swój głos", po czym wyjęła drugą świeczkę i ją zapaliła.
Tym razem jej nogi, pracowały już osiem godzin. Dopiero teraz zaczęła się zastanawiać, nad tym co powie swoim "bliskim", gdy już przekroczy próg ich domu.
„Cholera" - Pomyślała.
A co jeśli Nadzorcy zamurowali przejście?! Dlaczego ja o tym wcześniej nie pomyślałam!? - Wpadła w panikę.
CZYTASZ
Dwa światy (Levi x Reader/ Oc)
FanfictionTotalny rak, cringe i te sprawy. Zostawiam to tylko ze względu na sentyment i czas, który poświęciłam na pisanie . Pozdrowiam