Jaka klątwa?

358 20 16
                                    

Obolała, zdezorientowana dziewczyna obudziła się w miejscu, które doskonale pamiętała. Przez chwilę myślała iż jest to swego rodzaju piekło, a ona jednak wyzionęła ducha. Szybko jednak zrozumiała, że tak nie jest i znajduje się w piwnicy Mike'a. Korzystając z nieobecności wcześniej wspomnianego, chciała jak najszybciej opuścić to pomieszczenie, lecz gdy wykonała pierwszy ruch, opadła z powrotem na materac wydając z siebie głośny krzyk. Zauważyła, że przez  nagły ruch, szwy na jej nodze pękły. 

- Chwileczkę, szwy? - Pomyślała, po czym próbowała zatamować krwotok.

Chwilę po tym zjawił się Mike i opatrzył jej ranę. Szok nie pozwolił dziewczynie wydusić z siebie ani jednego słowa. Patrzyła jedynie tępo na swojego wybawcę, próbując wyciągnąć z tej sytuacji najmniejszy sens. Może chce ją osobiście ukatrupić? Znów sprzeda ją Żandarmerii?

- Cco ty robisz? - Zapytała ochrypłym głosem.

- Pomagam ci, nie widzisz? 

- Ale dlaczego? Przecież jesteś egoistycznym, tępym sku*wysynem handlującym ludźmi dla pieniędzy. 

- Już zaczynasz? Dobra, wiem że nie pałasz do mnie jakąkolwiek sympatią...

- Raczej nienawiścią, tak, tak to już wiemy. - Przerwała mu.

- Dasz mi dokończyć?

- Jeśli przez " dokończenie" rozumiesz skończenie zdania, a nie mojego życia to tak, jasne dam ci dokończyć.

- Supe...

- Zdanie. - Posłała mu sarkastyczny uśmiech.

- Dobrze, wiesz już pewnie, że przez ciebie mój ojciec nie żyje...

- Skąd miałabym to wiedzieć, nie stalkuje go...

- Czy nawet teraz musisz robić mi na złość?

- Wybacz, nie kontroluję tego. Tak jakoś to samo mi wychodzi przy egoistycznych dupkach.

- Ej, uspokój się dobrze ci radzę. Daj mu dokończyć. 

- Pff, wielki wszech potężny głos w końcu nas zaszczycił, ojejku chwała mu za to. Gdzie ty do cho*lery byłeś jak cię potrzebowałam?! 

- No tak jakby cały czas z tobą... Uprzedzając twoje pytania, tak jesteś pie*dolnięta. Zastanawiasz się pewnie czemu nie pamiętasz połowy ostatnich tortur? Otóż uświadomię cię kochana, przejąłem na siebie połowę z nich, a czemu? Bo jesteś ku*wa [T.I} Arkensaw, nie jakaś tam [T.N], istna maszyna do zabijania, a moim pie*dolonym zadaniem jest pomóc ci przez to przejść. Twoi biologiczni rodzice nie żyją, ci którzy cię wychowywali byli tak naprawdę nadzorcami, którzy cię pokochali więc  zginęli za ciebie szesnaście lat temu w Nirvie. Jesteś jakoś tam przeklęta czy coś...

- Że co proszę? Błagam nie czas teraz na żarty...

- Ale ja mówię poważnie. Dwadzieścia lat temu Nadzorcy dowiedzieli się o jakiejś tam klątwie Arkensaw i postanowili to wykorzystać. Ogólnie to miałaś zostać głównym strażnikiem " przejścia", lecz los chciał abyś to akurat ty te przejście, że tak powiem zniszczyła. Zabawne nieprawdaż?

Cisza.

- Hallo, żyjesz tam?

- Nie... Nie... Nie... Ty sobie ze mnie jaja robisz.

- Nope.

- Ku*wa! Nie mogłeś mi tego wcześniej powiedzieć?! Tylko w tym momencie?! Ja przecież ledwo żyję a ty z takim czymś mi wyskakujesz?!

- Nie, nie mogłem. Prawdę miałaś poznać w swoje dwudzieste urodziny, haha sto lat moja droga!

- Zaraz, ja mam urodziny?!

Dwa światy  (Levi x Reader/ Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz