Skok

432 29 6
                                    

Miesiąc później )

Ale ten czas szybko leci...

Jeszcze nie tak dawno brałam udział w nielegalnych bitwach, okradałam Nadzorców z przyjaciółmi. Organizowaliśmy różne skoki... A teraz?
Skaczę po kątach ukrywając się przed Żandarmerią.

Odkąd uciekłam im z lochów, zostawiając przy tym dziesięciu ciężko rannych, ogłosili że za dostarczenie mnie żywej, lub za jakiekolwiek informacje na mój temat, wynagrodzą dziesięcioma sakiewkami z monetami. Wysyłają też codziennie po pięciu ochotników na tak zwany obchód.

Nie dziwię im się, miesiąc temu było ostro. Wezwali nawet Zwiadowców, lecz przybyli za późno, nie spieszyli się specjalnie, bo dotarli trzy dni po mojej ucieczce. Mądre...

________________________

[T.I] szykowała się na swój pierwszy skok w podziemiach.

Założyła swoją jedyną bluzę, zrobiła sobie nie dbałego koka z jednej gumki, drugą zaś założyła sobie na rękę. Założyła kaptur i opuściła swoją kryjówkę.

Poruszała się najciemniejszymi uliczkami w podziemiach. 

Nie mogła pozwolić sobie na swobodne spacerowanie normalnymi ulicami. Pełno tam łowców nagród... Takich jak [T.I], znana tam jako Rachel Smith.

Zanim dziewczyna dotarła na miejsce, zdążyła podsłuchać rozmowę dwóch kupców. Dowiedziała się że można się stąd wydostać, kupując obywatelstwa, które nie są wcale tanie. Lub po prostu może wykupić sobie przepustkę na pare dni.

__________________________
(T.I)

A więc można się stąd wydostać, tak?
Tylko czy to jest takie dobre wyjście? I czy w ogóle to jest prawda? Nie byłam nigdy w zewnętrznym świece więc nie wiem. No ale pożyjemy, zobaczymy.

Na razie muszę zająć się czymś innym...

Pod osłoną ciemności wspięłam się na dach jakiegoś domu. Był to dobry punkt obserwacyjny.

Jedzie!

___________________

(T.I) obserwowała nadjeżdzający wóz. Z informacji od jej informatora wynikało, iż w wozie znadują się sakiewki z monetami i kamienie szlachetne.

Miała już opracowany plan.
_____________________
(T.I)

Zeszłam powoli z dachu, schowałam się w jakąś szczelinę znajdującą się blisko przejazdu wozu i...


Wbiegłam pod wóz, przewracają się przy tym.

Koń na moje szczęście idealnie zatrzymał się przede mną, nie taranują mnie przy tym. Zaczęłam łapać się z brzuch i krzyczeć.

- Aaah! Mój brzuch!! Aaaa. Kurwa, jak to boli!

Tak jak myślałam, owy dostawca był jeszcze młody i głupi...

Z siadł z powozu i pobiegł w moim kierunku.

- O Boże! Nic ci nie jest!? Przepraszam ja nie chciałem! - Krzyczał głośniej ode mnie, był nieźle wystraszony.

- Aaa, boli strasznie!

- Przepraszam! Mogę ci jakoś pomóc!? - Ruszał nerwowo rękami jak jakiś opętany.

- Możesz! Przynieś mi tamten worek, mam w nim apteczkę! - Pokazałam ręką na worek przy budynku po lewej.

- A a a ale...
- Szybko! Proszę! Ja tu umieram! ( A w głębi duszy umieram ze śmiechu).

Gdy już był połowie drogi, wstałam z ziemi i usiadłam na jego wcześniejszym miejscu, po czym odjechałam.

- Stój! Bo wezwę Żandarmerię!

Th, to se wzywaj. Zanim jednak to zrobisz, ja już będę na drugim końcu podziemia.

Gdy miałam skręcić w w lewą uliczkę, kątem oka dostrzegłam "obchód", więc popędziłam dalej i skręciłam w prawą uliczkę.

Zatrzymałam się i zeszłam z powozu.
Otworzyłam tył wozu, w którym były sakiewki z monetami, tylko że te monety były inne niż poprzednie. Były większe.

- Nooo, pierwszy skok, a ja już się tak obłowiłam. - Powiedziałam do siebie.

Później już tylko wróciłam do kryjówki, opróżniłam wóz, i schowałam go, jutro się nim zajmę.
A konia wpuściłam do kryjówki, no w końcu to jest żywe stworzenie, nie będę się go pozbywać, przyda się jeszcze.

___________________

Wstałam w zajebistym humorze, no w końcu kto by się nie cieszył z takiej ilości kasy.

Pozostała już tylko kwestia wozu...

Ubrałam się jak zawsze, przywiązałam konia do wozu i udałam się w jakąś uliczkę po czym podpaliłam wóz i uciekłam na koniu.

___________Tydzień później _______

Wczoraj kupiłam sobie  normalny dom z kuchnią, łazienką i dwoma pokojami, na moje szczęście dla tutejszych liczą się tylko pieniądze, nie wnikają i nie wypytują skąd się je ma, tylko odrazu biorą. Uff...

________________

Ktoś pukał do drzwi, więc podeszłam do nich i je otworzyłam.
Zatkało mnie gdy zobaczyłam Luke i Mike'a. Stałam chwilę w bezruchu, po czym Podbiegłam do nich i ich przytuliłam.
- Też się cieszę ze cię widzę kunusku. - Powiedział Luka.
- Nie wierzę, nie wierzę! Skąd wy tutaj?!!!??! - Spojrzałam im w oczy.
- Oj goferku, ciebie to i nawet na drugim końcu świata odnajdziemy. - Uśmiechnął się Luka.
- Chłopaki ja... - Zatkało mnie.

Za nimi stał  Żandarm. Nie zdążyłam nawet mrugnąć, a z ich ust zaczęła lecieć krew. Stał pomiędzy nimi z obleśnym uśmiechem wpychając im ostrze jeszcze głębiej. Przyleciało na wylot...

- Nieeee!

Zerwałam się z łóżka próbując ogarnąć co się przed chwilą stało, a raczej co mi się śniło.

Jedna łza poleciała po moim policzku.

- Niee! To tylko sen... Tylko sen...

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Przeraziłam się nie na żarty...

Wstałam i powoli udałam się do źródła dźwięku. Wyjrzałam przez okno, a tam....

Dwa światy  (Levi x Reader/ Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz