Uwolnić Lorę

601 43 10
                                    

Padła moja ksywka... Super, to teraz się zabawimy.

Na ring wszedł wysoki, na oko 180 cm, umięśniony mężczyzna, pewnie był starszy z 10 lat, tak tylko zgaduję.

Gdy weszłam na ring, cały budynek ucichł, słychać było tylko śmiech mojego przeciwnika, widać że amator.

- Haha, dobry żart , a teraz gdzie jest mój prawdziwy przeciwnik? - Zaczął rozglądać się po sali.

Nie lubię takich typów, uważają się za nie wiadomo kogo, a gdy już przychodzi co do czego, wiją się na podłodze błagając o litość...
Miałam już kilku takich.

- No, mała masz ostatnią szansę żeby się wycofać, nie chce mieć dziewczyny na sumieniu.

- Haiii!! - Krzyknęłam i skoczyłam robiąc pół obrót w stronę mojego przeciwnika.
Dostał w ryjek. Leżał chwilę zdezorientowany, wykorzystałam to i skoczyłam, wbijając mu łokieć w brzuch, później na sali było słychać odgłos łamanej kości, po tym miał już dość.
- I co, już nie jesteś taki mądry? - Zapytałam z wyższością.
- Oszukiwałaś! Nie byłem gotowy na atak!

- A powinieneś być. - Zaśmiałam się.

Moją „techniką" walki jest głównie szybkość, nieprzewidywalność i dezorientacja wroga, wygrywałam zawsze dzięki temu...

Luka, przewiduje ruchy i obmyśla strategię, a Mike stawia na siłę i masę ...

Po parunastu walkach, wróciliśmy do domu.

- Mike, ile wygrałeś? - Zapytałam.
- 10 na 14, a ty?
- Ha, dziś 14/14!

Do kuchni wszedł zdenerwowany Luka.
- Bierzcie nowe bluzy, idziemy do kopalni.
- Co?! Ale po co, jesteśmy zmęczeni. - Zaczął narzekać Mike.
- Nadzorcy zamknęli Lorę...
- Lorę!? Kto to jest Lora??! - Krzyknęłam z Mik'em zdziwiona.
- Moja dziewczyna...
- TY MASZ DZIEWCZYNĘ!?
- Później się wam będę tłumaczył, a teraz chodźcie!

Założyliśmy nowe bluzy, wzięłam malutki scyzoryk i pobiegliśmy do kopalni, w której były lochy.
————————

Luka biegł przed nami, więc zaczęłam temat...
- A więc dlatego go ostatnio tak często nie było w domu.
- I to dlatego taki poważny się zrobił.
- Myślisz że...
- Co? Nie... Napewno... A może?
- Ugh, czeka go później poważna rozmowa.
- Oj tak czeka... [T.I], zobacz jesteśmy przyjaciółmi, Luka sobie znalazł dziewczynę... A my jesteśmy singlami... Więc może... - Zaczął ruszać dwu znacznie brwiami.
- Nawet nie zaczynaj, może gdybyś nie zjadł mi gofrów, nie był tak wkurwiający, gdybyś się częściej mył...
- Dobra dobra, przestań już, żartowałem, i tak bym cie nie chciał. - Zaśmiał się, za co oberwał porządną listwę.
- Ała.
- Dupek.
—————-
Przed bramą stało dwóch nadzorców.
- [T.I], zajmij się nimi, a ja z Mike'iem wkradniemy się i poszukamy Lory...

Jak zawsze... ja się zajmuję nadzorcami, a oni wchodzą... To zaczyna być już nudne.

Chłopaki schowali się za kamieniami, a ja zaczęłam działać.

- No witam Cerberki, jak tam życie? - Rzuciłam jednego kamieniem.
- Suka! - Krzyknął ten co dostał kamieniem, ruszając w moją stronę, cóż za ubogie słownictwo.

Wyminęłam go podstawiając mu nogę. Przewrócił się, ale po chwili wstał.
Ten drugi zakradł się i złapał mnie za ręce.
Korzystając z okazji nadzorca stojący przedemną przyłożył mi pięścią w twarz. Wyplułam stróżkę krwi i wyrwałam się z uścisku.
Zamachnęłam się i wyjebałam z całej siły stojącemu przede mną.
Temu drugiemu przywaliłam kolanem w krocze ( tak wiem jestem zuaaaa haha).
Jeszcze ich tylko dobiłam i pobiegłam w stronę lochów.

Zastałam tam jakąś blond laskę przytulającą się do Luki, i ten SAD FOREVER ALONE MIKE. Hehe.
Kurwa! Nadzorca wstał i wycelował nożem w przytulającą się parę.

- Uważajcie! - Rzuciłam się w stronę Luki i Lory...

Dwa światy  (Levi x Reader/ Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz