What!?

511 44 8
                                    

Oberwałam nożem w prawą rękę, a na dodatek ściana się zburzyła... WAit!? Co!?
- [T.I] ! - Usłyszałam wołanie Mike'a.

- Aaaaaaaaa! - Turlałam się jakimś korytarzem w dół...
I cyk, ciemność... Nie żeby wcześniej było jakoś inaczej, ale teraz jest ciemniej ;€

—————————-
Ocknęłam się w końcu, wszystko, ale to wszyściutko mnie boli.

Ciemno tu jak w dupie ... naprawdę, nie żebym była czy coś ale no...

Powoli wstałam.
- Argh! - Jęknęłam z bólu i wyjęłam nóż wbity w moją rękę.

- Mike! Lucas! Słyszycie mnie!? - Stałam wydzierając się tak z pół godziny, w końcu zdarło mi się gardło...

Dobra jakoś to będzie.

Zaczęłam iść nie wiem gdzie, nie wiem dokąd , po prostu szłam przed siebie.
————————————
( 5 dni później)

Uwaga dziennik pokładowy, idę już tak przed siebie, nie mam zielonego pojęcia ile, jestem bardzo głodna i wyczerpana, iii... Słyszę jakieś głosy. O kurwa, chyba zwariowałam.
- No zwariowałaś.
- Cicho bądź!
- Oo, gardełko już nie boli?
- A idź do piekła.
- Nie ja tam pójdę, lecz ty. Zapomniałaś?
- Nie przypominaj!
- „Zostaw nas w spokoju, o nie, proszę".
- Należało im się.
- Tobie też by się należało.
- Dobra, weź już zamknij ten pysk.
- I tak za dwa, bądź jeden dzień umrzesz, co ci szkodzi ze mną porozmawiać.
- Ale ciebie kurwa nie ma, nie istniejesz.
- To jak ze mną rozmawiasz, jeśli nie istnieję?
- Dobra przemilczę to.
- Podobno pojawił się olbrzymi Tytan...
- Eksjuzmi, co kurwa?
- I wyważył bramę.
- No, głosiku opowiadaj dalej.
- Ale to nie ja.
- Co!?
- Gówno, wołaj o pomoc to może nie umrzesz.
- Halo pomocy! - Zaczęłam walić pięściami w bok „ściany", z którego dobiegały odgłosy.
- Halo? Jest tam ktoś!? - Ktoś się odezwał.
- Tak! Tak! Pomocy! Jestem tu, po drugiej stronie!
- Zawołajcie Żandarmerię!  Nie bój się! Zaraz przyjdzie pomoc!
- Jeju! Dziękuje!

-Jestem uratowana!! I co głupi głosie, głupio ci!?
- Ah, daję ci tydzień, nie więcej.
- Nie wierzysz w moje umiejętności.
- To prawda.
- Z kim rozmawiasz? Jest z tobą ktoś jeszcze!?
- Um, nie, przesłyszało się panu.
——————————-

Huk, Grzmot, Huk i jestem wolna haha!!
- Jestem wolnaaa!!! - Wybiegłam z dziury uradowana jak nigdy w życiu, no może raz czułam się tak samo, jak Mike oddał mi swoje naleśniki.
- Jestem wo.... - Stanęłam jak słup, gdy zobaczyłam tłum ludzi spoglądający na mnie ze strachem.
- Kim jesteś? - Zapytał wysoki blondyn z brązową kurtką?
- Przybywam w pokoju, nie bójcie się mnie! Nie zjem was! - Wypaliłam... Eh tak się kończą dni spędzone w samotności i z jakimś głosikiem w głowie.
- Zabrać ją do lochów! - Krzyknął blondyn.
Po tych słowach podeszło do mnie trzech mężczyzn ubranych tak samo. Po usłyszeniu słowa „lochy", wiedziałam że nie mają dobrych zamiarów ...

Dwa światy  (Levi x Reader/ Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz